CZĘŚĆ VI

193 20 6
                                    

[Włącz utwór we wskazanym miejscu.]

Eren, znał doskonale tę część miasta, często była poza jego zasięgiem, składała się ona z najlepszych restauracji i klubów w mieście. Z jednej strony, nie był zaskoczony, kiedy samochód zatrzymał się, pod wysokiej klasy restauracją, z drugiej strony obawiał się że czarnowłosy, po raz kolejny, będzie chciał go zwodzić drogimi przyjemnościami, a potem... Ach... Nie chciał o tym myśleć, pragnął by Levi poświęcił tyle uwagi, co na początku związku, ale żeby nie skończyło się to, tak jak w roku ubiegłym -zmieszaniem z błotem.

Stalowe tęczówki, przeniosły się na sylwetkę obok, kiedy wyjął kluczyki ze stacyjki. Chłopak patrzył przed siebie, wyraźnie zamyślony, a on domyślał się jakie pnącze myśli otacza jego głowę. Nie mógł ukrywać że zachował się jak skończony dupek, ale młodszy nie był też całkowicie niewinny. Sięgnął dłonią w kierunku piegowatego policzka, czym skierował wzrok, a także twarz partnera na swoją osobę. Zbliżył się do niego składając motyli pocałunek na gorących, pełnych ustach, które były takie jedyne, co prawda nie należały do niego, ale tylko on mógł je smakować!

Wysiedli z auta, kierując się ku dużej, aczkolwiek przytulnej restauracji, która łączyła ze sobą klasykę wraz z nowoczesnością, by dać gościom uczucie komfortu i intymności. Zajęli wcześniej zarezerwowany stolik i przyjęli kartę dań od kelnerki, po złożeniu zamówień, ta ulotniła się, pozostawiając ich samych. Szatyn spojrzał w okno, przyglądając się błyszczącym gwiazdom, zaś brunet na choćby moment nie oderwał wzroku, od delikatnego, śniadego profilu osoby naprzeciwko. Wyczuł uważny wzrok na sobie, uśmiechnął się delikatnie spoglądając w oczy o chłodnej barwie.

Student miał obawy, że kolacja będzie bardzo stresująca i rozmowa nie potoczy się na właściwe tory, było jednak przeciwnie, może to przez białe, słodkie wino? A może jednak przez tęsknotę, którą głęboko w sobie ukrywali. Opuścili budynek, starszy od-kluczył samochód, kiedy poczuł ciepłą dłoń na nadgarstku.

-Piliśmy wino -powiedział z powagą -chyba nie chcesz...

-Tch -parsknął -nie pierwszy raz jadę po alkoholu i Ty najlepiej o tym wiesz...

-Jest zajebisty klub, dosłownie uliczkę dalej, możemy się przejść -spojrzał na niego wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu, tamten jedynie przewrócił oczami, zamknął pojazd i pozwolił się prowadzić dzieciakowi, który praktycznie cały czas szedł tyłem, by być z nim całą drogę twarzą w twarz, nie puszczając przy tym cały czas jego dłoni, zaś uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Niemiec stwierdził w myślach iż chłopak jest niedojrzały i nieuważny, ale taki go oczarował, kipiący cały czas energią, spontanicznością, a także gargantuicznym idiotyzmem, o którym nieco później się przekonał, gdy tamten potknął się dosłownie o własne nogi. Chwycił go mocno w pasie, przyciągając go do siebie, ratując zielonookiego przez spotkaniem trzeciego stopnia z chodnikiem. Młodszy zachichotał tkwiąc w jego ramionach, zaś ten lustrował jego twarz ustawiając go do pionu.

-Patrz jak łazisz, dzieciaku -rzekł, stale oplatając go rękoma.

-Nie muszę -zarzucił mu dłonie na kark -nie muszę kiedy tu jesteś -uśmiechnął się szeroko i wykaraskał się z jego ramion.

Neonowe światła, w różnych odcieniach zieleni, oraz niebieskiego, wypełniały spowitą w ciemności i tumanach dymu salę klubową, w której unosił się zapach drogiego alkoholu, oraz potu -pochodzący już od lekko wstawionych klubowiczów. Podeszli do obszernego baru, gdzie barmanki finezyjnie przygotowywały drinki. Starszy postawił na klasykę zamawiając Jack'a Daniels'a z lodem, zaś młodszy zdecydował się na „Sex on the beach", a przy tym uparł się że to on zapłaci. Po prawej stronie szatyna przysiadła się czarnowłosa dziewczyna, w obcisłej czerwonej, sukience, uśmiechając się szeroko, co oznaczało że była zdecydowanie wstawiona.

✔A YEAR WITHOUT [BXB] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz