Rozdział czwarty: Znajomości są jak treningi: wymagają czasu
Pod koniec listopada można było już śmiało powiedzieć, że Eijirou się w Keshoh zadomowił. Miasteczko było małe, zatem zdążył poznać prawie wszystkie jego zakątki dzięki wycieczkom rowerowym i spacerom z rodzicami i Eniko. Wiedział, gdzie mają najtańsze jajka, w które zaułki lepiej się nie zapuszczać, poznał nawet pobieżnie rozkład jednego z autobusów, którym podjeżdżał, kiedy wybierał się gdzieś dalej. Z dzieciakami w szkole też się nieźle dogadywał, tak samo deszczowa drużyna, jeśli nie darzyła sympatią, to chociaż zaakceptowała nowego kolegę. Tymczasem w sąsiedniej dzielnicy zaczęły się prace nad boiskiem i rokowano jego gotowość na wiosnę, co napawało ich wszystkich energią i nie było dnia, w którym nie podejmowaliby tematu, jak to będzie grać w lepszych warunkach i z prawdziwymi bramkami.
- Jak to będzie w zimę? – zapytał pewnego razu Kirishima, kiedy wracał do domu w towarzystwie Kojimy i Risy.
- Co będzie? – podjęła znudzonym głosem Risa.
Powietrze o tej godzinie robiło się już chłodne, więc brali ze sobą grubsze bluzy. Wracać do domów też musieli szybciej z powodu krótszego dnia.
- Zima będzie – odparł zmieszany.
- Ale ja się pytam, o co pytasz... - oznajmiła ponownie z nutką irytacji.
- W zimę nie gramy – odpowiedziała za przyjaciółkę Kojima, która zrozumiała sens pytania.
- No oczywiście, że nie, po co w ogóle o to pytać – dodała Risa, łypiąc na Kirishimę spode łba.
- A, to będę grał na konsoli – skwitował nieprzejęty agresywnym tonem koleżanki.
- Masz konsolę? – zainteresowała się Kojima. – Będę mogła wpaść?
- Jasne. I ty też, Szyszko. – Posłał jej przekorny uśmiech.
- Zostaw już te szyszki w spokoju – mruknęła pod nosem, niemniej jednak zdawała się rada z faktu, że ktoś ją zaprosił do gry na konsoli.
- A może... - zawahał się Kirishima – Bakugou też chciałby wpaść? To wasz znajomy, nie? Moglibyśmy się spotkać wszyscy i...
- Nie – ucięła Risa chłodnym tonem.
Eijirou uniósł brwi.
- Ale...
- On i Risa się nie lubią – wyjaśniła szorstko Kojima.
- Czemu? – Posłał Szyszce pytające spojrzenie.
- Nie odpowie ci, skończ temat – warknęła blondynka w obronie przyjaciółki i chłopak ostatecznie zrezygnował.
Miał nadzieję, że będzie mógł wykorzystać okazję na zbliżenie się do Bakugou i odkrycie, o co chodziło mu kilka miesięcy temu, ale najwyraźniej w obecnej sytuacji nie było to możliwe. Liczył także na to, że w trakcie jakoś uda mu się od niego wyprosić pomoc w nauce. Zbliżał się koniec drugiego semestru, wraz z nim egzaminy, a on nadal był z nauką w lesie. Bez korepetytora ciężko będzie mu przekroczyć próg procentowy, a nie chciał martwić rodziców dodatkowymi wydatkami spowodowanymi jego nieudolnością. Gdyby po przyjacielsku Bakugou obniżył cenę, Kirishima miałby szansę opłacić sesje ze swojego kieszonkowego i wszyscy byliby szczęśliwi. Ale najpierw musiał zagadać do kapitana, który nieustannie wydawał się niedostępny, a miny robił, jakby był ponad nimi wszystkimi.
Będzie musiał zebrać się na odwagę i spróbować się z nim zakolegować.
„Zrób to po męsku, chłopie! Inaczej okryjesz się hańbą" – powtarzał, gdy usiłował dodać sobie odwagi.
CZYTASZ
Deszczowa Drużyna | KiriBaku
Novela JuvenilW deszczowym miasteczku, za starym blokiem w piłkę gra cała chmara roześmianych dzieci, goniąc po mokrej murawie. To tylko boisko, a także aż boisko. Ich ulubione miejsce, które bez zastanowienia nazwaliby domem. Pewnego dnia do miasteczka wprowadz...