03.

97 14 10
                                    

Dagmara ma powiedzieć Damiano o tym ze jej się on podoba! Nareszcie mnie posłucha i zrobi to o co ją prosiłam od początku znajomości.

- indziesz mu już powiedzieć?

- ta..

- co to za ton...jakbyś szła na skazanie

- bo ja nie wiem czy chce to robić

- Żartujesz sobie prawda?!

- nie

- jeśli ty mu nie powiesz to ja to zrobię

- nawet nie próbuj

- No właśnie. Idziesz już do niego. W tej chwili

- wkurzasz mnie

- a ja Cie kocham

Daga westchnęła tylko i wyszła z pokoju.
Nie minęła chwila a znów wróciła w to samo miejsce.

- nie ma go

- jak to nie ma?

- No nie ma. Wyszedł

- czekaj zadzwonie do niego

- nie Al. To jednak nie ma sensu

- a niby czemu?

- bo on chyba nie kocha mnie

- jak możesz tak myśleć? Dagmara...błagam Cie- powiedziałam i usiadłam koło niej.

- No ja sama nie wiem...przecież nigdy mi tego nie powiedział.

- No właśnie! Jeśli on tego nie zrobił, to ty to zrobisz. A jeśli nie ty, to ja. Proste

- to wcale nie jest proste

- a mi się wydaje ze jednak jest

- nie wiem, naprawdę.

I zadzwonił telefon. Mój telefon. A na jego ekranie był wielki napis "DAMIANO".

- hej Dam, gdzie ty jesteś?

- Witam panią, jestem w...No właśnie nie mogę powiedzieć gdzie jestem ale Cie tu potrzebuje. Teraz

- No dobrze, ale napisz mi chociaż ulice bo niby jak mam do Ciebie przyjechac jak nie wiem nawet gdzie jesteś.

- dobrze, wyśle Ci adres

- okej, to pa

- pa

I wróciłam znów do przyjaciółki. Siedziała dalej zamyślona.

- kto dzwonił?

- eee...moja mama

- aha

- Daga, ja muszę pojechać w jedno miejsce

- gdzie?

- kupić mamie jedną rzecz, bo mnie poprosiła

- brzmi tajemniczo No ale dobra. Tylko wróć szybko

- wrócę jak najszybciej, a teraz zawołam tu do Ciebie Victorię.

- ooo dobry pomysł

- no właśnie. To ja ide

Przytuliłam ją i wyszłam. Minęło około 15 minut i już byłam pod adresem gdzie był Damiano. To była...kwiaciarnia. A mi przyszły na myśl dwie rzeczy: albo KTOŚ mu się podoba, albo ktos umarł...ale raczej to pierwsze! I ja chyba ja wiem kto.

Wpadłam do tej kwiaciarni i zobaczyłam Damiano z wielkim bukietem róż. Szczerze powiedziawszy to łzy mi stanęły w oczach. Mówił mi kiedyś że Dagmara mu się podoba, ale nigdy nie powiedział że on przygotowuje takie wielkie rzeczy na tą okazje. Podeszłam do niego, a on die uśmiechnął szeroko. Ja płacząca to odwzajemnilam.

- No to teraz mi powiedz szkodniku: ładne czy nie ładne?

- ty się pytasz? Mnie?

- No tak

- one są przepiękne Damiano! Na pewno osoba która je dostanie będzie wzruszona tak jak ja

- No to się cieszę. Stresuje się jej to powiedzieć

- znam tą osobę i wiem że jej się na 100% spodobają

- znasz? No to tym lepiej

- No pewnie ze znam! Nie mów że nie wiedziałeś, przecież się przyjaźnimy od...dawna.

- No to na pewno jej się spodobają. Dziękuje Al. Jesteś wspaniała - powiedział i mnie mocno przytulił.

- nie ma za co. A teraz leć do niej, bo jej Cie brakuje

- naprawdę? No to ide

Ja wróciłam szybko do domu aby być przed nim. Byłam tak mocno podekscytowana że mogłabym przebiec maraton. Wpadłam do pokoju Dagmary i zastałam ją siedzącą z Victorią. Oglądały jakiś film, nieco znudzone. Ucieszyłam się na tą mysl, bo będzie to jeszcze większa niespodzianka niż ja myslalam. Czekałam 49 minut aż on się zjawi, ale tak nie było. Stwierdziłam ze zadzwonie.

- Dam?

- tak?

- kiedy będziesz? Trochę się spóźniasz

- No właśnie od niej wyszedłem

- jak to wyszedłeś? Przecież siedzę tu cały czas i Cie nie ma

- jak to siedzisz? Nie było Cie u niej

- o czym ty do cholery mówisz?

- No o naszej niespodziance! Dla dziewczyny która mi się podoba

- czyli dla...

- No dla Giorgi Soleri

„Sweet like Nutella"Where stories live. Discover now