Pov. Asahi
Musiałem najpierw uspokoić swój organizm. Miał skubaniec wprawę w rzucaniu ludźmi,ale niczego nie żałuje. Mina tego typa to było po prostu złoto~ jednak nie sądziłem,że od razu stwierdzi,że koniec z jedzeniem...ale bym zjadł sobie pączka.....albo chipsy,placki ziemniaczane albo tortille o jeżuniu-przestań wreszcie myśleć o jedzeniu. Nadal mam te kanapkę,widocznie zapomniał z tego szoku.
CHWILA,jak on mnie tu będzie przetrzymywał to mi się odrost pojawi i to będzie koniec ! Z drugiej strony dobrze,że mam długie włosy,nie będę musiał martwić się o ścinanie.
Głośno westchnąłem. Co ja mam niby robić w pomieszczeniu małym jak karton,w którym prawie nic nie ma? Jeszcze tyle czasu ! Otwarłem szafkę pod zlewem znajdując jedynie papier toaletowy i kredę. Zmarszczyłem czoło -Co robi kreda pod zlewem?
Dobra,nieważne. Zrobie z tych ścian wspaniałe arcydzieła.
Jakby o tym pomyśleć,to ten dzban nie zostawił mi szczotki do włosów,ale on niewychowany.... Nie wie jakie to problematyczne? ŻEBY MU ZUS PIENIĘDZY NIE WYPŁACIŁ.
Patrzyłem na kredę zastanawiając się co narysować.Time skip
Nie wiem ile czasu minęło od kąd tu jestem,bo moim jedynym wyznacznikiem pory jest światełko w wentylacji,światło jest prawie cały czas włączone,więc nie umiem często zasnąć. Mężczyzna nie pojawił się ani razu od kąd go zwyzywałem. Mam wrażenie,że zaraz się sam strawie. Czuje się cały czas zirytowany i powoli osłabiony,ponad to zaczynam wariować przez tą wieczną ciszę i malutką powierzchnie. Jeśli dalej tak będzie to albo umrę z głodu albo zeshizuje. Skończyły mi sie pomysły co mógłbym tu robić,a wykorzystałem całą kredę. Mogłem ją zjeść....cokolwiek bym zjadł.
Usiadłem w kącie chowając głowę między kolanami.
Po nieokreślonym czasie ,,drzwi" się powoli uchyliły,by po chwili wszedł ten chłop z irytującym uśmiechem.
- No co się stało? Nie wyglądasz już na takiego cwaniaczka.
Tego było za wiele. Wiem,że nie zdążyłbym uciec,ale jeśli go obezwładnie na chwilę to istnieje duża szansa,że się uda.Rzuciłem się na niego próbując trafić w czuły punkt,ale przez napływ adrenaliny totalnie zapomniałem,że nic nie jadłem przez co nie natarłem z taką siłą,która by go powaliła. Zamiast tego złapał mnie jedną ręką tak,że zawisłem nad ziemią,a drugą boleśnie ściskał mnie za szczękę. Odruchowo sie szarpałem,ale mi sie zaczynało coraz bardziej ciemnieć w oczach.
-Myślałeś,że ci się uda mnie powalić? Kochaniutki,nawaliłeś już 3 razy. Pierwszy był,gdy dałeś się złapać,drugi podczas twojej próby ucieczki,a nawet teraz,po takim czasie robiłeś sobie nadzieje,że mógłbyś uciec? HAHAHAHA, przezabawny jesteś. Jednak skoro dalej stawiasz opór to przyda ci się jeszcze posiedzieć i przemyśleć swoje zachowanie.
Otworzyłem szerzej oczy. Ja już nie wytrzymam !! Moja duma niemniej nie pozwala mi zacząć błagać o jedzenie. Zrobiło mi się słabo i duszno,świat zawirował. Pewnie jeszcze raz mną rzuci,a teraz pewnie bym to bardziej odczuł. Spojrzałem na jego twarz,ta cholerna satysfakcja na jego mordzie,jak on mnie irytuje... Nie będę prosić. Może mnie cmoknąć.
Położyłem drżącą rękę na jego nadgarstku.
-Co się stało? Czyżbyś chciał coś powiedzieć? Śmiało mów,moja dłoń na twojej twarzy zapewne nie przeszkadza. -Ten chory uśmiech osoby,która ma władzę.
-Skoro nie masz nic przeciwko to cie już zostawie,żebyś mógł w spokoju przemyśleć swoje zachowanie.
Już chyba miał ze mnie ponownie zrobić piłkę,ale zemdlałem przed jakimkolwiek czynem.***
Gdy się ocknąłem leżałem na ziemi tuż przy ścianie,czyli moja teoria się potwierdziła. Dobrze,że odleciałem chwilę przed uderzeniem.
Ciekawi mnie co ten typ sobie ubzduał przy uprowadzaniu mnie. Nigdy go na oczy nie widziałem,on serio powinien sie leczyć w psychiatryku,ale intryguje mnie skąd on ma taką siłę. Heh...boli mnie połowa ciała,bynajmniej nie będzie mnie ssać tylko żołądek.
Nie mam pojęcia co mam robić,bo siły mnie opuściły...musiałbym tylko leżeć,żeby w miare oszczędzał energie,jednakowoż nie mam już szans na ucieczkę,kto by pomyślał,że taki brak zrobi ze mnie wrak.
Uhhh... Pora sie ułożyć na materacu i czekać na tego psychola. Wujaszek opłaca czynsz,rachunki,a ten palant wywala jego hajs w błoto.***
Minęła wieczność od kąd ten psychol znowu zaszczycił mnie swoją obecnością. Jednak ja tylko leżałem wpatrując się w niego. Nie będę próbować nawet,bo to bezsensowne...Pov. Hiroto
Przestałem dokładnie liczyć,ale chyba go trzymam w tym pokoju od jakiś 2 tygodni w górę. Czas szybko leci jak się pracuje. Zadowolony zszedłem do mojej zdobyczy,a gdy widząc jak w żałosnym jest stanie targnęła mną euforia. Wreszcie nie będzie sie stawiał. Nawet największego twardziela trzymanie w takich warunkach roztopi. Ostrożnie przy nim uklęknąłem.
-Przestaniesz wreszcie stawiać mi opór?
Szeptem zapytał: - Kim...ty..jesteś?
-I nie szło tak od razu kulturalnie zapytać tylko od razu na mnie z pięściami sie pchać? -Uśmiechnąłem się szeroko. -Nazywam się Hiroto Kato. Jestem twoim właścicielem.
Chłopak zamknął oczy,czyżby znowu stracił przytomność?
Potrząsłem nim,totalnie nic. A zapowiadało się na prawdę ciekawie. Może przesadziłem z tą karą? No chłop dorosły,a co chwile mi odpływa,bez przesady!
Wziąłem go na ręce,wykąpałem (co nie było prostym zadaniem) i ułożyłem na łóżku po chwili przykuwając nogę,żeby mi nie uciekł. Łańcuch jest na tyle długi,żeby mógł dojść do łazienki,ale nawet gdybym przypadkiem nie zamknął drzwi na klucz to nie zdoła uciec.
Postawiłem mu sucharki i wode obok łóżka wychodząc po chwili.***
Pov. Asahi
Poczułem pod sobą coś miękkiego,zacisnąłem dłoń na czymś,co zdecydowanie nie było tym cienkim kocem,pod którym spałem cały czas. Myślałem,że wyzwionąłem ducha,gdy zobaczyłem,że leże w jakimś pokoju. Czy to już moja willa w zaświatach? Po minięciu pierwszego szoku usłyszałem ptaki. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wreszcie coś poza tą cholerną ciszą i słuchaniem własnego oddechu. Powoli podniosłem się do siadu uświadamiając sobie,że mam na sobie inne ubrania i wilgotne włosy. Ulitował się nade mną czy ktoś mnie uratował?
Obok łóżka leżało jedzenie. Od razu się na nie rzuciłem opychając całe. Cudowne uczucie,gdy nie czujesz głodu. Wsłuchałem się,ale nie było śladu po NIM. Zerwałem się do ucieczki aby po paru sekundach wylądować ryjem na podłodze. Nie zauważyłem tego łańcucha !
Próbowałem się go pozbyć,ale nie dałem rady. Co dziwne był długi na tyle,żebym przeszedł przez drugie drzwi w tym pomieszczeniu.
Okazała się nim łazienka. Nie była jakaś wypchana bogactwem,ale nie była też biednie urządzona.
Okno było zasłonięte,po próbie otworzenia go na oścież okazało się to niemożliwe. Dało się je uchylić,ale nie całkowicie otworzyć.
Z trudem podniosłem coś co je zasłaniało,żeby zobaczyć gęste i grube kraty.
Hah,przewidział nawet wybicie okna. Pewnie wszystko sobie obmyślił.
Przeszukałem po kolei wszystkie szafki-ubrania,książki,jakieś pierdoły. W łazience potrzebne akcesoria,ale...nigdzie nie było ostrych rzeczy ani sznurów.Zobaczyłem ponad to rzecz,która mnie niesamowicie uszczęśliwiła. Kalendarz i zegar !!! Niby banał,ale po straceniu orientacji wreszcie wiem nawet,którą porę dnia mamy.
Akurat wpatrywałem się w zegar,gdy za moimi plecami stanął mój oprawca.
CZYTASZ
Porwany przez los
Short StoryAsahi dopiero co skończył szkołę,gdy spacerując wieczorem zostaje obezwładniony oraz wrzucony do auta z taką siłą,że traci przytomność. Jednak chłopakowi wydaje się wcale nie przeszkadzać fakt,że już nie wróci do swojego poprzedniego życia.