Część 2

27 1 0
                                    

Na poniedziałkowej lekcjach transmutacji jak zawsze siedziałam z Bliźniakiem, przed nami Tamara z Abi, a za nami Lucy z Markiem czyli krukonem z naszego roku. Przez co one cały czas obrywały za odwracanie się, ja z bratem za bujanie się na krzesłach, a w szóstkę obrywaliśmy za rozmawianie.

-Zdenerwowałyście dzisiaj Zrzędę bardziej niż ja.-oburzyła się Lu gdy wyszliśmy z lekcji. Przez cały weekend jak ognia unikałam Lucy, wstawałam wcześnie i chodziłam na błonie, na posiłkach siadałam u ślizgonów, nawet raz rozważałam zajęcia miejsca obok starszego brata. Ugryzłam się w język, żeby nie wypomnieć jej piątkowej imprezy u gryfonów.

-Myślałem, że wlepi nam szlaban na kolejne 2 miesiące.-dodał Regulus ze śmiechem.

-Jakby nam dała szlaban za gadanie to poszłabym do dyrektora z tą niesprawiedliwością.-oznajmiała Abi.

-Jasne „Dyrektorze McGonagall dała nam szlaban za rozmawianie na lekcji." już widzę jak bierze twoją stronę.-odpowiedziała sarkastycznie Tamara. Fakt źle by to wyglądało, ale poszłaby po sprawiedliwość. Nie bardzo by jej to wyszło ale jednak.

-Ledwo zaczęliśmy, a ja już mam dość.-wzdycha Reg.

-Człowieku, to nawet nie jest przedsmak tego co będzie w przyszłym roku o tej porze, pamiętaj, że za rok są SUM-y.-przypominam mu jak na głos rozsądku przystało.

-Dziękujemy Pani Marudo, niszczycielko dobrej zabawy.-marszcz nos Lucy.

-Zapamiętaj sobie, że nie masz co u mnie szukać pomocy z zadaniami na eliksiry, Historię Magii, Transmutację, i parę innych przedmiotów z którymi masz problem.-prycham, poprawiam ciasno związanego kucyka na czubku głowy. Po czym przyśpieszam i przodem zmierzam na kolejną lekcję dzisiaj, czyli eliksiry.

-Ej no, Lisica nie wydurniajsię!-słyszę wołanie brata ale nie zwracam na nie uwagi. Lucy zaczyna mi odsamego rana działać na nerwy.

Wchodzę jeszcze przed wszystkim do Sali, gdzie jest Slughorne który zaczyna szykować kociołki na dzisiejsze zajęcia.

-Dzień dobry Profesorze.-witam się z nim zajmując miejsce i wyciągając podręcznik oraz resztę sprzętu potrzebnego na zajęcia z eliksirów.

-Dzień dobry Panno Black. Już gotowa na eliksiry?-pyta mnie profesor, kiedy odwraca się żeby zobaczyć pierwszego ucznia tego dnia na jego lekcjach.-Bez brata i przyjaciółki?-pyta marszcząc brwi w czasie przeszukiwania Sali wzrokiem.

-Gdzieś w tyle zostali.-uśmiecham się. Profesor wraca do szykowania zajęć, a ja zagłębiam się w jedną z książek wypożyczoną ze szkolnej biblioteki. Oczywiście mój bliźniak jak i przyjaciółki przyszli, bo przecież Reg też uwielbia eliksiry i nie mógłby odpuścić zajęć, bo dostałby wyjca od matki. Tak ukochany synek Walburgi nie może sobie pozwolić na wagary, niesamowite...

-Dlaczego jesteś taka spięta, od imprezy u gryfonów-pyta Lu gdy jem obiad.

-Nie jestem.-odpowiadam krótko i agresywnie wbijam widelec w ćwiartkę pomidora w sałatce.

Lisek z rodu BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz