Część 4

20 0 0
                                    

Cały tydzień minął dość szybko, oprócz treningu we wtorek miałam jeszcze jeden w czwartek, a pozostałe dnie spędzałam z Remusem w bibliotece, tylko żadne z nas nie mówiło o tym przy jego przyjaciołach, ja nie mówiłam Lu, ani Regulusowi, wiedziały jedynie Tamara i Abi, którym jeszcze jako tako ufam. Dzisiaj jest mecz, jednak w przeciwieństwie do męskiej części drużyny, nie mam  na sobie stroju.

-Hej Kevin, jak macie zamiar wygrać bez szukającego? No tak, bez różnicy i z nim zostajecie daleko w tyle!-słyszę jak mój bliźniak szydzi z Kevina i błagam w myślach, żeby mu nie powiedział o tym, że ja gram.

-Martw się lepiej o swój skład, Black.-warczy Kevin, a ja wzdycham w duszy z ulgą. Krukon puszcza do mnie oczko ze swojego miejsca, a ja się uśmiecham.

-Kevin Cię podrywa?-pyta Lucy.

-Nawet jeśli to nie Twoja sprawa.-odpowiadam jej i wypijam resztę soku z pucharka.

-A Ty co taka spięta i gdzie kolory naszego domu?-pyta Abi, a ja odsuwam od siebie talerz i wstaję od stołu.

-Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Widzimy się na meczu.-mówię i szybko odchodzę od stołu zanim dziewczyny zdążą zareagować. Po drodze patrzę w stronę stolika gryfonów, z którego obserwuje mnie Remus, więc posyłam mu uśmiech zanim znikam na korytarzu.

***Perspektywa Remusa***

Siostra Syriusza wygląda dzisiaj na dziwnie zestresowaną. Rozumiem, że w jednym meczu gra jej brat i jednocześnie jej dom, ale nigdy jeszcze nie było takich sytuacji.

-Hej Kevin, jak macie zamiar wygrać bez szukającego? No tak, bez różnicy i z nim zostajecie daleko w tyle!-całą salę ogrania głos Regulusa, który szydzi z krukonów. Lisica spojrzała na niego ale szybko przeniosła wzrok na kapitana drużyny krukonów, który wstał z miejsca i odwrócił się do siedzącego z resztą drużyny ślizgona.

-Martw się lepiej o swój skład, Black.-warknął Kevin. Po czym widziałem, że spojrzał na młodszą siostrę Syriusza, a ta się uśmiechnęła.

-Luniek, słuchasz nas?-przywraca mnie do „życia" James, a ja kręcę głową. Miało to być wyrzucenie z głowy brunetki, ale trójka moich przyjaciół odebrała to w inny sposób.

-Teraz już was słucham i pewnie tego pożałuję, o co chodzi?-pytam i patrzę na każdego po kolei. James i Syriusz zaczynają mi z zapałem opowiadać o kolejnym dowcipie, a Peter cały czas im przytakuje kiwając głową. Pewnie zaczął bym im mówić jakie to będzie miało konsekwencje ale moją uwagę przykuła dziewczyna, która postanowiła opuścić WS sama, jeszcze przed meczem.

-Przestań się tak wgapiać w siostrę Syriusza, bo w końcu to zauważy.-szepcze do mnie James ale Syriusz i Peter na szczęście nie zwrócili uwagi. 

***Perspektywa Lisiczki***

Wchodzę do szatni i póki nie ma chłopaków zakładam swój strój oraz czeszę włosy tym razem w wysokiego kucyka, którego związuję czarną gumką, a ozdabiam srebrną i niebieską wstążką, żeby jeszcze bardziej zademonstrować przynależność do drużyny. A jeśli chodzi o treningi to na drugi dzień dalej sporo mięśni mnie bolało, ale czułam się dziwnie nakręcona, podobnie było po czwartkowym treningu. Może rozważę przejęcie miejsca Sama jeśli się im spodobam. Wszystko zależy od tego jak pójdzie mi mecz, a nawet jeśli nie na stałe, to może chociaż jako ta rezerwowa, albo sama znajdę sobie jakiś inny wymagający systematyczności sport, albo chociaż zacznę biegać...Rozciągam się sama, ale tylko przez chwilę, bo pojawia się rozgadana drużyna, otwierają drzwi, przez które dociera do mnie gwar tłumu. Czuję jak cała krew odpływa mi z twarzy, a to co rano spożyłam na śniadanie podchodzi mi do gardła. Kevin chyba zauważył moje nagłe pobladnięcie, bo podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.

Lisek z rodu BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz