Rozdział 18

324 21 3
                                    

Otworzyłem oczy. Znajdowałem się teraz plecami na łóżku z szeroko rozłożonymi rękami. Patrzyłem jeszcze chwile na sufit, gdzie powoli kręcił się skrzypiący zakurzony wiatrak. Miał on dawać chłód czy robić za budzik.
O! Przypomniało mi się, że nie jestem tu sam! Gdzie jest Mushi? Wstałem gwałtownie od czego zakręciło mi się w głowie. Złapałem się za nią przejeżdżając palcami między włosami. W pokoju go nie było. Ha. Mimo tego, że wbiłem się mu na łóżko nie był w stanie mnie zepchnąć. Zmiękł od naszego pierwszego  spotkania.

- Tak...czekaj. Nie rozumiem. Czy to jakiś problem? Przeszkadzał ci w czymś?

Mushi mówił cichym ale jednak zdenerwowanym i stanowczym głosem stojąc na balkonie. Przy uchu trzymał telefon a drugą ręką podpierał się o barierkę.

Widziałem go przez szklane drzwi.

- Nie to ty mnie posłuchaj. Zrozum, że nawet mu o tym nie powiem. Chcesz teraz, żeby mieszkał gdzieś na jakieś wsi?

Po każdej wypowiedzi robił przerwy. Nie za bardzo rozumiałem kto to był ten ,,on". Czy może chodzić o mnie?

-Zrozum mnie. Czy widziałaś mnie chociaż raz z kimś innym w towarzystwie niż jak ty ich nazywasz ,,łobuzy"? To wreszcie masz taki widok. Chcesz mi to odebrać mam rozumieć? Nie. Nie mam zamiaru cie słuchać.

Przetarł policzek. Czy-czy on płacze?

- Wiem co mówiłem! Że masz szukać domu .........

tutaj nie usłyszałem co mówił
.....nie. Nie zależy mi na nim, ale jest pomocny.

W tej chwili odwrócił się i przez przypadek zobaczył mnie siedzącego na łóżku przypatrujacego się całemu wydarzeniu z szeroko otwartymi oczami.

- Kończę.
Odłożył słuchawkę i wszedł do pomieszczenia.

- Wstales? powiedział patrząc na mnie. hmm jednak nie płakał.
- Tak. Z kim rozmawiałeś?
-Mechanik do którego jechaliśmy po części. Nie ma ich jednak. Wracamy do....

Zamilkł.
- do domu?  - dokończyłem niepewnie.
- Tak. Do- Do domu. Wracamy.

Spakowaliśmy się w ciągu 10 minut, bo nie mieliśmy dużo rozpakowanych rzeczy. Przed samym wyjazdem wziąłem prysznic.

Była piękna pogoda. Po wymeldowaniu się jechaliśmy w spokoju autem. Wreszcie wspólnie wybraliśmy gatunek muzyki, która obojgu nam się spodobała. Był wyjątkowo pogodny. Uśmiechał się, ale czułem gorycz, która w nim spoczywa. Nie wiedziałem o co chodzi. Czułem dziwne napięcie i to, czego obawiałem się najbardziej. Wydarzyło się coś złego. A może nie? Może to tylko fałszywe przeczucie? Możliwe.

Podczas tej drogi nie zatrzymywaliśmy się już w ogóle. Zasnąłem chyba dwa razy. Dalej patrzyłem na drogę i mijające nas pojazdy.

<....>
pov: Mushi

Jedziemy. Do domu? Czyj to dom. Do tego momentu byłem pewny, że to nasz dom. Jednak po rozmowie z mamą przez telefon, okazało się, że przez ten cały czas, kiedy ja coraz bardziej go lubiłem, ona szukała dla niego domu. To było coś okropnego. Poczułem się zraniony przez coś bardzo mi bliskiego. Jakby ogromna siła wbiła mi coś w serce, ale ja mimo wszystko nie mogłem się ruszyć, mimo tego, że byłem w stanie się uchronić. Czy to już czas na pożegnania? Nie. Będę udawał do końca, że wszystko gra. Spędźmy ten czas jak codziennie.

Dojeżdżamy do domu. Eisu znowu zasnął. Po jutrze mieli po niego przyjechać zastępczy rodzice. Wszystko okej, gdyby mieszkali blisko. Jednak oni mieszkają w mieście odległym o kilkaset kilometrów stąd. Czy jest sens mówić mu już teraz? Nie wiem tego. Jutro mam wizytę u lekarza. Moja przypadłość jest dość rzadka. Ma strasznie dziwną nazwę. Coś na eleb... nie chyba nie. Nie pamietam już. Wiem tylko, że od dawna nie miałem żadnych objawów. Może już nie jestem chory. Są na to nikłe szanse. Urodziłem się jako wcześniak i byłem bardzo chorowity. Kiedy miałem 7 lat odkryto u mnie tę przypadłość. Po 5 latach jeżdżenia po szpitalach udało mi się. Odkryto co mi dolega. Objawy tej choroby to duszności i czasami kaszel nawet z krwią. Mogą być też inne, typu ładna podatność na siniaki. Kiedyś te wszystkie sytuacje miały miejsce u mnie, jednak teraz? Teraz czuje się świetnie. Lekarz ostrzegał, że jeśli będę miał ciagle objawy, może to oznaczać, że będę w stanie niedługo umrzeć. Ludzie z tą przypadłością umierają średnio w wieku 27 lat, ja jestem zdecydowanie młodszy. Nie boje się śmierci. To tylko koniec. Świat jest nudny. Zdecydowanie łatwiej jest nie czuć nic, niż strach i frustracje przed codziennością.

Następnego dnia.

- Miesiąc - powiedział lekarz z kamienną twarzą zupełnie, jakby codziennie wydawał wyroki śmieci na nieletnich.
- Musiał pan się pomylić. Panie doktorze. Prosze sprawdzić jeszcze raz....Słyszy pan?! - krzyczała moja matka z obłędem wypisanym na twarzy. To nie jest coś prostego dla matki. Umierające dziecko, które zawsze sprawiało problemy nie jest rutyną rodzicielek.
- Mushi przeżyje miesiąc...może miesiąc z okruszkami. Nie daje mu więcej. Przykro mi.

Między lekarzem wydającym date mojej śmierci, a matką, krzycząca do niego do czego on się w ogóle nadaje, bo napewno się myli, jestem ja. Siedzący na krześle obok obojga patrząc przez okno. Obłęd. Myślałem, że będę szczęściarzem. Nie miałem objawów. Żadnych.

-Powiedz mushi. Jakie miałeś obiawy? Dzięki temu uda mi się uleczyć kolejnych pacjentów.
- Słucham? chce pan leczyc inny dzięki temu, że umiera moje dziecko?! - znowu obudziła się mama.

- Nie miałem żadnych.
Przerwałem im
- Nie...nie. Musiałeś jakieś mieć. Co cie spotykało dość często? Jakieś bóle głowy? Katar? Kaszel?
- Gdy myślę o tym teraz...często krwawiłam z nosa, ale uznałem się to od ciężkich treningów.
- Widzisz mushi. W tym momencie przez własną głupotę umrzesz. - powiedział doktor

Zapanowała cisza

- Gdybys wczesniej o tym powiedział, spróbowaliśmy z różnymi lekami. Teraz już za późno. Jesteś za bardzo osłabiony.

Przez własną głupotę? huh? Ironia. Teraz trzeba wysłać...no właśnie... wysłać Eisu do nowego domu.




MOI KOCHANI WROCILAM PO PRZERWIE XDD To przed wami przed ostatni rozdział z tej serii. Nie obiecuję, że będzie szczęśliwie, ale napewno ciekawie. Mam nadzieje, że wybaczycie moją nieobecność. A i wybaczcie, że PRAWDOPOWOBNIE uśmiercam Mushiego XD
DO JUTRA
a i osoby które czytają u mnie killing stalking wybaczcie za powiadomienie XD

Kocie uszy bestii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz