Przepraszam! Przepraszam, że tak długo mi to zajęło ;-; Miałam dodać w poniedziałek, ale ten tydzień był po prostu makabryczny i nie miałam czasu ani dokończyć rozdziału ani nawet dodać go tutaj...
Ale jest. I to się liczy :3 Mam nadzieję, że nie jest aż taki zły. Wyszedł zupełnie inaczej niż zamierzałam, no ale chyba nie jest aż taki zły. Trochę się różni od poprzednich dwóch, ale myślę, że nie jest źle ;) Zapraszam~!
Dlaczego musiałem mieć bilet akurat w takim czasie, kiedy mało kto wyjeżdża? Przez to nie mogłem sobie poobserwować zbyt wielu ludzi…
Heh… To w sumie zabawne. Nawet gdy w pobliżu nie było moich ukochanych stworzeń starałem się zająć czymkolwiek, podczas gdy przeważnie po prostu usypiałem w pociągu. Tym razem tak nie było. Nie dałbym rady zasnąć, pomimo zmęczenia, które mnie ogarniało. Nie dałem rady czytać książki, którą ze sobą wziąłem. Jedyne co mi zostało to wyglądanie przez okno i próbowanie zajęcia swoich myśli czymkolwiek. Ale nie. Moje myśli automatycznie wędrowały do tego pierwotniaka.
To było takie… dziwne uczucie. Nie znałem go wcześniej. Pierwszy raz coś takiego czułem.
Wszystko za co zrobiłem zaczyna topnieć
Widzę znaki ,lecz nie mogę z siebie wydusić słowa
Chce być tylko blisko Ciebie, ale odpycham Cię
Jeszcze rok temu, gdybym widział przed sobą płaczącego Shizu-chana chyba nie wytrzymałbym ze szczęścia. Największa bestia Tokio płacze… kto by pomyślał? Tylko zdjęcie zrobić i na tapetę!
Więc dlaczego, kiedy widziałem jego łzy i słyszałem stłumiony głos nie było we mnie ani krzty szczęścia? Nie miałem ochoty go poniżyć, skakać pod sufit, zrobić zdjęcia… Nie. Chciałem otrzeć jego łzy, chciałem… go przytulić.
Skrzywiłem się z niesmakiem, obserwując nudny krajobraz za oknem. Ktoś taki jak ja miałby przytulić kogoś takiego jak on? Przecież… to niemożliwe. Wiedziałem przynajmniej już jedno. Shizu-chan nie był bezduszną bestią. Jednak posiadał jakieś emocje. Wciąż był mało ludzki w tej swojej sile, ale dzięki łzom udowodnił mi jedno. Jest człowiekiem. Silnym fizycznie, słabym psychicznie. W końcu tak szybko się zakochał i to we mnie! Zapewne rok temu jeszcze bym się z tego śmiał, ale teraz nie mogłem z siebie wykrzesać nawet słabego uśmiechu. Pociąg jechał dość szybko, lada moment powinienem być na miejscu. Miałem nadzieję, że chociaż tam przez chwilę nie będę o nim myśleć. Z jednej strony nie chciałem wyjeżdżać. Wolałem zostać, być z nim. Z drugiej strony musiałem wyjechać, żeby trochę odpocząć.
Nie pierwszy raz słyszałem „kocham cię”.
Ale pierwszy raz słyszałem te dwa słowa skierowane do mnie.
Chce uciec, ale ranie Cię każdego dnia.
Ta część boli najbardziej
Część która boli najbardziej
To ja…
Najbardziej
To Ty…
To wszystko, co robię bez Ciebie.
Kiedy po raz piąty przypadkiem zraniłem jednego z dłużników, Tom-san się zdenerwował. Nie panowałem już nad sobą i wystarczyło jedno krzywe spojrzenie, bym zaczął czymś rzucać. Dlatego wysłał mnie do domu i powiedział, że mam wrócić do pracy za kilka dni, ponieważ „jeden nie wystarczy bym wystarczająco odpoczął”. Nie wróciłem jednak do mojego mieszkania. Tam tylko bym rozmyślał jeszcze bardziej. Przez chwilę błądziłem bez celu po mieście.