Biegłam do szkoły w podskokach dzisiaj mieliśmy jechać na wycieczkę.
Byłam bardzo podekscytowana ponieważ będzie ona moją pierwszą wycieczką od rozpoczęcia roku szkolnego. Nie wzięłam plecaka bo nasza wychowawczyni powiedziała że książki nie będą nam potrzebne.
Weszłam do szkoły i podbiegłam do
Lucky i reszty naszej klasy.
- Witaj Lucky też jesteś tak podekscytowana? Zapytałam.
- Szczerze nie, do tej szkoły chodzę już parę dobrych lat i wycieczki to nic nadzwyczajnego. Wzruszyła ramionami i dodała:
- Zobacz idzie Pani Smith.
- Tak lepiej już chodźmy.
Podeszłyśmy do nauczycielki a ona powiedziała że wyruszamy do jej siostry czyli legendarnej czarownicy.
Czy to znaczy że pani Smith jest spokrewniona z Adeliną? Od małego byłam jej fanką, legendy mówią że zna każde zaklęcie. Wyszliśmy z budynku na szkolny parking. Byłam naprawdę ciekawa czym ma zamiar nas tam zabrać nasza nauczycielka. Może magicznym autobusem? Postanowiłam zapytać Lucky.
- Czym dotrzemy na miejsce?Czy to będzie magiczny autobus?
Lucky nie zdążyła mi odpowiedzieć ponieważ na parking wjechał autobus. Nie wyglądał jakoś nadzwyczajnie. Weszliśmy do niego i z Lucky zajełyśmy miejsce gdzieś po środku autokaru. Zżerała mnie ciekawość więc zapytałam jeszcze raz.
- Czy ten autobus jest magiczny?
- Wiesz... to normalny autobus nie jest magiczny. Odpowiedziała mi wreszcie śmiejąc się.
Szczerze byłam bardzo rozczarowana odpowiedzią myślałam że to będzie coś nadzwyczajnego a jednak przeliczyłam się. Westchnęłam i postanowiłam popatrzeć na widoki przez okno jednak dobrze że zajełam miejsce obok niego. Niespodziewanie ktoś kopnął moje siedzenie. Odwróciłam się i popatrzyłam na blondyna siedzącego za mną zabójczym wzrokiem. Jeszcze raz tak zrobi a nie ręcze za siebie. Potrząsnęłam głową i wróciłam do poprzedniej czynności. Gościu kopnął jeszcze raz mój fotel nie wytrzymałam tym razem. Odwróciłam się i warknęłam przez zaciśnięte zęby:
- Słuchaj, wiem że ci może być nie wygodnie albo ci się nudzi ale to nie powód żeby kopać moje siedzenie! A do tego jeszcze się śmiejesz pod nosem! Przestań bo nie ręcze za siebie!
Odwróciłam się i zobaczyłam że moja najlepsza przyjaciółka śpi. Oczywiście gdy cię potrzebuje to ty śpisz! Nie no świetnie. Poczułam że znowu ktoś kopię siedzenie na którym siedziałam ale trzymam nerwy na wodzy. Nie chce tu większej afery. Całą drogę kopali mi siedzenie a do tego Lucky tak głośno chrapała a nie chciałam jej budzić bo potem by się obraziła więc nie ryzykowałam. Ale po kilku godzinach w końcu dotarliśmy na miejsce. Lekko szturchnęłam Lucky a ona się przebudziła.
- Jesteśmy na miejscu śpiochu.
- Okej. Ale mi się dobrze spało. Przeciągnęła się i wyszliśmy z autokaru.
Przed nami stała wielka willa. Drzwi się otworzyły i wybiegła z nich moja stara idolka czyli Adelina. Nie mogłam w to uwierzyć wreszczie ją spotkałam.
Odezwała się do pani Smith:
- Witaj kochana siostro jak się ma mama?
- Wspaniale. A to moja klasa.
- Ale te dzieci już duże. Wejdźcie do środka pokarzę wam wszystko.
Weszliśmy do willi a w środku było pełno rzeźb i obrazów szliśmy po czerwonym dywanie jak sławne osoby. Zastanawiam się czy ona ma własnego lokaja. Pewnie tak w końcu jest bogata. Kiedy skończyła oprowadzać nas na dole weszliśmy po schodach na góre.
Był tam długi korytarz i kilka pokoi.
Zajrzeliśmy do pierwszego. To był magazyn na miotły a na końcu była złota legendarna miotła. Poszliśmy dalej. Za następnymi drzwiami znajdowała się sypialnia. Nic nadzwyczajnego. Chodziliśmy tak parę dobrych godzin.
- Zjedzmy coś. Zaproponowała Adelina.
Zaprowadziła nas na doł do kuchni wszyscy zajęli miejsca przy stole a moja dawna idolka wyciągnęła z lodówki wielki tort o smaku truskawki miał trzy piętra wyglądał przesmacznie. Kiedy każdy dostał swój kawałek Pani Smith zapytała:
- Gdzie jest Luna? Dopiero teraz zorientowałam się że nie ma z nami Luny. Usłyszałam krzyk z ogródka. Po minach pozostałych stwierdzam że oni też.
- To krzyk Luny! Zawołała Pani Smith.
Wszyscy wybiegliśmy do ogródka a nad naszymi głowami przeleciała we własnej osobie Luna lecąca na złotej Legendarnej miotle. Nie umiała nią sterować. Wleciała wprost na płot i się rozbiła. Nasza nauczycielka i Adelina podbiegły do niej i zaczęły dopytywać czy wszystko w porządku kiedy dowiedziały się że Luna jest cała i zdrowa dostała niezły ochrzan od naszej wychowawczyni.
- Koniec wycieczki. Wracamy do autobusu. Niechętnie wszyscy wróciliśmy do autobusu i odjechaliśmy od domu Adeniny. Widać że Pani Smith była bardzo zawiedziona zachowaniem Luny. Cała droga powrotna zleciała normalnie nawet chłopak który kopał mi siedzienie się uspokoił. Chyba poprostu nie chce kłopotów. I słusznie. Wróciliśmy pod szkołe, lekcje się skończyły i pani odesłała nas do domów gdy dotarłam do swojego w drzwiach zastałam mamę.
- I jak było?
- Hmm było bardzo ciekawie. Bardzo ciekawie.
CZYTASZ
Szkoła Dla Czarownic
FantasyMama 16-letniej Elizabeth dostała lepszą pracę w innym mieście, dlatego przeprowadziły się bliżej miejsca pracy i dziewczyna poszła do nowej szkoły, potem dowiedziała się, że to szkoła dla czarownic.