diament

299 24 5
                                    

Tokyo, miasto w którym walka policji z mafią jest lepsza niż wojna dwóch gangów pragnących zawładnąć miastem dla siebie. Aktualnie, na szczycie znajdują się dwie grupy przestępcze, wyjątkowo nienawidzące się nawzajem poprzez wieloletni konflikt. Pierwszą z nich jest rodzina Sakusa gdzie młody Sakusa Kiyoomi zaczyna przejmować stery po zestarzałym ojcu. Odpowiada on już za większość akcji, jego prawa ręka, a zarazem kuzyn, Motoya Komori zawsze jest u jego boku. Ich największym przeciwnikiem jest rodzina Miya. Po śmierci męża, matka bliźniaków przejęła cały interes i wytrenowała swe dzieci na godnych zastępców. Bliźniaki Osamu i Atsumu dopełniali się wzajemnie, ich praca zespołowa działała bez zarzutu. Miya Osamu zajmuje się dostawą i handlem broniami, za to Miya Atsumu jest urodzonym przywódcą. Już teraz dowodzi i uczestniczy w większości misji. Właśnie to pokolenie żarliwie walczyło między sobą naśladując czyny swych przodków nie wiedząc dokładnie nawet co wywołało ten spór.

Dziś był dzień, na który czekało wielu. Otóż w muzeum położonym w samym centrum miasta, pojawiła się wystawa z diamentem, którego cena przerasta ilością cyfr sam numer telefonu. Każdy gang chciał go posiąść, a policja marnie wysłała wszystkie swe posiłki na nocną wartę. 

Była totalna ciemność, policjanci stojący przy drzwiach czuli jak ich nogi miękną po tym jak słyszą powolne kroki zmierzające w ich stronę. Zanim zdążyli zobaczyć zbliżającą się osobę, ich gardła zostały rozcięte przez zamaskowanych przestępców. Tajemnicza osoba minęła zakrwawione ciała i stanęła przed drzwiami głównymi, był to blondwłosy chłopak, który z spokojem i pewnością wszedł do środka. W tym samym czasie po drugiej stronie muzeum ochroniarze bezlitośnie zostali rozstrzelani przez ludzi czarnowłosego, który z taką samą pewnością wkroczył do budynku.

Sala główna, to tam na środku pomieszczenia znajdował się tak pożądany przedmiot. Wszędzie panowała ciemność. Ósemka strażników stała wokół kuloodpornej gabloty. Ciszę przerwały strzały pozbywające się funkcjonariuszy na dobre...

Kiyoomi wszedł do sali po cichu razem z swoim składem z zaskoczeniem widząc powalonych strażników i brak diamentu lecz w ostatnim momencie dzięki światłu księżyca ujrzał blond czuprynę znikającą za drzwiami.

- Ten sukinsyn - warknął ruszając od razu za śladem chłopaka. Nie daleko, dwie sale dalej dogonili zespół Miyi i rozpoczęła się strzelanina podczas, której Atsumu przemknął się do bocznego korytarza. Oczywiście Kiyoomiemu nie umknęło to uwadze i ruszył w pogoni za chłopakiem zostawiając resztę współpracowników w szale strzałów i rzutów nożami. Biegnąc śladami blondyna, doszli do ciemnej uliczki niedaleko muzeum. Po długiej gonitwie, czarnowłosy złapał Atsumu za nadgarstek - Gdzie się wybierasz z moim diamentem? 

- Twoim? - Atsumu odwrócił głowę w bok z lekkim uśmieszkiem - jakoś nie widzę żeby był podpisany? - Sakusa nie próżnując, obrócił blondyna w jego stronę i zabrał mu przedmiot z ręki lecz chłopak łatwo się nie dał. Oboje zaczęli zabierać sobie przedmiot krążąc i wykonując ruchy przypominający taniec. 

W końcu Kiyoomi włożył diament do kieszeni spodni, ale wtedy Atsumu zbliżył się do niego zarzucając mu rękę na szyję po chwili zarzucając się do tylu unosząc nogę do góry. Czarnowłosy złapał go w talii aby nie spadł gdy w międzyczasie chłopak drugą ręką sięgnął do kieszeni i wyciągnął kamień podnosząc się szybko do góry i chciał uciec lecz Sakusa złapał go za prawą rękę i przyciągnął do siebie prowadząc go tak aby zrobił piruet wywołują zadziorny uśmiech na twarzach ich obu. Razem tak tańczyli walczące tango aż w ostatnim ruchu oboje zrobili obrót i zatrzymali się przed sobą, klatki piersiowe szybko poruszające się stykają się, oddechy wyczuwalne na twarzach swego oponenta i pistolety przyłożone do szczęki tego drugiego. Stali blisko w tej samej pozycji oddychając ciężko, uśmiechając się do siebie zadziornie.

- Oddaj po dobroci, księżniczko - powiedział Kiyoomi patrząc głęboko w oczy blondyna.

- Przecież byłem pierwszy, należy mi się - Atsumu przechylił ponętnie głowę w bok nie przejmując się bronią przyciśniętą do jego żuchwy. Kiyoomi właśnie miał coś odpowiedzieć lecz syrena policyjna wyrwała dwójkę z ich małego światka - Pora na mnie - Zarządził chłopak z uśmiechem i odsunął się od czarnowłosego spuszczając broń i odchodząc ruszając zgrabnie biodrami.

- Następnym razem cię zniszczę, blondi! - krzyknął za nim stojąc dalej w tym samym miejscu.

- Nie mogę się doczekać - odpowiedział mu z zadziornym uśmieszkiem oraz wzrokiem po czym zniknął za rogiem, a zaraz po nim Sakusa ruszył do swojego domu. Oboje wrócili do swych domów nie mogąc się doczekać ich następnego osobnego spotkania gdzie będą mogli pozwolić sobie na trochę więcej niż przy innych. 

Kiyoomi i Atsumu już od miesiąca trafiają na siebie podczas misji. Gdy tylko zostają sam na sam, flirtują ze sobą nie widząc nic złego w tym drugim mimo wielu historii swych rodziców. Żaden z nich jeszcze nie pomyślał jak bardzo zbliżyli się do siebie w tym czasie.

****

Atsumu przybył do biura swej matki.

- I jak? - spytała kobieta.

- Łatwizna - blondyn postawił kamień na biurku brunetki mało zainteresowany przedmiotem, chłopak od zawsze miał kupę pieniędzy, więc dla niego nie robiło to wielkiej różnicy. Lecz niespodziewane, szalone i niebezpieczne spotkania ze swoim wrogiem,  to było coś co sprawiało Atsumu niewyjaśnioną ekscytację.

- Jak się sprawiła broń? - spytał Osamu wchodząc do pomieszczenia.

- Te nowe noże są genialne, wspaniale cięcie, żadnego hałasu.

- Cieszę się, że projekt się udał. Niedługo pokażę wam nowy prototyp nad którym pracuję.

****

Kiyoomi wszedł do swej posiadłości gdzie od razu pojawił się obok niego Komori.

- Martwiłem się, jak zwykle zniknąłeś w połowie. Udało się? - wypytywał.

- Goniłem ich przywódcę z kamieniem, niestety nie udało mi się go dogonić, byliśmy spóźnieni. Załatw więcej treningu ludziom. Nie możemy pozwolić na to żeby następnym razem też nas uprzedzili. Musimy być szybsi - powiedział poważnie czarnowłosy po czym wszedł do swojej sypialni i zamknął z głośnym trzaśnięciem drzwi.

- Tak jest - mruknął zirytowany brunet do zamkniętych przed sobą drzwi i ruszył przekazać rozkazy.

A może...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz