Konfrontacja fantazji podmiotu z rzeczywistością

3 0 0
                                    

W tej zamrożonej metropolii ciągle zimno
Papierosem znów ogrzewam ręce
Czułem, jakby coś się w końcu stopiło
Ale to tylko złudne na lodzie draśnięcie
Tu zima się nigdy nie kończy
Chociaż myślałem, że się ociepli
Ale nadzieja wciąż trzyma się tych kończyn
Bezsensownie, jakby to miało coś zmienić
Nie wiem, co zwykle robi się ze stertą masek
Nigdy nie byłem w stanie stwierdzić
Zrzucając jedną za drugą 
Sam siebie wciąż trzymam na uwięzi
Miasto w ogniu, mokre od łez
Jestem tym, czego nikt nie chciał i Ty też
Palenie zabija, tak mi mówili
Odpalając peta nie straciłem ani chwili
Nigdy problemem nie były rzeczy, które każdy obwiniał
Ale nawet mi się myślami na nich zawiesiła chwila
Płoń, mam dość, niech się po prostu pali
Nieważne co, wszystko, moje uczucia i tak zamordowali
Myślałem, że będę jak nikt, a jestem nikim
A najmniej jestem Tobie bliskim
Siedziałem w tym gorącym piasku, słońce zaszło
Plażę zalało, zwłoki morze zabrało
Konfrontacja fantazji podmiotu z rzeczywistością.
Życie ściąga na ziemię z impetem uderzając o beton.
Ja już kurwa nikomu nie zaufam.




WierszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz