Prolog

63 5 2
                                    

— Wiecie co? Wyjdźcie za siebie za mąż bo jesteście idealną parą dla mnie kurwa — Śmiechy całej trójki były głośne i donośne.
Właśnie od tych słów Wezy w odcinku "Trzech PROFESJONALISTÓW gra w grę"  zaczęło się.

Te słowa mimo że były kilka miesięcy temu wciąż chodziły bo głowie Mateusza.
Aktualnie siedział na dachu budynku jego uczelni. Padał deszcz, chłopak już być cały przemoczony, z włosów skapywały kropelki deszczówki, w okularach ledwo co widział, całe szkiełka były w kroplach.
Siedział zdenerwowany po kolejnej kłótni.
Minęło już kilka godzin od ich delikatnie mówiąc "sprzeczki"
Natomiast Przemek trochę zaczynał się martwić twierdząc że nie chce stracić osoby do kłócenia się. Ale cóż... Tym razem solidnie przesadził. Zaczął "walkę" z Mateuszem, w sumie tak jak zawsze, ale dzisiaj przegiął...
Przemek ciągle nerwowo uderzał koniuszkami palców o blat kuchenny.
Po chwili wyciągnął telefon ale szybko go schował, przecież nie może zadzwonić do Elevena! Co on sobie o nim pomyśli?!
Po chwili wyciągnął telefon, wybrał numer i czekał.

Pierwszy sygnał

Drugi

Odebrał

— Halo Daniel? —

— Siemka Przemo, po co dzwonisz? —

— Cóż... Chodzi o Mateusza, wiesz może gdzie on może być? —

— Nieeee? A czemu niby miałbym to wiedzieć? —

— Trochę się pokłóciliśmy, a on wyszedł z domu kilka godzin temu i nie wiem gdzie go szukać... —

— Hmmm... Mam pomysł gdzie może być ale nic nie obiecuję, zaraz wyśle ci adres gdzie masz się udać —

— W porządku —

— To jest adres jego uczelni, ma specjalne klucze i zapewne jest otwarta, prawdopodobnie jest w sali muzycznej więc powodzenia — Rozłączył się

Przemek szybko wstał, zgarnął klucze i telefon do kieszeni, założył płaszcz i buty. Wziął parasol i szybko wyszedł z domu.
Wyciągnął telefon i wszedł w wiadomości.

|~|~|~|- Time Skip -|~|~|~|

Pov. Przemek

Wszedłem do tej szkoły. Faktycznie była otwarta. Cholera.... Tylko teraz gdzie jest ta sala muzyczna... Westchnąłem głośno. Ta uczelnia jest ogromna, jak ja go znajdę? Ruszyłem do przodu ciemnawym korytarzem. Podszedłem do tablicy korkowej. Jest plan szkoły! Po kilku minutach ruszyłem na trzecie piętro uczelni. Zrobiłem zdjęcie tego całego planu i kiedy wszedłem zmęczony na to trzecie piętro szybko zobaczyłem gdzie mam iść. Ruszyłem w stronę lewego korytarza. Sala muzyczna jest zaraz po przełączniku (taki korytarz który jest nad ziemi i podtrzymują go filary)
Mój szybki chód przemienił się w bieg.
Znalazłem wreszcie tą salę. Otworzyłem drzwi i...

Faktycznie był tam Gajewski, grał na pianinie... Chwila- od kiedy on gra na jakimś instrumencie? Chyba mi po prostu nie powiedział... Po chwili Mateusz zaczął śpiewać

— Some days, you're the only thing I know
Only thing that's burning when the nights grow cold

Can't look away, can't look away
Beg you to stay, beg you to stay, yeah
Sometimes, you're a stranger in my bed
Don't know if you love me or you want me dead

Push me away, push me away
Then beg me to stay, beg me to stay, yeah
Call me in the morning to apologize
Every little lie gives me butterflies
Something in the way you're looking through my eyes

Don't know if I'm gonna make it out alive
Fight so dirty, but your love so sweet
Talk so pretty, but your heart got teeth
Late night devil, put your hands on me
And never, never, never ever let go

Fight so dirty, but your love so sweet
Talk so pretty, but your heart got teeth
Late night devil, put your hands on me
And never, never, never ever let go

Some days, you're the best thing in my life
Sometimes when I look at you, I see my wife
Then you turn into somebody I don't know
And you push me away, push me away, yeah
Call me in the morning to apologize
Every little lie gives me butterflies
Something in the way you're looking through my eyes

Don't know if I'm gonna make it out alive
Fight so dirty, but your love so sweet
Talk so pretty, but your heart got teeth
Late night devil, put your hands on me
And never, never, never ever let go
Fight so dirty, but your love so sweet
Talk so pretty, but your heart got teeth
Late night devil, put your hands on me
And never, never, never ever let go

Blood on my shirt, rose in my hand

You're looking at me like you don't know who I am
Blood on my shirt, heart in my hand
Still beating

Fight so dirty, but your love so sweet
Talk so pretty, but your heart got teeth
Late night devil, put your hands on me
And never, never, never ever let go

Fight so dirty, but your love so sweet
Talk so pretty, but your heart got teeth
Late night devil, put your hands on me
And never, never, never ever let go

Teeth

Teeth

Teeth

Never, never, never ever let go — Głos był taki... Lekki i inny niż ten którego używał naturalnie... To było... Piękne... Znaczy... Nie!

— S-super ci poszło — Co ja mówię?! Przecież zagrał chujowo, a o śpiewie nie wspomnę! Eh... Kogo ja oszukuję? To było idealne... Chłopak szybko zwrócił głowę ku mnie. Był zaskoczony, po chwili zaskoczenie zamieniło się w złość

— Brać to za sarkazm czy za komplement? Znając ciebie to pierwsze — Warknął nie zadowolony na mój widok, podszedł bliżej mnie.

— K-komplement... — Czy ja zacząłem się jąkać?! Młodszy zarumienił się delikatnie i wymamrotał cicho "Dziękuję...." Oczywiście nie obyło się bez zająknięcia.

— Co tutaj robisz? —

— Szukałem cię —

— Po co? —

— Bo- Chwila, nie myślisz że się o ciebie martwiłem prawda? Bo jeśli tak to powiem że jesteś w błędzie, jutro mamy nagrywki a Weza by mnie zabił za to że uciekłeś, zbieraj się i wracamy — Chłopak parsknął śmiechem

— Chyba śnisz! Po tym co mi zrobiłeś?! Nigdy z tobą nie nie wrócę, przeprowadzę się do kogoś innego — Chłopak był zdenerwowany, dopiero teraz zauważyłem że Mateusz wcześniej płakał... Czy- to przeze mnie? Chyba naprawdę przesadziłem...

— Ja... Przesadziłem prawda? —

— Jeszcze się pytasz?! Po pierwsze, to co powiedziałeś zabolało psychicznie, po drugie przypomniałeś mi coś czego pamiętać nie chciałem, po trzecie uderzyłeś mnie tak mocno że mam ochydnie zielono-fioletowego sińca! — Był wściekły...

— Ja... Wiem, wiem... Musiało boleć psychicznie jak i fizycznie.... Prze-przepraszam — Ledwo wyszło mi to przez gardło... Wciąż go nienawidzę, on wyglądał na zszokowanego

— Eh... Dobra, wrócę z tobą... — Poddał się, widać że nie chciał ze mną spędzać ani chwili dłużej. Ruszyliśmy do domu i okazało się że ta jebana uczelnia ma windę
——————————

Piosenka śpiewana przez Elka ↑


1053 słowa

Nie umiem pisać książek :'D

By Ignis

Klawisze Miłości (Eleven X Dizowskyy) ⏳Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz