- Arabella wstawaj! Spóźnisz się do szkoły! - usłyszałam krzyk mojej mamy.
- Jeszcze pięć minutek...
-No, no...jeszcze 5 minutek i wychodzisz z domu!
Niechętnie spojrzałam w stronę zegarka. 7.45 -o kurde. W biegu przebrałam się w miętową bluzkę na ramionczkach i czarne krótkie spodenki, doprowadziłam swoje włosy do pożądku, chwyciłam torbę do szkoły, nakarmilam moje kochane szczurzątka, złapałam telefon i słuchawki i pobiegłam do łazienki szybko umyć zęby. Gdy skończyłam, zbiegłam na dół do kuchni.
- Mamo, już jestem gotowa. Wychodzę.
Gdy byłam już przy drzwiach i miałam wychodzić, usłyszałam głos swojej mamy.
- Chyba nie zamierzasz tak wyjść?
- Tak znaczy jak?
- W kapciach - króliczkach?
Spojrzałam na stopy. Rzeczywiście.
Odwróciłam się i spojrzałam na rozbawioną mamę.
- Tak to jest, jak za późno rano wstajesz.
Szybko zmieniłam buty na moje czarne conversy, ostatni raz spojrzałam na mamę, pożegnałam się krótkim "cześć", wyszłam z domu i zamknęłam drzwi.
Jakie szczęście, że do szkoły mam tylko parę minut spacerem.
Szłam zamyślona, gdy nagle wpadłam na coś twardego...a raczej kogoś.
- Jezu bardzo Cię przepraszam. - powiedziałam speszona.
Już miałam odchodzić, ale nieznajomy pokrzyżował moje plany łapiąc mnie za nadgarstek.
- Czekaj, nic się nie stało. Może się poznamy skoro już na mnie wpadłaś? - spytał aroganckim tonem. Dupek.
Niechętnie podniosłam wzrok na nieznajomego. O Boże. On jest boski. Wyższy ode mnie, brunet i te cudowne ciemne oczy.
- Yyyy...j-jestem A-Arabella - zająknęłam się.
- Śliczne imie mała. Ja jestem Shane. Jestem nowy w mieście. Właśnie idę do nowej szkoły. A ty gdzie się tak spieszysz, że nie patrzysz jak chodzisz?
- Właściwie to też idę do szkoły.
- Może chodzimy do tej samej?
- Raczej nie - odpowiedziałam choć dobrze wiedziałam iż w okolicy jest tylko jedno liceum.
Nie chciałam spędzać z nim więcej czasu niż to konieczne więc po prostu odbiegłam w stronę szkoły.
*******************************************
Weszłam do szkoły już świecącej pustkami. Oczywiście. Musiałam się spóźnić przez tego idiotę. Spojrzałam na plan lekcji. (przyp. w Ameryce każdy uczeń ma osobny plan) O nie, mam matematykę. Ta baba mnie zabije. Zaczęłam się denerwować. "A co jak znowu dostanę jedynkę? A co jak znowu mnie ośmieszy?". Nagle poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić. Tylko nie to. Znowu się zaczyna. Nienawidzę tego. Wyszłam ze szkoły i siadłam na ławeczce próbując się uspokoić. Nic nie pomagało. Serce dosłownie szalało. Już nie mogłam wytrzymać. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Teraz już tego nie zatrzymam. Poczułam, że odpływam.
CDN.
Jest udało się trochę wcześniej :D
Wiem nienawidzicie mnie za to, że nie wyjasniłam od razu co się dzieje. W następnym rozdziale może trochę wam rozjaśnie sytuację. Na razie muszę was tak zastawić :(
Mam nadzieję, że chociaż trochę spodoba wam się moja radosna twórczość :)
+ przepraszam, że taki krótki :( piszę na komórce :(
CZYTASZ
Arabella
RomansaDziewczyna piękna, ale nie lubiana. Z tajemnicą, o której sama chce zapomnieć. Nowy chłopak w mieście, pragnący za wszelką cenę poznać tajemniczą dziewczynę.