Spotkanie po latach

250 13 4
                                    

- [imię], pospiesz się, za chwilę spóźnimy się na pociąg! - mówił Bakugou.
- Ale jak niby mam wybrać idealny dodatek do gofrów? Może... Może tęczowa posypka... Albo nie... Czekolada i banan... Cholercia, czemu nie mają bitej śmietany?!
Katsuki nie miał już cierpliwości i kupił mi suchego gofra. Następnie gwizdnął i przed nami pojawił się jednorożec z różową grzywą i brokatowym rogiem.
- Wsiadaj i nie gadaj. Mamy niewiele czasu.
Szybko wykonałam polecenie i chwilę potem znaleźliśmy się na peronie 9¾.
Lokomotywa zaczęła buchać i chuchać. Ruszyłam w kierunku wejścia. Kiedy już miałam wchodzić do pociągu, stanął przede mną All Might i rzekł:
- HA! HI! HA! Wybacz, ale nie możesz wejść do Hogwart Express'u.
- Dlaczego?
- Ponieważ na twoim gofrze nie ma bitej śmietany! HA! HI! HA!
- [imię]! [imię]!
- Słucham, bezcielesny głosie?
Przebudziłam się z bólem w plecach.
- Wydaje mi się, że to łóżko nie było takie twarde - powiedziałam do siebie.
Okazało się, że leżałam na podłodze zwinięta w kokon.
- [imię]! [imię]! - krzyczał wujek z Ameryki.
- Co się stało, wujku z Ameryki?
- Masz 5 minut na naszykowanie się!
Spojrzałam na zegarek. Była godzina 7:45.
"Po co on mnie tak wcześnie budzi?" - zastanawiałam się.
Zerknęłam na kalendarz. Cholibka...

~•~
Wparowałam z impetem do klasy. Wszystkie krzesła były już zajęte, z wyjątkiem jednego, który miał należeć do mnie.
Przemieszczając się między ławkami, zauważyłam blondyna z czerwonymi oczami. Jego twarz była mi znajoma. Trochę zajęło mi rozwiązanie zagadki, skąd ją znam. Nagle olśniło mnie i wydarłam się na całą salę:
- KATSUKI BAKUGOU, TO TY!
Uczniowie spojrzeli się na mnie jak na wariatkę, a ja czułam się niczym Sherlock Holmes i Herkules Poirot razem wzięci.
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, Bakugou nie obdarował mnie serdecznym uściskiem. Za to odezwał się do mnie sucho:
- Zostaw mnie w spokoju, klaunie.
Zmieszałam się. Czyżby mnie nie pamiętał? A może pamięta, ale nie chce pamiętać? Może mnie nie lubi?...

~•~
W stołówce było bardzo tłoczno. Jednakże udało mi się znaleźć miejsce i mogłam w spokoju zjeść obiad.
Zanosząc tacę, potknęłam się na prostej drodze i kiedy już wymyślałam w głowie testament, poczułam jakby ktoś chwycił mnie W OKOLICY TALII.
- Dziękuję... - odwróciłam się, by spojrzeć na swojego wybawcę. Był nim nikt inny jak BAKUŚ.
- Uważaj jak chodzisz, bo nie będzie już następnego razu, tch.

~•~
Wracając do domu, rozmyślałam o dniu w szkole. Z jednej strony byłam zaskoczona zachowaniem Katsukiego w klasie. Z drugiej czułam motyle w brzuchu na myśl, że to właśnie on mnie uratował.
Moje filozofie przerwał wrzask dobiegający zza mych obolałych pleców:
- EJ, TY!
Zastanawiałam się, czy to było do mnie. Wszelkie wątpliwości rozwiała następna wiadomość:
- ODWRÓĆ SIĘ, KLAUNIE!
Odwróciłam się. Przede mną stał rozwścieczony Bakugou.
- Czego ty ode mnie chcesz, idiotko?
- Ale o co ci chodzi, małpiszonie?
- JAK MNIE NAZWAŁAŚ?
- Drzesz się jak małpa, jesteś małpiszonem.
Twarz Bakugou nabrała koloru buraka.
- MNIEJSZA Z TYM, KIM TY W OGÓLE JESTEŚ?!
- Ty serio mnie nie pamiętasz? - spytałam z niedowierzaniem.
- A powinienem?
- Śmietanka: Najsłodsza Heroska Świata. Mówi ci to coś?
Oczy Małpiszona się rozszerzyły.
- [imię]... TO TY!
- Tak, to ja (⌐■-■)
- Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę! - mówiąc to, wyściskał mnie.
Pachniał o b ł ę d n i e .

Miłość i gofry, czyli TYPOWE BAKUGOU X READEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz