Bardzo dziękuję SusannadiAngelo za piosenki! Dzięki temu "narodził" mi się nowy pomysł na kontynuację i użyłam jednego z podanych utworów. Jednak podczas pisania tego rozdziału zrobiłam pewną bardzo głupią rzecz... Gdy byłam mniej więcej w połowie, musiałam przerwać pisanie. tak więc chciałam wyjść z Worda. I wyszłam. Nie zapisując wcześniej opowiadanie *brawa za inteligencję*. Dlatego musiałam napisać wszystko od nowa, więc pewnie nie wyszło tak dobrze jak miało być.
Oczywiście dziękuję wszystkim, którzy skomentowali i zagłosowali! To wiele dla mnie znaczy - z całego serca bardzo dziękuję :3
Tak, będzie trzecia część, a może uda mi się zrobić czwartą. Piosenkę na trzeci rozdział mam, jednak jeśli ktoś ma jakiś utwór, który nadawałby się do tego opowiadania lub innego niech śmiało podaje :) Zawsze mogę dzięki temu zrobić czwartą cześć albo inne opowiadanie. Oczywiście tekst piosenki na Wordzie wygląda fajnie dzięki innej czcionce, jednak na wattpadzie jest już niestety normalna czcionka, więc... ;-; Nie przedłużając jednak: zapraszam~!
Powoli zaciągnąłem się swoim papierosem wyglądając przez okno. Chmury nieśpiesznie sunęły się po niebie, słońce zachodziło. Było ciepło, dzieci bawiły się w parku niedaleko mojego domu, wszyscy wydawali się być pełni życia.
Wszyscy oprócz mnie.
Minął ponad tydzień odkąd Izaya dowiedział się o moich uczuciach. Nie pokazał się w Ikebukuro, nie miałem z nim kontaktu. Z jednej strony się cieszyłem. Może i to lepiej? Może dzięki temu by mi przeszło? Była też druga strona medalu – nie mogłem znieść tego dziwnego uczucia w moim sercu, kiedy przypominałem sobie jego twarz. A niestety myślałem o tej gnidzie cały czas.
Patrzę na Twoją fotografię cały czas
Te wspomnienia wracają do życia
I wszystko mi jedno
Pamiętam, kiedy się całowaliśmy
Wciąż czuję to na moich ustach
Zgasiłem papierosa i rozejrzałem się po pokoju. Mój wzrok od razu padł na pewno przeklęte zdjęcie na półce. Miałem ochotę zapalić kolejną fajkę, ale zamiast tego wstałem z parapetu, na którym dotychczas siedziałem i podszedłem do półki. Nie mogłem uwierzyć, że Izaya wciąż się nie zorientował, że mam tę fotografię, że jej nie wyrzuciłem. Jakiś rok temu, podczas naszej jedynej wspólnej nocy nie mogłem się powstrzymać. Akurat się ubierał, a na szafce nocnej leżał aparat. Zrobiłem mu to zdjęcie. Jestem pewny, że je widział, jednak nie skomentował. Po prostu stało na półce w zwykłej brązowej ramce. I ta przeklęta fotografia spowodowała, że miałem ochotę wszystko rozwalić. Wyżyć się, zapalić kolejnego papierosa, a potem iść do Izayi i najzwyczajniej w świecie z nim porozmawiać. Przytulić, może nawet pocałować.
Zganiłem się szybko w myślach za takie głupie wyobrażenia. Przecież to wciąż była ta menda, której tak kiedyś nienawidziłem. Która zniszczyła mi życie! A teraz…? Dlaczego nie mogę myśleć o nim jak o moim wrogu jak kiedyś?
Wziąłem zdjęcie i odwróciłem je tyłem, by nie patrzeć na jego twarz.
Podniosłem telefon
I odłożyłem go
Bo wiem, że marnuję swój czas