★ Gasnąca gwiazda ★

227 26 2
                                    

Błyskające światła szalejącej za oknami burzy odbijały się na ścianach holu, w którym stała. Z jej wilgotnych ubrań skapywała woda, mocząc zapewne drogi i stary dywan należący do rodu Blacków. Włosy przykleiły jej się do czoła, jednak nie przejmowała się tym. Całą swoją uwagę skupiła na drewnianych schodach prowadzących na piętro rodzinnego domu.

Niektóre stopnie skrzypiały, gdy niepewnym krokiem wspinała się po nich, odpływając myślami. Pamiętała te wypełnione radością chwile, które spędziła w posiadłości. Próbę podsłuchania rozmów rodziców i wybuchy śmiechu, kiedy matka zaproponowała gospodarzom aranżowane małżeństwo z ich najmłodszym synem. Poczuła ucisk w piersi po zetknięciu się smukłej dłoni z rzeźbioną poręczą. Jeszcze nie tak dawno przecież próbowała namówić przyjaciela do małej zemsty na jego dowcipnym bracie. Nie potrafiła przyznać przed samą sobą, że te beztroskie czasy już minęły. Nie było do nich powrotu, tak jak do ludzi, za których się uważali.

Z zamyślenia wyrwał ją odgłos otwieranych niedaleko drzwi. Szybko pokonała ostatnie schodki, wygładziła suknię, a gdy podniosła wzrok, zamarła.

- Regulus - słowa dziewczyny były ciche i niewyraźne, wydawały się nawet obce w porównaniu z tymi, które zawsze wychodziły z jej ust.

- Nie spodziewałem się ciebie tutaj, a tym bardziej o tak późnej porze. Zawsze przywiązywałaś uwagę do etykiety, mam rację?

Z drżeniem wciągnęła powietrze. Zdążyła już zapomnieć, jak bardzo się zmienił. Ich więź, nawet tak silna, nie przetrwała. W najgorszym momencie jego życia zawiodła, a on zamknął się w sobie na dobre. Stał teraz przed nią, z podkrążonymi oczami i prawie przezroczystą skórą. Jego zwykle ułożone, brązowe włosy sterczały na wszystkie strony, a ubranie wydawało się nie pierwszej świeżości, założone nadzwyczaj niechlujnie. Głos, kiedyś uprzejmy oraz ciepły, od kilku lat coraz bardziej obrastał lodem, nadając mu obojętny ton. Tak właśnie wygląda wrak człowieka, pomyślała, starając się utrzymać spokojny wyraz twarzy.

- Pozwól, że ci przypomnę, co należy do moich priorytetów. Jeśli dobrze pamiętam, na pierwszym miejscu nigdy nie przestałam stawiać mojego przyjaciela - odpowiedziała hardo, spoglądając ze zmarszczonymi brwiami na torbę przewieszoną na jego ramieniu. - Twój skrzat powiadomił mnie o tym absurdalnym planie. Nie pozwolę ci stąd wyjść. Tym razem nie będziesz sam.

- Stworek powinien był cię uprzedzić zanim tu przyszłaś. Nie zawaham się użyć różdżki, gdy tylko spróbujesz mnie zatrzymać.

Na potwierdzenie swoich słów wyciągnął przedmiot z kieszeni szaty. Przed oczami na krótką chwilę pojawiło jej się wspomnienie. Pierwsze poprawnie wykonane przez niego zaklęcie tarczy, którego go uczyła, aby umiał bronić się przed okrutnymi żartami starszego brata i jego znajomych. Natychmiast je odrzuciła, nakazując sobie skupienie. Nie przekona go do swojej racji, jeśli pozwoli się rozproszyć.

- Przez cały czas determinacja była twoją dobrą stroną, nawet po tym wszystkim co się stało - rzuciła siląc się na lekki ton, aby po chwili niemal natychmiast wbić w niego mocne spojrzenie. - Chcąc odejść od Czarnego Pana, pokazałeś swoją wartość. Różnisz się od nich, Regulusie. Nie pozwól im wygrać. To otaczające cię piekło, nie jest częścią ciebie.

Ręką wciąż celował w jej stronę, ale lata, które spędzili razem, pozwoliły jej wychwycić tę ledwo zauważalną różnicę w jego postawie. Mięśnie spięły się, i choć pogardliwy uśmiech nie zniknął na dobre z jego twarzy, bez wątpienia zmalał.

- Skąd wiesz co robiłem? - pytanie te zabrzmiało wręcz nachalnie. - Wiem o rzeczach, które chciałbym zapomnieć. Widziałem co robili tym niewinnym rodzinom. Jestem Śmierciożercą, nie widzisz? Już zawsze nim będę.

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝗮 𝗳𝗮𝗱𝗶𝗻𝗴 𝘀𝘁𝗮𝗿 | 𝗿𝗲𝗴𝘂𝗹𝘂𝘀 𝗯𝗹𝗮𝗰𝗸 ✔ 🎉
𝗮 𝗳𝗮𝗱𝗶𝗻𝗴 𝘀𝘁𝗮𝗿 | 𝗿𝗲𝗴𝘂𝗹𝘂𝘀 𝗯𝗹𝗮𝗰𝗸 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz