Część 3

348 22 0
                                    

-Wreszcie się obudziłeś. Coś nie tak z tym zegarem?
Czyżby się serio ulitował? Zemdlało mi się kilka razy,ale to nie zmienia faktu,że mu się oddam dobrowolnie. Z resztą co to za pytanie?
-Ależ skądże paniczu Kato,wszystko z nim okej. Jednakowoż ile masz zamiar mnie trzymać na łańcuchu? Strasznie denerwuje.
-Ach to.... Nie martw się. Wkrótce będziesz ich miał więcej. Hahahahah
Okej.-zaczynam się obawiać tego kolesia,ale najpierw muszę znaleźć klucz albo zmusić go do rozwiązania. To będzie myśl...pobawimy się w kotka i myszkę.-uśmiechnąłem się lekko
-Co cie tak bawi? -mężczyzna zmarszczył brwi lekko poirytowany.
-Nic nic,po prostu myślę,że po przyjrzeniu panicz jest przystojny.
Teraz go zatkało. Miło patrzeć na jego zdezorientowaną minę.
Podszedłem do niego delikatnie łapiąc  jedną ręką w talii,a drugą gładząc po ramieniu. Teraz,gdy tak na niego patrzę to serio jest wyrzeźbiony. Czuję jak jego koszula jest napięta przez mięśnie. Zdecydowanie powinien kupować rozmiar większe.
-Hmpf. Dzieciaku co ty kombinujesz?
- Przecież nie uda mi się z tąd uciec,więc co szkodzi mi polepszyć nasze relacje?- ciągnąłem uroczym głosem- Zachowałem się skandalicznie atakując cie na początku. Proszę,wybacz mi tę zniewagę Panie.-Delikatnie gładziłem jego ramię,jednak od takich słówek mnie na rzyganie bierze. To się nazywa poświęcenie dla śmieci. Ten sukinsyn mnie jeszcze popamięta,oj tak. Imię Asahi Watanabe będzie rozbrzmiewać w jego głowie,gdy będzie zdychać w męczarniach. Haha
-Może i ci wybaczę,tylko mi udowodnij swoją lojalność
-Oczywiście,od razu tak zrobię.
Zacząłem zbliżać nasze usta,gdy poczułem mocne uderzenie w brzuch,przez które nie mogłem złapać powietrza. Spojrzałem na niego wściekły i zdezorientowany.
-Chyba ci się coś w główce pomieszało,że dam ci się pocałować po takim czasie nie mycia zębów? Najpierw higiena. Widocznie nie pamiętałeś o tym przed naszym spotkaniem,więc możesz zrobić to teraz.
Złapał mnie za włosy ciągnąc do łazienki.
-Proszę,nie krępuj się.
ZARAZ GO ZABIJE. Kto by pomyślał,że typ ma bipolarność. Mam prze je ba ne je je je. 
-PANIE,błagam cię,nie krzywdź mnie. Wybacz mi moje niechlujstwo.
Gdy znowu zobaczyłem na jego twarzy psychozę to rozejrzałem się kątem oka czym mógłbym mu przywalić.
-Wiesz co aniołku? Jesteś doprawdy uroczy. Próbujesz mi się przypodobać,żebym był dla ciebie łaskawy.... Oj jak bardzo się mylisz. Słodzenie ci tutaj nic nie pomoże,a wiesz dlaczego?-złapał mnie za szyje i przygwoździł do ściany- BO JESTEŚ BEZWARTOŚCIOWYM ŚMIECIEM,KTÓREGO NIKT NIGDY NIE POTRZEBOWAŁ,A TWOJE ISTNIENIE TO POMYŁKA. TERAZ JA. TAK,HAHAHA, JESTEM TWOIM PANEM,WŁADCĄ I MOGĘ CIE NAWET OKALECZYĆ NA CAŁE ŻYCIE,GDY MI SIĘ TAK SPODOBA. Mmm...weźmy na przykład to.... - szerzej otworzyłem oczy,gdy z kieszeni wyciągał nożyk a ja po omacku złapałem jakiś twardy przedmiot- Jeśli teraz zrobię na twoim torsie rany,to będziesz chodził z bliznami przez całe życie....
Teraz ton jego głosu był dosadny,spokojny i stanowczy. Jednak jego twarz pokazywała sadystycznego psychopatę,który jest zdolny do wszystkiego.
Gdy zbliżył do mnie nóż wbiłem mu w brzuch przedmiot,który okazał się ozdobą.
Cofnął się do tyłu kurcząc,a ja wyszarpałem mu narzędzie oraz uciekając jednocześnie szybko barykadując drzwi. Muszę się z tąd szybko wydostać,bo przedwcześnie zakończe swój żywot. Zacząłem grzebać nożykiem w zamku od łańcucha i sam nie wierząc we własne szczęście wybiegłem.
Nie znałem planu tego domu,więc biegałem do każdych drzwi trafiając do kuchni,gdzie zobaczyłem 2 bardzo uszczęśliwiające rzeczy-pierwsza to jedzenie,a druga to drzwi na zewnątrz. Myślałem,że się popłaczę...
Zawinąłem je szybko robiąc z bluzki koszyk i biegnąc ile sił w nogach. Domek okazał się całkiem zwyczajny,niczym nie wyróżniający się od innych. Nie miałem ochoty oglądać jego nieruchomości,tylko wybiegłem na ulicę,później na jakieś pola i w końcu z trudem ukryłem się w lesie.
Oparłem się o drzewo ciężko dysząc oraz cały się trzęsąc. Musiałem usiąść,bo z moim kolan zrobiła sie wata.
Teraz uciec jak najdalej i prosić o pomoc. Prawdopodobne jest to,że w jego okolicy ktoś mógł z nim współpracować,więc wolałem nie pchać się z deszczu pod rynnę.

Time skipppppppppp
Totalnie się zgubiłem. Nie mam pojęcia jak głęboko jestem w tym lesie ani ile czasu minęło od ucieczki.
Jedzenie mi się skończyło,a wody nie mam już. Robię sobie coraz częściej przerwy. Nie wiem czy to przez mój wycieńczony organizm,ale mam wrażenie,że daleko nie odszedłem,a bynajmniej to nie jest strefa bezpieczna.
***
W końcu znalazłem się w takim stanie,że całe płuca mnie piekły,a nogi pulsowały z bólu. Pogoda chciała mnie chyba ostudzić,bo zaczęło niesamowicie lać. Postanowiłem poszukać jakiegoś schronienia,ale ciało odmówiło posłuszeństwa przez co wylądowałem twarzą w liściach.
Zacisnąłem pięści i zamknąłem oczy. Pora na przerwę...

Pov. Ryū
Dzisiejsze polowanie to była klapa. Nic nie udało mi się złapać,bo cała zwierzyna stwierdziła,że jedzie na wakacje od lasu-no zajebiście.
Szedłem zirytowany,gdy zobaczyłem ciało.  Ostrożnie podszedłem szturchając je patykiem. Nie jestem pewny,ale ono chybo drgnęło albo mam shizy. Kopnąłem je,żeby je odwrócić i ujrzałem chłopaka.
Kucnąłem obok biorąc głęboki wdech.
- EE !! ŻYJESZ CZY UMARŁEŚ ?! Jeśli mnie słyszysz to wyślij sms o treści ŻYJĘ na numer 69 66 618 !!!
Nawet nie drgnął,ughh i skąd ja teraz wezmę pieniądze na alkohol?
Jednak oddycha,więc wypadałoby go stąd wziąć,bo będzie mnie prześladował w nocy,że go nie uratowałem.
Przerzuciłem go przez ramię jak worek oraz kierując sie do domu. Jednak coś zdobyłem na wyprawię.

**
Po ściągnięciu z niego ubrań położyłem go na łóżku. Nie będzie mi go brudził tylko dlatego,że zachciało mu się spać na ziemi,phi.
Zacząłem go uważnie oglądać. Jeden wielki siniak na brzuchu,kilkanaście na całym ciele, otarcie na kostce....no,jednak chyba nie był bezdomnym tylko ofiarą. Wygląda to na typowe wychowywanie Hiroto-zawsze wybierał niekonwecjonalne metody wychowawcze. Mimo tego,że jest brudny to wygląda całkiem nieźle. Kato nie musi od razu wiedzieć,że go znalazłem. Ja też muszę mieć czasem trochę rozrywki.

Pov. Asahi
Wszystko mnie boli...moje ciało dopiero teraz ogarnęło w jakim jest stanie. Adrenalina może zdziałać cuda,jednakowoż znajdowałem się w lesie,a teraz znowu jestem w jakimś pokoju.  Zdjąłem kołdrę-DLACZEGO MAM NA SOBIE TYLKO BLUZKE?!
Gdy ją lekko uniosłem ujrzałem bandaż. No tak...przecież musi być porządny siniak po takim uderzeniu.
Po stwierdzeniu,że nikogo nie ma w pobliżu wstałem rozglądają się. To nie był ten sam dom,w którym mnie przetrzymywano,więc ktoś mnie uratował. Ciekawe czy zadzwoni na policje....
Wyjrzałem przed okno-las. Musiałem być blisko czyjegoś przybytku,ale tego nie zauważyć. Zastanawia mnie tylko kto chciałby mieszkać sam w środku lasu?

Porwany przez losOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz