Wiecie jak to jest, kiedy straci się nadzieję? Cóż... w skrócie? Jest się gotowym na wszystko. Pełne poświęcenie? Zero problemu. Ucieczka? Zero problemu. Pozostawienie swojego dotychczasowego życia? Zero problemu. Bez nadziei człowiek jest w pewnym sensie martwy. Nie widzi się lepszego jutra. Nie patrzy się na przyszłość przez różowe okulary.
Dobro? Dobro jest ulotne. Ludzie, którzy patrząc na świat widzą czarne i białe, dobro i zło, powinni już dawno opuścić ten świat, bo wnoszą do niego tylko chaos, zamęt, ból i cierpienie. Jak to jest, że właśnie tacy ludzie muszą rządzić krajem? Myślicie, że tacy ludzie mają nadzieję? Otóż nie. Nie mają nadziei. Wiedzą, że wszystko co mają, może zniknąć w mgnieniu oka. Jedna zła decyzja. Jeden zły ruch i znajdują się po drugiej stronie.
Właściwie jak to jest? Kto decyduje o tym co jest dobre, a co złe? Jeżeli ktoś każe ci uciekać i to jest rozkaz, to czy należy ci się kara? Jeżeli uciekasz, żeby ukryć coś bardzo ważnego, by nigdy nie trafiło w niepowołane ręce... to czy należy ci się kara?
Czy straciłam nadzieję? Owszem. Czy jestem gotowa na pełne poświęcenie? Nie wiem. Może. Czy mogę uciec? Chyba nie mam wyjścia. Czy mogę pozostawić swoje obecne życie? Właściwie to chyba nawet nie jest życie. Czy jestem martwa? Jeśli ktoś mnie znajdzie, to jestem nawet bardzo martwa.
Ale przecież nie miałam innego wyjścia, prawda? Dostałam rozkaz. Wykonałam go. A właściwie to wciąż go wykonuję. Uciekam. Razem z tą przeklętą małą skrzynką. Więc dlaczego czuję, że to wcale nie skończy się dobrze? Czy teraz to ja będę ścigana przez to, że wykonuje rozkaz?
Kto decyduje o tym czyje życie jest ważne a czyje nie? Kto decyduje o tym czyje życie należy ratować a czyje można spisać na straty? Czy właśnie tym miał być ten rozkaz? Spisaniem mnie na straty?
Ale może powinniśmy zacząć od początku, dobrze? Może od momentu, kiedy zaczęłam tracić nadzieję? W końcu moje życie składało się tylko z ludzi, którzy spisywali mnie na straty. Porzucali mnie bez mrugnięcia okiem. Więc dlaczego, by nie zacząć od początku? Chce pozwolić wam zrozumieć jak znalazłam się w momencie mojego życia, który mimo wszystko miał odmienić mój los. To właśnie, dzięki całemu temu trudowi dostałam coś, a raczej kogoś, dla kogo chcę odzyskać nadzieję.****
Wybaczcie za drobne opóźnienie, ale musiałam dopracować kilka rzeczy i przemyśleć w jaką stronę pociągnę tą książkę.
Będzie to książka również związana z MCU.
CZYTASZ
Running away | Bucky Barnes
Fanfiction| Bucky Barnes "Czasami ucieczka jest jedyną opcją." "Wszystko będzie dobrze" "Ostatni raz kiedy ktoś mi to powiedział, nie skończył się dobrze." "W pewnym sensie jesteśmy podobni. Ty uciekasz od uczuć i poczucia winy, ja uciekam od samej siebie." ...