Rozdział 9

1.1K 101 133
                                    

Tubbo obudził się około drugiej w nocy, przez swój telefon.

Czterdzieści nieodebranych połączeń. Po kilku sekundach telefon zadzwonił po raz kolejny.

Brunet przewrócił oczami, po czym odebrał.

–Boże Tubbo martwiłem się. Gdzie jesteś?–usłyszał głos ojca.

–Nic mi nie jest, wrócę rano.–odpowiedział, nie mając pewności czy wspominać o tym, że jest u swojego chłopaka. Boże jak to cudownie brzmi.

–Ale gdzie jesteś?

–Pa.–mruknął i się rozłączył.

Spojrzał na chłopaka śpiącego obok. Tubbo uśmiechnął się lekko, wyglądał tak słodko.

Złożył na jego głowie delikatny pocałunek, po czym znowu się w niego wtulił i zasnął.

***

–Jesteś pewny, że pójdziesz sam?–zapytał już chyba piąty raz Ranboo.

–Tak, spokojnie.–zaśmiał się brunet, po czym pocałował chłopaka. Pożegnał się i poszedł w stronę swojego domu.

–Więc...to dlatego byłeś taki smutny?–zapytał z uśmiechem Wilbur. Ranboo w odpowiedzi lekko się zaśmiał.–Gratuluję i życzę udanego związku. Tubbo wydaje się naprawdę miły.

–Bo taki jest i dziękuję.–chłopak spuścił głowę. Dziwnie mu się rozmawia o uczuciach, tym bardziej jego. Kochał Tubbo ogromnie, bardziej niż myślał, że to możliwe, ale nie potrafił tego powiedzie komukolwiek innemu niż właśnie Tubbo.

Ale się starał i to się liczy.

Tubbo tym czasem właśnie doszedł do domu. W jego głowie toczyła się istna wojna myśli.

Ma powiedzieć ojcu o Ranboo? Tak naprawdę nie zna go na tyle, by wiedzieć jak zareaguje.

Chłopak wziął głęboki wdech i wszedł do domu.

–Tubbo to ty?–usłyszał głos z salonu, a zaraz potem pojawił się przed nim jego ojciec.–Boże gdzie ty byłeś?–mężczyzna go objął, jednak brunet nie odwzajemnił gestu.

–Byłem bezpieczny, idę do siebie.–powiedział mając zamiar iść na górę, ale zatrzymała go dłoń jego ojca, lekko zaciśnięta na jego nadgarstku.

–Tubbo nie było cię całą noc, martwiłem się, odebrałeś dopiero rano, nie odpisywałeś, więc powiedz mi chociaż gdzie byłeś.

Z jednej strony chłopak nie chciał mówić o tym, że jest innej orientacji i, że jest z Ranboo. Ale z drugiej nie zamierza kłamać, że jego chłopak jest przyjacielem.

Stał tak dobre kilka minut, a jego ojciec nie rozumiejąc nad czym Tubbo się zastanawia, po prostu czekał na odpowiedź.

–U mojego chłopaka...–powiedział po chwili cicho. Bardzo cicho, tak, że nawet on sam tego nie usłyszał.

–A teraz powiedz głośniej, bo nic nie słyszałem.

–U mojego chłopaka.–powiedział głośniej, spuszczając głowę.

–Co..?–zapytał z niedowierzaniem.

Tubbo wyrwał rękę z uścisku i pobiegł do swojego pokoju.

***

Hi Witam

Postaram się napisać następny rozdział jutro.

Kocham was <3

Miłego dnia/wieczoru/nocy

Byeee

Strange World | Ranboo x Tubbo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz