Wkładałam właśnie buty żeby pójść do szkoły kiedy mama wybiegła z kuchni niosąc małe pudełko.
- Nie zapomniałaś czegoś? Zaśmiała podając mi pojemnik.
No tak drugie śniadanie. Nie odezwałam się tylko wzięłam je i schowałam do plecaka. Pożegnałam się z mamą i wyszłam. Byłam zdenerwowana ponieważ dzisiaj z lekcji portali mieliśmy mieć sprawdzian. Po drodze jednak zauważyłam małą włochatą kulkę zwiniętą w kartonie z napisem:
" Za darmo ". Podeszłam bliżej i schyliłam się i zobaczyłam malutkiego pieska rasy jak przypuszczam Shi-tzu. Był poobijany i strasznie skumlał. Cóż sprawdzian poczeka. Muszę jak najszybciej zabrać go do weterynarza. Wzięłam karton na ręce i skierowałam się w stronę weterynarii. Po chwili dotarłam na miejsce i weszłam do niewielkiego budynku. Podeszłam do pani z recepcji i powiedziałam:
- Proszę mi pomóc znalazłam małego pieska na ulicy. Potrzebuje pomocy.
- Wygląda to źle zawołam weterynarza. Po tych słowach recepcjonistka weszła za brązowe drzwi. Po chwili otworzyła je i mnie zawołała. Weszłam do niewielkiego pomieszczenia w którym pomagano zwierzętom.
- Pokaż mi tego psiaka. Rzekł weterynarz. Wyjęłam go z pudła i położyłam na małym stoliczku.
- Nie wygląda dobrze. Pokręcił głową i dodał:
- Prosiłbym żeby pani wyszła. Pies się boi a ja nie chce żeby kogoś ugryzł.
Posłuchałam go ale przed wyjściem odwróciłam się i przez ramię spojrzałam na zaczynającego pracę mężczyznę. Usiadłam na krzesełkach w poczekalni wyjęłam moją komórkę napisałam do mamy:
"Mamo dzisiaj nie mogłam przyjść do szkoły ponieważ znalazłam pieska który potrzebował pomocy weterynarza. Jestem teraz z nim u specjalisty i obiecuje ci że test z portali napiszę w innym tygodniu.
Do zobaczenia."
Wcisnęłam przycisk wyślij i schowałam telefon do plecaka i czekałam. Słyszałam tylko tykanie zegara i nic więcej. Myślałam że mijają godziny ale tak naprawdę minęło tylko kilka minut nim weterynarz otworzył drzwi.
- I co? Spytałam.
- Niech pani sama się przekona. Odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Wbiegłam do sali i spojrzałam na śpiącego w klatce shi-tzu.
- Może go pani zabrać do domu a ta klatka tak na koszt firmy.
- Dziękuje panu bardzo. Do widzenia!Krzyknęłam wychodząc z kaltką w rękach przez drzwi. Szłam chodnikiem. Mieliśmy trochę do przejścia ale teraz to się nie liczyło. Liczyło się to że piesek żyje. No tak może trzeba ci nadać imię słodziaku? Zastanowiłam się przez chwilę. Czekoladka mi się podoba. Tak będziesz nazywała się Czekoladka. Doszłam do domu i zapukałam w drzwi wejściowe. Otworzyła mi mama. Weszłam i usiadłam na kanapie a klatkę z Czekoladką położyłam obok. Mama usiadła przedemną na fotelu.
- Może zostać? Spytałam ze słodką minką.
- No nie wiem. To duży obowiązek.
- Na pewno dam sobie radę. Proszę. Błagałam przedłużając ostatnie zdanie.
- No dobrze niech już zostanie. Powiedziała wzdychając. Ma już imię? Dodała.
- Czekoladka. Odpowiedziałam patrząc na klatkę.
CZYTASZ
Szkoła Dla Czarownic
FantasyMama 16-letniej Elizabeth dostała lepszą pracę w innym mieście, dlatego przeprowadziły się bliżej miejsca pracy i dziewczyna poszła do nowej szkoły, potem dowiedziała się, że to szkoła dla czarownic.