Rozdział 12

388 32 3
                                    


Siedzieliśmy na tamtej górze jeszcze przez jakiś czas. Jest już prawie 24 więc postanowiliśmy wracać. Bardziej ja postanowiłem, bo Eisu ledwo co żył. Posadziłem go ponownie na motorze i pojechaliśmy do domu. Kazałem mu mocno mnie trzymać. Bałem się, że uśnie i mnie puści, a przy tym spadnie.
Podjechałem na parking i zwlokłem chłopaka z pojazdu.
- No chodź! - krzyczałem do niego.
Gdy weszliśmy do domu trochę się ożywił. Nadal był śpiący, ale nie aż tak bardzo.
- Jak już nie śpisz to na górę wejdziesz sam - oznajmiłem.
Powlókł się na piętro zaraz za mną. Weszliśmy do mojego pokoju. Ja rzuciłem się na łóżko, a on przeszedł przez kolejne drzwi tym razem do pomieszczenia, w którym on spał.
- Eee...Mushi? - zawołał mnie.
- Czego chcesz - zapytałem z twarzą wtuloną w poduszkę.
- Moje łóżko...
- Co z nim - podszedłem do niego.
- Jest nadal mokre - dodał.
- Jak to możliwe, że jeszcze nie wyschło? Oblałem cie wodą rano a jest noc! - oburzyłem się.
- Gdzie mam spać?
Zamyśliłem się chwile. Nie mamy innego wolnego pokoju. Dobra.
- Będziesz spał u mnie...
Spojrzał na mnie wielkimi oczami.
- ...na dywanie - dodałem po chwili.
Teraz okazał swoje niezadowolenie.
- Oj chodź - powiedziałem.
Położyłem się ponownie na łóżku. Eisu ułożył się na dywanie zaraz obok niego. Nie miał wyboru. On w swoim pokoju go nie miał.
- Branoc - powiedziałem i czekałem na odpowiedź, jednak jej nie dostałem.
- Powiedziałem dobranoc nerdzie - oburzyłem się - o co się spinasz.
- Bo ktoś kazał mi spać na podłodze!
- Nie moja wina, że twoje łóżko jest mokre!
- Twoja, bo to ty je zalałeś dzisiaj rano!
Oj, faktycznie.
- Dobra właź - powiedziałem odwracając się od niego w drugą stronę.
- c-co
- No dawaj - poklepałem ręką o łóżko jakbym wolał psa.
Eisu powoli wgramolił się na materac. Był widocznie zestresowany. Usadowił się przodem do moich pleców.
- A i jeszcze jedno, nie dotykaj mnie, nie patrz na mnie i nikomu ani słowa o tym, że śpimy razem w łóżku.
- D-dobrze - odpowiedział odwracając się ode mnie.
Leżeliśmy na dwóch skrawkach łóżka oddaleni od siebie najbardziej jak się da. Nie wierze, że spędzam z nim noc, jakkolwiek to brzmi. Patrzyłem jeszcze chwile w ścianę, aż zasnąłem.

Obudziły mnie promienie słońca padające mi na twarz. Dziwne, nie jestem odwrócony do ściany. Spojrzałem na swoją talię, na której czułem uścisk. Zaraz jak to. Eisu leżał kawałek niżej przytulony do mnie w pasie. Jego roztrzepane włosy układały się we wszystkie strony. Był taki uroczy, gdy spał. Jego głowa dotykała mojej piersi. W ciągu tej chwili zarumieniłem się jak cholera. Co zauważyłem dopiero po chwili, to to, że nie tylko on mnie przytulał, ale ja jego też. Trzymałem jedną ręką za głowę, a drugą za plecy. Co najdziwniejsze nie chciałem przestawać. Rany co ja robię. Wyluzowałem się i oparłem się głową o głową o poduszkę. Leżeliśmy tak jeszcze z pięć minut. Bawiłem się jego puszystymi lokami. Był tak uroczo we mnie wtulony. Nie chciałem tego przerwać. Zaraz. Co będzie, jak się obudzi i zobaczy, że go przytulam. Powoli odsunąłem swoje ręce i zacząłem uwalniać się z jego objęć. Nie podziałało. Chłopak zaczął się wiercić i otwierać oczy. Przyłapał mnie na tym jak próbowałem zatuszować to co się stało. W tym momencie prawie siedziałem a on nadal się do mnie tulił. Zrobiłem się czerwony jak burak. Eisu przetarł oczy rękami i spojrzał na mnie, po czym tez się zaczerwienił.
- Dzień dobry...- powiedział cicho.
Co było najdziwniejsze nie przestawał mnie przytulać.
- Dobry... wyjaśnisz mi czemu się do mnie kleiłeś dzisiaj w nocy? Mówiłem jasno, żebyś mnie nie dotykał!
- Co?! Ale to ja leżałem sobie spokojnie próbując zasnąć, a ty przyciągnąłeś mnie do siebie i objąłeś. Co miałem zrobić?!
- C-co...nie pamietam tego...- zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Musiałem zrobić to przez sen.
- Zaraz - zacząłem - nie przeszkadzało ci to?
Chłopak już siedział na przeciwko mnie.
- Niby czemu by miało...- mówił patrząc w dół.

I cyk kolejny rozdział :3 Dajcie znać czy wam się podoba <3

Kocie uszy bestii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz