Rozdział II

639 24 6
                                    

              Gdy wróciliśmy do domu dostałam nagły telefon od mojego przyjaciela. Harry dzwonił do mnie,ponieważ jego żona bardzo chciała mnie zobaczyć. Była cudowną kobietą i mam nadzieję, że nic się nie zmieniła. Od razu po telefonie poinformowałam brata o tym, że wychodzę.

Po kilku minutach doszłam do ślicznego białego domu. Widziała biegające po podwórku dzieci. Vivianne i Ivy to przepiękne małe kobietki.

-Ivy! - krzyknęła Katie.

-Cześć dawno się nie widziałyśmy - odpowiedziałam z uśmiechem.

Kobieta mocno mnie przytuliła. Była tak samo cudowną osobą jak jej mąż i dzieci. Byli dla mnie jak rodzina. Gdy weszłam do domu przywitał mnie szczęśliwy Harry. Za mną wbiegły jego dwie córki, moja imienniczka przytuliła się do mnie,a jej siostra do ich taty.

-I jak ci się podobało na treningu? Mason nie odrywał od ciebie wzroku.

Czułam jak dostaje rumieńców. Nie rozumiałam dlaczego tak przystojny, znany piłkarz zainteresował się mną. Zaproponowali mi pozostanie na obiad. Zgodziłam się.

        Zjadłam z nimi obiad, Katie zrobiła pyszny posiłek,a jej córki jadły go z takim uśmiechem,że nie mogłam oderwać od nich wzroku. Jednak musiałam się pożegnać i wrócić do domu, na pewno Jack już na mnie czekał. Miałam nadzieję na spokojny spacerek w drodze powrotnej. Byłam już coraz bliżej naszego domu gdy nagle usłyszałam za sobą kroki. Ktoś był bardzo blisko mnie.

- Cześć sweetie!

Przestraszyłam się, odwróciłam się w jego stronę zła. Denerwowało mnie jego zachowanie. Nie rozumiałam co on próbował tym wszystkim odciągnąć.

-Mount!

-Nie, nie śledzę cię idę po prostu do domu - odpowiedział z uśmiechem.

Odpowiedział właśnie na pytanie,które chciałam mu zadać. Jednak nadal nie rozumiałam dlaczego się do mnie przyłączył.

-Jak ci się podoba w Polsce?

-Jest ładnie, miło, ale wolę Anglię.

To była prawda. Wielka Brytania to śliczne państwo. Urodziłam się tutaj i to jest mój dom.

-To czemu tam... - nie pozwoliłam mu dokończyć.

-Zawsze marzyłam o dziennikarstwie i zobaczeniu Polski.

Nie rozumiałam dlaczego świat nie lubi Polaków i ich kraju. Mają śliczne miasto,ale bardzo trudny język. Mason po chwili spytał mnie czym się interesuje.

- Pisaniem, dziennikarstwem i piłką nożną, a ty?

- Umiesz grać? - był zdziwiony.

-No oczywiście, że tak. U nas to było rodzinne,a wyboru nie miałam. Musiałam oglądać mecze Jack'a.

Chłopak spoglądał na mnie z uśmiechem na twarzy,a ja czułam jak dostaje rumieńców. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa,były wręcz jak z waty.

-Ulubiony piłkarz? - spytał znowu zadowolony.

-Kai Havertz, Ronaldo, mój brat i Harry.

Mason także był moim ulubionym piłkarzem. Uwielbiałam oglądać to co czyni z piłką przy nodze,ale nie wymieniłam go specjalnie.

- Masz jakieś pytania do mnie?

-Sądzisz, że mam ładne oczy? - spytałam, a chłopak zaczął się śmiać.

Nie wiedziałam dlaczego właśnie to pytanie przyszło mi jedyne na myśl,a zadałam je po prostu bez zastanowienia.

-Ty cała jesteś idealna.

Działo się ze mną coś dziwnego. Czułam jak przez jego spojrzenie dostaje ciarek na ciele. Dostałam jeszcze dziwne skurcze w brzuchu. Naprawdę nie wiedziałam co w tym momencie że mną było. Nigdy się tak nie czułam.

-Ładnie ci z czerwonym, a teraz idź do domu - powiedział pokazując ręką na mój dom.

Pobiegłam szybko do domu,a w kuchni widziałam zerkającego przez okno mojego brata. Wiedziałam, że nas widział i nie mogła pójść do siebie bez tego pytania.
-Ja dobrze widziałem Masona?

-Nie odzywaj się bracie! - krzyknęłam, i wbiegłam po schodach do mojego pokoju.

Rzuciłam się na łóżko. Była godzina siedemnasta. Wyciągnęłam z walizki książkę,którą niedawno sobie kupiłam i zaczęłam czytać. Tak minęły mi dwie i pół godziny.

-Ivy! Kolacja!

Zeszłam na dół,a tam zobaczyłam przy stole moją ulubioną kolację. Jajecznicę z boczkiem i szczypiorkiem. Wiedział jak kocham ten posiłek. On znał mnie po prostu najlepiej.

-Kocham cię Jack!

-Ja ciebie też Ivy.

Zjadłam szybko całą jajecznicę i poszłam do siebie, do pokoju. Poszłam się i umyć i spać chociaż przed tym musiałam trochę pomyśleć.

            Wracają z Masonem czułam się inaczej. Był miły. Interesował się mną i prawił mi komplementy. Nigdy nie czułam się w ten sposób. On po prostu mnie docenił,a rzadko ktokolwiek to robi bo mam brat,świetnego piłkarza,którego uwielbiają. W domu byłam tą fajtłapą,która nic nie ogarnia. Ja miałam swój świat, otwierałam książkę nie przejmując się nikim i niczym wokół.
_______________________________________

Mam nadzieję, że poprawiona wersja też wam się spodoba.

Czy szczera miłość przetrwa odległość? | Mason Mount Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz