3

145 14 2
                                    

Niebieskooki nagle poczuł mocny uścisk w nadgarstku, a już za chwilę znajdował się za szafą, razem z Osamu.

- Mogłeś to zrobić delikatniej. - Odparł szeptem, masując bolący nadgarstek.
- Wybacz, ale teraz cicho. - Także szeptem odpowiedział Nakaharze Dazai.

W ostatniej sekundzie pociągnięcia lazurowookiego zauważyli mężczyznę, który wcześniej wyszedł z mieszkania. W tym momencie rozmawiał przez telefon, a wnioskując po jego tonie, nie była to najprzyjemniejsza rozmowa. Niestety niedane było im usłyszeć dokładnej rozmowy, ponieważ już po krótkiej chwili od przyjścia do domu, mężczyzna się rozłączył.

- Co teraz zrobimy? - Spytał się szeptem niższy.
- Poczekamy, aż wyjdzie z mieszkania, a potem stąd pójdziemy. - Odparł szeptem brązowooki.

Po kilku minutach mężczyzna wyszedł z domu, a Nakahara i Dazai usłyszeli zamykane na klucz drzwi.

- I co teraz zrobimy?! Wiedziałem, żeby iść od razu do jego kryjówki a tak to Atsushi i Akutagawa będą się martwić! Nie, czekaj, Atsushi będzie się martwił! - Zaczął się denerwować Chuuya na Osamu, a ten tylko go słuchał, woląc nie przerywać jego monologu, wiedząc, że to jeszcze bardziej wkurzy rudowłosego. - A potem zgłoszą do Moriego nasze zaginięcie!
- Spokojnie Chuuya, wyjdziemy stąd. Przecież zawsze sobie radziliśmy, więc tym razem nie będzie inaczej.- Brązowowłosy zaczął próbować uspokoić swojego wspólnika.
- Oczywiście, że tak, bo za chwilę wywarze te przeklęte drzwi!
- Wyjdziemy balkonem.
- Nie, no masz rację, w ogóle nie będzie podejrzane, że ktoś wychodzi z domu przez balkon!
- To będzie tak samo podejrzane, jak wywarzenie drzwi. - Powiedział brązowooki, patrząc się w lazurowe oczy Nakahary. Ku jego zaskoczeniu zauważył w nich odrobinę strachu. - Słuchaj, biorę na siebie całkowitą odpowiedzialność, gdyby wyjście przez balkon nie wypaliło, jasne? - Próbował powiedzieć to najmilszym tonem, aby przekonać niższego.
- Niech ci będzie, ale tylko ten jeden, jedyny raz, rozumiemy się?
- Oczywiście, że nie.
- Dazai!

Na szczęście udało im się wyjść nie zauważalnie. Po wyjściu szybko ruszyli w stronę kryjówki podejrzanego mężczyzny.

Przez całą drogę byli spokojni, jednakże, gdy dzieliło ich parę metrów od kryjówki, poczuli niepokój. Gdy do pokonania drogi zostały im już zaledwie centymetry, zauważyli czerwono niebieskie światła na samochodach, a dokładnie czterech samochodach. Oprócz policji na miejscu był Atsushi, Akutagawa, Fukuzawa, Mori i paru innych pracowników pierwszego, jak i drugiego szefa. Osamu i Chuuya podbiegli jak najszybciej pod kryjówkę, chcąc zadać mnóstwo pytań. Wyprzedzili ich w tym jednak inni, którzy byli na miejscu.

- Gdzie wy się podziewaliście?! - Krzyknął zdenerwowany Mori, patrząc na dwójkę z dużym wyrzutem.
- Mogliście dać, chociaż znać gdzie i kiedy będziecie! - Tym razem odezwał się Fukuzawa, który także był zirytowany ich zachowaniem.

Niestety nie mogli dojść w ogóle do słowa przez mnóstwo pytań i wyrzutów, które oczywiście rozumieli, a bardziej Nakahara, ponieważ Osamu sam się zirytował przez brak możliwości wytłumaczenia. Nie wiedział, dlaczego tak się wkurzyli. Mieli w końcu godzinę na zbadanie miejsca zbrodni, a poszło im to o wiele szybciej. Dazai ignorując ich wyrzuty, włączył swój telefon. Inni mieli już znowu na niego narzekać, aczkolwiek Dazai pokazał im wiadomość do Atsushiego, która nie została dostarczona mimo sygnału w telefonie brązowookiego.

- Widzicie? Daliśmy znać i do tego zdążyliśmy się wyrobić z miejscem w parku, jak i mieszkaniem. Mieliśmy godzinę i się w niej zmieściliśmy, więc to wy zaczęliście za szybko panikować. - Wreszcie Dazai dostał prawo głosu po pokazaniu wiadomości i godziny.
- Chwila, chwila. Nakahara pokaż godzinę u siebie w telefonie. - Odparł Ranpo, wyciągając rękę w stronę rudowłosego.
- Pokaże, ale nawet się nie waż myśleć o tym, że dam ci dotknąć mojej własności! - Wykrzyczał, oddalając jak najdalej telefon od Edogawy. - Siedemnasta czterdzieści siedem. Po co ci to widzieć skoro widziałeś u Makreli?
- Bo coś mi się nie zgadza. Kto ma taką samą godzinę jak ta dwójka? - Zielonooki chwilę poczekał, aby zobaczyć, kto się zgłosi, jednak nikt tego nie zrobił. - To, kto w takim razie ma godzinę dziewiętnastą trzydzieści?

Tym razem zgłosili się wszyscy poza Atsushim i Akutagawą. Po przedyskutowaniu okazało się, że u tej dwójki była godzina osiemnasta czterdzieści pięć. Tyle wystarczyło, aby wszyscy wiedzieli, że coś jest nie tak.

- Dazai, Chuuya, która jest u was godzina? - Zapytał ponownie Ranpo.
- Przecież już ci mówiliśmy. - Odparli niemal równocześnie.
- Wiem, ale chcę wiedzieć, która jest teraz.
- Siedemnasta... czterdzieści trzy?! - Krzyknął zaskoczony niebieskooki, natychmiast patrząc na telefon swojego partnera misji.
- Hmm... Dziwne, minęło przecież około dziesięć minut. Atsushi, Akutagawa. Jaka jest u was?
- Osiemnasta pięćdziesiąt pięć. - Powiedział również zaskoczony Nakajima.
- Może udamy się do jakiegoś biura i przegadamy to na spokojnie? - Odezwał się Mori, przerywając duża fale stresu i niepokoju u młodszych.
- Nie wierzę, że to powiem, ale się z tobą tym razem zgodzę. - Fukuzawa przytaknął na pomysł Moriego i wszyscy udali się w stronę samochodów, którymi odjechali do biura, Zbrojnej Agencji Detektywistycznej.

Incydent - SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz