Rozdział 2

2.3K 278 32
                                    

„My decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano"
– J.R.R. Tolkien

– Nie jesteśmy fundacją charytatywną, jeżeli chcesz tu zostać, będziesz musiała pracować – stwierdziła spokojnym tonem Stella.

Przełknęłam ciężko ślinę, gdy przez głowę przelatywało mi tysiące myśli naraz. Mało tego, czując na sobie wzrok trzech par oczu, a w szczególności przeszywające spojrzenie bruneta, którego imienia jeszcze nie poznałam, nie potrafiłam się skupić na niczym konkretnym.

– Domyśliłam się – szepnęłam zachrypniętym głosem, po czym cicho odkaszlnęłam, aby oczyścić gardło.

Usłyszałam pobłażliwe parsknięcie, które uszło spomiędzy niezbyt pełnych, ale nieziemsko pociągających warg przystojniaka.

Co u licha jest ze mną nie tak? Może dostałam udaru. Przecież dzisiejszy dzień był nader gorący.

– Ona się nie nadaje do żadnej roboty – mruknął bardzo niskim, lekko zachrypniętym tonem czarnooki.

Czemu to powiedział?! Dlaczego właśnie on?! Przecież...

Wypuściłam drżący oddech.

Nie chciałam pracować w takim miejscu. Może jako sprzątaczka, ale na pewno nie jako tancerka ani żadna inna prostytutka. Więc poniekąd miał rację i nie zamierzałam się z nim sprzeczać, jednak poczułam ucisk na żołądku i pieczenie w przełyku, tylko przez to, że to on wypowiedział te słowa.

Znów wlepili we mnie uważne spojrzenia, przez co spuściłam wzrok na swoje dłonie. Zauważyłam krew na kciuku i palcu wskazującym. Nawet nie poczułam, że tak mocno poszarpałam skórki.

Nabrałam głęboki wdech. Wiedziałam, że powinnam się odezwać, ponieważ oni milczeli, zapewne czekając na moją odpowiedź.

– Mogę sprzątać w klubie – wymamrotałam cicho, nie unosząc na nich oczu.

Miałam napięte wszystkie mięśnie i czułam ogromne skrępowanie. Ta sytuacja przypominała mi przesłuchanie sprzed lat...

– Ten wakat jest już zajęty – odezwał się drugi z mężczyzn. – Powiedz mi, Camillo... – Ciałem wstrząsnął dziwny dreszcz, co było spowodowane sposobem, jakim zaakcentował moje imię. Było w tym coś tajemniczego i mrocznego. – Jaka jest twoja historia? Czemu przyszłaś akurat tutaj?

Uniosłam brwi i pomrugałam szybko powiekami. Dlaczego wydawało mi się, że jego pytania nie były otwarte a retoryczne? Pomimo że jego głos był głęboki i spokojny, wyczułam w nim złowrogą nutę. Gdybym to wszystko połączyła w całość; ich słowa, zachowanie, tę ciężką i nieprzeniknioną atmosferę, musiałabym stąd uciekać, bo to nie wróżyło niczego dobrego. Jednak coś, absolutnie nie wiedziałam czym to coś było, kazało mi siedzieć na krześle i dalej prowadzić rozmowę.

Przesunęłam językiem po spierzchniętych wargach, wzrok kierując na niewielkich rozmiarów zakratowane okno po mojej prawej stronie.

– Kilka dni temu opuściłam zakład karny i mam marne szanse na znalezienie jakiejś... normalnej pracy – wyszeptałam ostatnie dwa słowa, bo nie chciałam ich urazić. Niby żadna praca nie hańbi, ale klub ze striptizem...? – Nie wiedziałam dokąd pójść, a w kieszeni spodni jakimś cudem znalazłam kartkę z wiadomością od Stelli, którą dała mi, gdy poznałyśmy się kilka lat temu – wytłumaczyłam dość szybko.

– Jakiego przestępstwa mogła dokonać taka drobina jak ty, Camillo? Za co odbywałaś karę? – zadawał kolejne pytania tak luźno, jakbyśmy toczyli dyskusję o pogodzie lub planach na urlop, bo nawet przy rozmowach o polityce ludzie zazwyczaj są znacznie bardziej nerwowi i zaangażowani emocjonalnie. Choć ja akurat byłam w tamtym momencie zdenerwowana, i to dość mocno.

TOXIC - dawniej Sodoma - wydanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz