[I] Czego oczekujesz?

388 25 18
                                    

Droga życiowa Kastiela Charveta znacznie różniła się od dróg jego rówieśników.

W końcu nie każdy młody dorosły może cieszyć się popularnością, byciem członkiem zdobywającego sławę zespołu, podróżowaniem w ramach tras koncertowych, kilkuzerowym kontem bankowym i nowoczesnym apartamentem na własność.

Znaczna większość dwudziestoparoletnich studentów marzyła najwyżej o względnej stabilności finansowej, aby nie musieć skracać tygodniowej listy zakupów o mleko owsiane. Najciekawszym punktem zbliżających się weekendów były tanie popijawy, których skutki w postaci bólu głowy odczuwało się następnego ranka w trakcie przygotowywania pracy magisterskiej w towarzystwie szklanki mrożonej latte.

Właśnie tej prostej codzienności najbardziej zazdrościł im Kastiel.

Wiadomość ta może szokować. Czego ma brakować bogatemu piosenkarzowi w porównaniu do zwykłych ludzi?

Czuł się samotny.

Od kiedy skończył liceum, nie posiadał ani jednego, prawdziwego przyjaciela. Pomijając członków swojego zespołu, nie miał żadnej bliskiej osoby. Od czternastego roku życia musiał nauczyć się samodzielności ze względu na rodziców pracujących w liniach lotniczych. Częściej nie było ich w domu, niż byli. Właściwie wychowywał się sam, przez co do tej pory krył urazę. Na skutek tego po przeprowadzce nie utrzymywał dłużej kontaktów z matką ani ojcem. Będąc jeszcze nastolatkiem, przyjaźnił się z Lysandrem, któremu zawdzięczał więcej, niż komukolwiek innemu. To dzięki niemu ostatecznie nie zrezygnował z muzyki, a wręcz mógł rozwinąć swój talent. Niestety ich drogi rozeszły się, gdy rodzice chłopaka odeszli i przejął ich gospodarstwo, a on zebrał członków obecnego Crowstorm. Od tamtej pory z nikim nie poczuł takiej samej więzi. Nigdy.

Pewnie, gdyby echo przestronnego mieszkania wypełniało coś więcej niż głucha cisza, nie wybrałby się w miejsce, w które obecnie się udawał. Od stóp do głów ubrany na czarno, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie, które obecnie mogły go chronić jedyne przed lampami ulicznymi rozświetlającymi miasto nocą, przemierzał kolejne przecznice żwawym krokiem. Świadom swoich zamiarów na dzisiejszy wieczór nie pokusił się o skorzystanie z samochodu. Jedynie sprowadziłby na siebie większą uwagę. Starał się nie przyglądać mijanym osobom, aby nikt nie rozpoznał w nim sławnego piosenkarza.

Ze względu na narzucone tempo jego spacer nie trwał zbyt długo. Dwadzieścia minut szybkim krokiem od domu znajdował się klub, który niejednokrotnie mijał jeszcze w młodości, kiedy nie wiedział, że kiedykolwiek w nim zagości. Po przekroczeniu progu lokalu twarz oświeciły mu migające, kolorowe światełka. Z głośników, zarówno wiszących przy suficie, jak i stojących w kątach rozbrzmiewały luźne utwory, nieszczególnie trafiające w jego gust. Mocniej naciągając kaptur na czerwoną czuprynę, udał się w kierunku baru. Zajął miejsce na wysokim, obrotowym stołku pokrytym czarną skórą. Odruchowo spojrzał na mężczyznę za ladą, który właśnie zajmował się przyrządzaniem drinka siedzącej nieopodal parze. Patrząc mu na ręce stwierdził, że robi to nieco nieporadnie. Zapewne dostał tę robotę tylko ze względu na wyraźne kości policzkowe i szeroki uśmiech, z którym zwracał się do każdego klienta. Jego rozmyślania na temat zupełnie nieznajomej osoby szybko zostały przerwane pytaniem barmana.

- Na co masz dziś ochotę, mój piękny? - uraczył go krótkim pokazem idealnie równych zębów, pochylając się do przodu.

- Wystarczy whisky. Z lodem - odpowiedział, zaraz po tym rozglądając się po pomieszczeniu w obawie, że dawno został rozpoznany, a szurnięty fan stoi mu za plecami z telefonem, chcąc umówić się na randkę.

Sam nie wiedział, jak miałby znieść doniesienia medialne pod tytułem: "Wokalista Crowstorm spędza wieczory... W klubie gejowskim! Zobacz zdjęcia.".

Pochylił się nad zaserwowanym mu drinkiem, obracając szklanką i obserwując, jak kostki lodu stukoczą o ścianki. Po chwili bezczynnego wpatrywania się w ruchy cieczy finalnie skosztował jej smaku. To uczucie dawno przestało robić na nim wrażenie.

- Przyszedłeś tu sam, kociaku? - jego wzrok, wcześniej utkwiony w nieistniejący punkt przed sobą, przyciągnął chłopaczek, który zajął miejsce niebezpiecznie blisko niego. Miał dziwne poczucie, że rozpoznaje ten głos. Próbował zebrać myśli i odpowiedzieć, gdyż i tak nie zdawał się chcieć zwrócić mu spokój. - Masz ochotę nieco się zabawić? Mam dla ciebie specjalną okazję... - dłoń nieznajomego spoczęła na jego kolanie, powoli przesuwając się ku górze.

Ubrany w skąpy strój pokojówki z fartuszkiem i spódnicą chłopak świdrował go spojrzeniem jasnoniebieskich tęczówek. W blond włosach zanurzona była opaska z kocimi uszkami. Nie, zdecydowanie mylił się. To nie mogła być ta sama osoba. Dawno przestał przywiązywać uwagę do wciąż gładzącej udo ręki. Marszcząc brwi, zsunął nieco utrudniające widoczność okulary, jeszcze raz przyglądając mu się dokładnie. Odniósł wrażenie, że jego serce na sekundę zaprzestało pracy.

- Nataniel? - wydusił z trudem, nadal mając resztki nadziei, że rozum jednak płata mu figle.

Ten przyjrzał się Kastielowi z niezrozumieniem, a dłoń natychmiast zaprzestała płynnych ruchów.

- Och... Przepraszam, bywasz tu częściej? Nie poznałem cię... - uraczył go flirciarskim spojrzeniem, przygryzając dolną wargę.

- To na prawdę ty? - wciąż niedowierzając zupełnie zdjął przyciemniane szkła, po omacku kładąc je obok drinka. W ułamku sekundy jedno z krążących światełek rozświetliło szare tęczówki.

- K-Kastiel? - ze słyszalnym zawahaniem wydobył z siebie jego imię, ekspresowo odsuwając dłoń. Poczuł w gardle nieistniejącą gulę, zupełnie jakby ktoś odciął mu dostęp do powietrza. Z trudem przełknął ślinę. Tego spodziewałby się tylko w najgorszych koszmarach. Nie mogąc dłużej znieść presji, jaką wywierało na nim spojrzenie czerwonowłosego, zszedł z krzesła, w pośpiechu udając się na zaplecze lokalu.

- Poczekaj! - zanim zdążył podnieść głos, chłopak zniknął za najbliższym rogiem.

Odetchnął niespokojnie. Ostatnie, czego potrzebował na niezobowiązującym wyjściu na miasto, to upokorzenie się przed wrogiem z liceum. Zapamiętał Nataniela Frossarda jako prymusa szkoły i pupilka dyrektorki. Kiedyś łączyła ich bliższa relacja, którą blondyn postanowił brutalnie, choć skutecznie ukrócić.

Nigdy nie wpadłby na pomysł, że po kilku latach spotka go w nocnym klubie.

W szczególności, że wcale nie był tu gościem, a pracownikiem.

Night Changes [Kastiel x Nataniel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz