„Człowiek może znieść bardzo dużo, lecz popełnia błąd sądząc, że potrafi znieść wszystko"
– Fiodor DostojewskiMiałam dość. Totalnie dość tego dnia, ludzi i życia.
Jeszcze raz ktoś na mnie krzywo spojrzy, a obiecuję, że tym razem zamkną mnie za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem.
– Przecież pani była karana. Tak na dobrą sprawę, kilka dni temu wyszła pani z więzienia – tłumaczył po raz kolejny monotonnym, ale też lekko kpiącym tonem głosu policjant, na co miałam ochotę przewrócić oczami, ale powstrzymałam się przed tym.
Choć nienawidziłam ich wszystkich, zaczynając od funkcjonariuszy, na klawiszach kończąc, wiedziałam, że gdy nie okażę im „należnego" szacunku, przysporzę sobie niepotrzebnych problemów.
– Więc jakie pani chce zaświadczenie o niekaralności? – Uniósł brew, a kącik jego ust drgał tak, jakby miał zamiar mnie wyśmiać.
Co za źle wychowany człowiek!
Poprawiłam się na niewygodnym metalowym krześle, zwiając dłonie w pięści, schowane pod blatem biurka. Nie mógł tego zobaczyć, ale na pewno dostrzegł, jak mocno zacisnęłam szczękę, którą jednak po sekundzie rozluźniłam, przybierając łagodną minę.
– Do praktycznie każdej pracy potrzebuję zaświadczenia o niekaralności, a że byłam karana – mruknęłam ciszej, bo to przecież nie było powodem do dumy – to potrzebuję jakiegoś zaświadczenia, że odpokutowałam grzechy i mam czystą kartę. – Podniosłam wyżej głowę i wyprostowałam się, żeby zadziałać na niego mową ciała. Musiałam mu pokazać, że nie jestem popychadłem.
Parsknął śmiechem! Po prostu mnie wyśmiał! Zagotowałam się. Byłam na skraju. Naprawdę włos dzielił mnie przed wybiegnięciem z komisariatu.
– Z tą czystą kartą, to raczej się nie zgodzę – powiedział roześmiany, jakbym wcześniej uraczyła go świetnym dowcipem. – A jak pracodawca chce zaświadczenia o niekaralności, to na pewno nie zatrudni byłej złodziejki i narkomanki.
Przygryzłam wnętrze policzka, aby skierować bieg myśli na ból, a nie urzeczywistnić ochoty rzucenia się na niego z pięściami. Byłam czysta. Odsiedziałam karę za błędy. Wyszłam z nałogu. Potrzebowałam tylko znaleźć pracę, jakąkolwiek! Przecież musiałam mieć pieniądze na jedzenie przynajmniej. Nie wspomnę o jakimś noclegu, bo zapewne jakiś czas spędzę w przytułku dla bezdomnych, by mieć chociażby dach nad głową.
– To co mam zrobić? – mruknęłam pod nosem, raczej do siebie niż do niego, ale chyba i tak mnie usłyszał.
– Idź tam, gdzie cię przyjmą z otwartymi rękami – stwierdził ot tak i przesunął spojrzenie z mojej twarzy na piersi.
Przechylił głowę w bok, przez co dostrzegłam spływający mu po skroni pot, i oblizał popękane, spierzchnięte usta, na co prawie na niego zwymiotowałam. Poczułam się molestowana i poniżona, jakbym istniała tylko po to, by zaspokajać chore żądze facetów. Domyśliłam się, jaką mniej więcej pracę miał na myśli, ale co jak co, prostytutką nie byłam i nie zamierzałam nią zostać! Stary oblech, który ledwo mieścił się na krześle, przeczesując zaniedbanymi dłońmi z stanowczo za długimi paznokciami tłuste włosy, chyba uważał się za atrakcyjnego ze względu na mundur. Nie. Nie był atrakcyjny, a ten mundur – mimo że olbrzymi to i tak ledwo go mieścił, a guziki przy koszuli groziły oderwaniem i spowodowaniem uszczerbku na zdrowiu, gdy trafią w niewinną osobę – powinien być kilka rozmiarów mniejszy tak jak ona sam, by móc prawidłowo wykonywać obowiązki zawodowe.
– Idź do klubu ze striptizem, albo coś takiego. Tam nikt o nic nie będzie pytał. A nawet gdyby, oni lubią takie... niegrzeczne dziewczynki.
CZYTASZ
TOXIC - dawniej Sodoma - wydana
RomanceCamilla zaczyna od zera, ale nie ma czystej karty. Już na początku dorosłości skazana jest na cierpienie i walkę o każdy dzień. Gdy w końcu dostaje szansę, lecz nie od losu, a od właścicieli Sodomy, rodzi się w niej nadzieja, że od teraz wszystko za...