✟ 𝓬𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓸𝓷𝓮 ✟

1.6K 184 174
                                    

GEORGE'S POV:

- Niech żyje król - i z tymi słowami i jednym pociągnięciem miecza podciąłem gardło swojego ojca, który złapał się za szyję.

Czerwona ciesz plamiła jego królewskie ubranie, a jego oczy wyrażały tylko jedno - strach. Cwany uśmiech nie znajdował się już na jego twarzy, a dla mnie ten widok był czystą satysfakcją.

Bo chwili jego martwe ciało spadło z tronu, a kałuża krwi pojawiła się obok. Odwróciłem się za siebie. Ciała strażników leżały pod nogami moich przyjaciół, a ja doszukiwałem się w grupie osób chłopaka z białą maską z uśmiechem.

Gdy go dojrzałem uśmiech zawitał na mojej twarzy. Chciałem do niego podejść, ale ten pokazał mi, żeby został tam gdzie jestem. Cofnąłem się o krok czekając, aż blondyn do mnie podejdzie. Dream znalazł się blisko, ale do mnie nie podszedł.

Jego wzrok wylądował na martwym mężczyźnie znajdującym się obok mnie. Podszedł do ciała i podniósł koronę. W sali panowała cisza, a każdy przyglądał się poczynaniom chłopaka. Blondyn tym razem podszedł do mnie i położył na mojej głowię złoty przedmiot. Gdy już to zrobił odsunął się o krok i klęknął na jednym kolanie.

- Niech żyję król - powiedział i spuścił głowę.

Cała grupa za Dream'em zrobiła to samo wypowiadając to samo zdanie.

- Niech żyje król...


Cała ta sytuacja wydawała się taka odległa - wręcz niemożliwa. A oto stałem tu, obok ciała mojego ojca dumnie z podniesioną brodą i koroną na głowie, mogąc określić się mianem króla. Wysokie miano prawda? Mam poddanych - ludzi, którym mogę wydawać rozkazy, a oni muszą mnie słuchać. Jakkolwiek okrutnie mogłoby być to wykorzystane chcę być dobry. Nie chcę być jak mój poprzednik - nie chcę by ludzie pragnęli mojej śmierci. 

Potrząsnąłem głową wyrywając się tym samym z toku myśli, a uśmiech Dream'a, który pozbył się swojej maski był olśniewający. Blondyn - można, by powiedzieć, że ze łzami w oczach - patrzył na mnie dumnie. Słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach - nie były to jednak łzy smutku. Dumne spojrzenie od kogoś bliskiego mojemu sercu, było tym czego potrzebowałem. 

Uśmiechnąłem się przez łzy, a zielonooki zamknął mnie w szczelnym uścisku. Objąłem go mocno ciesząc się bliskością. 

Nikt na wielkiej sali nie przerywał ciszy, a jedynie przyglądali się. Czułem ich spojrzenia na sobie, a kątem oka mogłem dostrzec równie uśmiechniętego Wilbur'a obejmującego Tommiego jedną ręką. 

Oto chwile przerwał huk drzwi, w których pojawiła się nieznajoma postać. Dream momentalnie oderwał się ode mnie stając jak wryty. Wszystkie spojrzenia spoczęły na chłopaku, który pojawił się jak znikąd. 

Nie spojrzał on jednak na mnie - jak się spodziewałem - a na Dream'a, który po krótkiej chwili trwającej jak wieczność wydusił z siebie jedno słowo.

- Fundy?






------------------------------------------------------------

Nikt się tego nie spodziewał, ale DRUGA CZĘŚĆ "Masked Rebellion"

Rozdziały nie będą za często, ale dostałam nagłego przypływu weny więc piszę <33

Spytałabym was jak zawsze co myślicie, ale jest to bardzo krótkie, więc no :]



_𝑜𝓁𝒾𝓋𝑒𝒹𝒹_

Long live the king || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz