1

272 17 1
                                    

Był późny wieczór, na ulicach nie było już praktycznie nikogo, co jest dziwne zważając że to Las Vegas. Pewien osiemnastolatek, o błękitnych oczach i blond włosach jechał swoim samochodem na spotkanie z przyjacielem.
Nie wiedział o co chodzi, ale miał podejrzenia że może chodzić o jego wyjazd do Japonii.
Jechał jeszcze 20 minut nim dotarł pod dany adres, na miejscu czekał na niego chłopak o ciemnych włosach i czarnych oczach.

Siemka Konohamaru, coś się stało że mnie wzywasz? - spytał blondyn wysiadając z samochodu.

Cześć Naruto, chciałem się tylko pożegnać zanim wyjedziesz. - odpowiedział brunet.

Serio tylko z tego powodu mnie tutaj wezwałeś? - blondyn parsknął śmiechem na odpowiedź swojego przyjaciela.

No tak, jutro rano przecież lecisz do Tokyo, a nie mogłem przegapić okazji żeby się z tobą pożegnać. - powiedział chłopak.

Mogłeś przecież zadzwonić. - odpowiedział mu blondyn.

Ale to nie to samo, poza tym martwię się że nie dam rady zająć się firmą, wiesz to duża odpowiedzialność i nie wiem czy sobie poradzę. - powiedział brunet do swojego przyjaciela.

Konohamaru jesteś jedyną osobą której mogę powierzyć moją rodzinną firmę i jedyną której ufam w tym kraju, jestem na sto procent pewien że sobie poradzisz. - odpowiedział mu blondyn, uśmiechając się pokrzepiająco.

Mam nadzieję że będziesz czasem pisać do mnie i opowiadać jak u Ciebie. - spytał się brunet blondyna.

Dobrze wiesz że tak, po za tym w Tokyo też mam siedzibę więc jak będziesz jechał za granicę i przyjdziesz do Tokyo to możesz wpaść i mnie odwiedzić. - powiedział blondyn uśmiechając się szeroko.

W takim razie dziękuję ci za zaufanie, postaram się nie zawieść. - powiedział brunet również się uśmiechając.

To ja dziękuję że mogę ci zaufać i że zawsze przy mnie byłeś, teraz już muszę się zbierać, do następnego zatroszcz się o Firmę. - powiedział blondyn wchodząc do samochodu.

Na pewno się za troszczę, do następnego Naruto. - powiedział brunet do chłopaka który już odjeżdżał.

Naruto jechał do swojej willi w Los Angeles żeby się spakować i pójść spać, w końcu o 6 ma wylot do Japonii, mimo że to jego prywatny odrzutowiec to chce być tam jak najszybciej, i dopiero tam odpocząć.
Blondyn był w domu po 40 minutach, gdy wszedł zaczął się pakować i pójść spać.

Następnego dnia kiedy wstał była 4:30, poszedł do łazienki załatwić potrzeby i pójść pod prysznic, kiedy skończył była 5:10. Blondyn stwierdził że nie będzie jadł śniadania tylko od razu pojedzie na lotnisko i w samolocie coś zje, tak więc kiedy spakował wszystkie rzeczy do swojego auta, zamknął dom i wyjechał z posesji na lotnisko.
Na lotnisku czekał na niego zatankowany odrzutowiec, kiedy zgasił silnik samochodu podszedł do niego pilot.

Dzień dobry Naruto-sama, nazywam się Kurugoi Kasamoto będę pana pilotem, mam nadzieję że miło spędzi pan podróż. - powiedział mężczyzna do chłopaka.

Dzień dobry Kurugoi-san, też liczę na miłą podróż, jeśli wszystko jest załatwione możemy ruszać? - spytał blondyn na co kapitan skinął głową.

Kiedy weszli na pokład odrzutowca kapitan powiadomił pasażera i załogę że będą startować i prosi o zapięcie pasów.
Kiedy wystartowali blondyna czekało 10h lotu.

Mam nadzieję że mnie nie zapomniałeś Sasuke. - powiedział blondyn sam do siebie po czym postanowił po sprawdzać co się zmieniło przez te 10 lat.

Elita wśród ElityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz