[V] Smutek tańczy powoli

158 12 1
                                    

Jedna, krótka wibracja. Druga. Trzecia. I kolejna.

Wyglądało na to, że telefon Frossarda, który tak nerwowo ściskał w dłoni, nie zamierza się uciszyć.

- Nie będzie ci przeszkadzało, jeżeli zatrzymam się tu jeszcze na trochę, prawda? - zapytał nieśmiało, podpierając się o wyspę kuchenną. - Jeśli masz z tym problem, to...

- Mówiłem ci, możesz zostać, jak długo chcesz - czerwonowłosy odwrócił się od blatu, przy którym akurat rozpakowywał torby przepełnione zakupami.

- D-dzięki - podrapał się po karku, nieco skrępowany uprzejmością chłopaka. Nadal nie rozumiał, co wciąż trzymało go w mieszkaniu. - Dzisiaj pójdę zabrać resztę rzeczy, więc może mnie nie być chwilę.

- Podwiozę cię - odłożył karton mleka na półkę w lodówce.

- Poradzę sobie, nie chcę cię... - kolejny raz nie zdążył dokończyć zdania.

- To nic takiego - jego mimika sugerowała, że zamierzał powiedzieć coś więcej, ale urządzenie w tylnej kieszeni spodni skutecznie go rozproszyło. Popatrzył na wyświetlacz ze zmarszczonymi brwiami. - Wybacz, muszę odebrać - nacisnął zieloną słuchawkę. - Cześć, Zack.

Nataniel nie przeszkadzał mu dłużej i odszedł w stronę łóżka, ociężale opadając na pościel. Czytanie powiadomień sprawiało, że jego wnętrzności wywijały dzikie tango.

47 nieodebranych połączeń od kontaktów: Boudrin (1), Philly (41), Skurwiel w garniaku (5).
84 nieodczytane wiadomości od kontaktów: Philly (83), Boudrin (1).

Powstrzymywał się chwilę, zanim nacisnął jeden z czatów.

Philly: Błagam Nat, odezwij się
Philly: Wróć, póki nie jest za późno
Philly: NATANIEL
Philly: dobrze wiesz co będzie jak się wkurwi!!!
Philly: FROSSARD
Philly: Nie uwierzę, że odszedłeś bez słowa

Poprzednich siedemdziesięciu siedmiu wiadomości nawet nie czytał, od razu biorąc się za odpisanie. Nie chciał, żeby jedyna osoba, którą obchodził w swojej pracy, musiała się o niego martwić.

Dziś przyjadę się pożegnać.

Charvet obawiał się tego, co powie mu przyjaciel z zespołu. Domyślał się, czego będzie dotyczyć ich rozmowa po ostatnim incydencie w studiu, kiedy to pierwszy raz od dawna stracił kontrolę nad opanowującym go zdenerwowaniem. Wszystko przez to, że z dnia na dzień coraz bardziej tracił wenę. Terminy deptały mu po piętach, a pomysły na nowe teksty nie zamierzały prędko powrócić. Opuścił pomieszczenie trzaskając drzwiami tak mocno, że niemal wypadły z zawiasów. Wiedział, że Zack będzie pierwszym, który odważy się do niego odezwać.

- Cześć, Kastiel. Spodziewasz się, po co dzwonię?

- Ta.

- Nie odzywałeś się do nas od tygodnia. Lea zaczynała się martwić, ale wiedziałem, że potrzebujesz ochłonąć. Miałeś trochę czasu na ogarnięcie się, więc mogę spytać... Napisałeś coś? Cokolwiek?

- Ani wersu - westchnął, opierając się o meble kuchenne. Rzucił okiem na blondyna, który wydawał się pochłonięty własnym smartfonem, ale mimo to ściszył ton. - Nie mam motywacji, stary. A nie zamierzam wciskać fanom gówna, bo producenci się niecierpliwią.

- Rozumiem... - w słuchawce zapadła chwilowa cisza. - Postaram się kupić nam trochę czasu. Wiem, że sobie poradzisz.

- Dzięki.

- Nie ma sprawy. Dzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebował.

Włożył urządzenie do kieszeni i schował puste torby. Postanowił póki co nie zadręczać się pracą, a wzrok po raz kolejny powędrował na Frossarda, który od dłuższego czasu nie odrywał oczu od ekranu. Podszedł bliżej, zaniepokoiła go dziwna mina chłopaka. Wydawał się wyjątkowo niespokojny.

Night Changes [Kastiel x Nataniel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz