2

111 6 2
                                    

   Obudziłam się na łóżku w jakimś dziwnym pokoju. Było tu dość ciemno, cały pokój był urządzony w ciemnej kolorystyce. Pomieszczenie nie było bardzo dużo, ale i tak większe od mojego pokoju. Pokoje w moim świecie zwykle są małe i dość skromnie urządzone. Tu najdowało się duże i wygodne łóżko, dość duża szafa, stół z krzesłami, toaletka z lustrem, kominek, fotel z lampą i stoliczkiem obok, półki na książki oraz jeszcze inne meble i pierdoły. W centrum były spiralne schody prowadzące na górę. Byłam trochę ciekawa co tam jest.

   Ja sobie podziwiałam pokoju siedząc na łóżku. Skrzydło mnie bolało i ogólnie byłam obolała po upadku. Wcześniej chyba byłam w szoku i dlatego nie odczuwałam tak bólu. W tym czasie do pokoju weszła dziewczyna. Wyglądała na młodą i miłą. Miała ciemne włosy, szare oczy, czarne rogi i jasną cerę.
 
Podeszła do mnie z tacą, na której była fiolka z dziwnym płynem oraz szklanka z wodą. Dziewczyna uśmiechała się serdecznie. Było pewne, że jest demonem, a jak wiadomo, każdy demon oznacza problemy i nawet jej przyjazny wygląd tego nie zmieni.

- Witaj, pani. - powiedziała - Jestem Edessa. Jeżeli czegoś potrzebujesz powiedz mi, jestem tu, żeby ci służyć.

- Gdzie jestem? - spytałam.

- W zamku jednego z władców demonów. Król przyjął cię, kazał umieścić w tym pokoju i opiekować się tobą. Nic nie może ci się tu stać, jesteś teraz pod jego ochroną.

- Dlaczego jakiś demon przyprowadził mnie tu i kazał się mną opiekować? - Nie rozumiałam tego. Przecież demony są okrutne i bezwzględne.

- To nie jest zwykły demon, to jeden z silniejszych. Nasz król jest dobry.

   Chwila. Dobry? Chodzi o demona prawda? Jakim cudem może być dobry? A może tak się tylko mówi? Może u nich to oznacza co innego? Demony przecież i tak są dziwne.

- Edessa? Czego on ode mnie chce?

- Nie wiem, ale władca nie zrobi ci krzywdy. Nie musisz się obawiać. - po chwili dodała - Jak się czujesz?

- Nie jest najlepiej.

- Wypij to, zrobi ci się lepiej. - podała mi fiolkę z tacy, ale nie przyjęłam naczynia - Nie bój się. To lekarstwo.

   Może i jestem głupia, ale wzięłam fiolkę i wypiłam z niej wszystko, a dużo tego nie było, potem odstawiłam pustą fiolkę na tacę i popiłam wodą. Gdyby to była trucizna, to przynajmniej umarłabym szybko i nie musiałabym być tu na łasce jakiegoś demona. W sumie raczej nie była to trucizna, bo to byłoby zbyt łatwe i bezsensowne, więc albo naprawdę jest to lekarstwo, albo coś innego. Tak właściwie to, wszystkie lekarstwa są niedobre czy tylko to? Dobra, może i niedobre, ale od razu po wypiciu poczułam się lepiej. Ból stał się mniejszy. Czyli jednak był to lek.

- Lepiej? - spytał Edessa. Miała miły i troskliwy głos. Naprawdę wydawała się być przyjazną osobą, aż trudno uwierzyć, że była demonem...

- Tak.

- Odpoczywaj, pani. Zaraz wrócę z jedzeniem.

   Demonica wyszła z pokoju z tacą i niedługo później wróciła z kolejną. Tym razem miała miskę z jakimś jedzeniem. Usiadła na brzegu łóżka i odstawiła tacę. Wzięła miskę i łyżkę, a potem zaczęła mnie karmić. Ja miałam zjeść tą niezidentyfikowaną jasno fioletową papkę? Próbowałam się opierać.

- Proszę, zjedz. - mówiła spokojnie i z cierpliwością - Bez tego długo nie przeżyjesz. To ci nie zaszkodzi. Nie jesteś pierwszym upadłym.

- Upadłym?

- Tak. Anioły, które tu spadły. Rośnie tu drzewo, z którego owoce nie są szkodliwe dla upadłych. Inne jedzenie stąd was uśmierca, ale to nie. Zaufaj mi.

- Co dzieje się z upadłymi?

- Niektórzy nie żyją długo, bo nie mogą pogodzić się z faktem, że tu trafili i się zabiją. Inni żyją normalnie wśród nas.

  Oddała mi miskę z łyżką. Przez chwilę patrzyłam na zawartość naczynia, ale w końcu zaczęłam jeść. Jakoś zjadłam to coś. O dziwo było dobre i okazało się być słodkie.

- Jeżeli będziesz chciała wyjść, zawołaj mnie. - oznajmiła przed wyjściem z pokoju - Nie możesz nigdzie sama iść.

   Nie chciałam wychodzić. Na zewnątrz pewnie było pełno demonów, a tu byłam sama. Jako, że nie miałam co robić, a nie chciałam już dłużej odpoczywać, postanowiłam dokładniej obejrzeć pokój. Moje oględziny trwały dość długo. Musiałam sprawdzić każdy przedmiot. W końcu postanowiłam zobaczyć dokąd prowadzą schody. Weszłam na górę.

   Na górze było prawie puste pomieszczenie. Chyba byłam w wieży. Dookoła były okna, dzięki czemu mogłam zobaczyć co jest na zewnątrz i dowiedziałam się, że ten zamek wcale nie jest brzydki, właściwie to gdyby nie był taki ciemny, byłby piękny. Widziałam też jakieś demony. Z tej wysokości widziałam dość sporą część tego świata. Nie był on ładny. Wszędzie ciemność, a jedyne źródło światła to czerwone słońce. Nigdzie nie było widać innego zamku, a przy tym pałacu znajdowało się jakieś miasteczko. Byłam zafascynowana, nie pięknem tego świata, ale faktem, że był on dla mnie nowy. Nawet nie usłyszałam jak ktoś wszedł na górę.

- Nie wychylaj się tak. - usłyszałam lodowaty ton - Spadniesz.

   No dobra, może trochę za bardzo się wychyliłam, bo chciałam coś zobaczyć, ale to nie powód, żeby mnie straszyć. Spadłabym, ale przez niego. Na szczęście wystarczająco szybko złapał mnie za ramię i pociągnął do siebie. Przez chwilę musiałam uświadomić sobie co tak naprawdę się wydarzyło. Jak tylko to do mnie dotarło, odskoczyłam od niego jak poparzona. To był TEN demon. To przez niego tu byłam, to on mnie uspał i przyniósł tu.

- Nie gryzę. - on chyba po prostu miał taki lodowaty głos - Widzę, że już lepiej się czujesz.

- Nic ci do tego.

- Może trochę grzeczniej? W końcu uratowałem ci życie.

   I co z tego? Uratował mnie, ale to nie znaczy, że jestem jego własnością. Może wolałam umrzeć niż zostać niewolnicą?

- Masz się słuchać, rozumiesz? - on chyba naprawdę nie ma innego tonu niż ten lodowaty - Jesteś tu na łasce władcy.

  Nie obchodzi mnie to. Wolę umrzeć niż być tu z nimi. Co ma robić jeden anioł wśród hordy tych plugawych demonów? I jeszcze na dodatek mam się słuchać tego lodowatego i  okropnego demona stojącego przede mną? O nie, nigdy go nawet nie polubie ani nikogo innego z demonów, no może oprócz Eddesy, bo ona wydaje się być miła.

- Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy. - mówił dalej - Może i jesteś aniołem, ale to nie czyni cię kimś ważniejszym. Pamiętaj o tym i nie próbuj uciekać. Tu będzie ci dobrze, jeżeli będziesz się słuchać.

   Foch. Nie będę się do niego oddzywać. Nie rozmawiam z kimś tak okropnym. Na szczęście bezimienny demon postanowił zejść na dół i wyjść z pokoju. Nawet nie chcę znać jego imienia, pewnie jest okropne jak i on sam. On jest nieważny. Większym zagrożeniem jest dla mnie ich władca. Po co on mnie tu trzyma? Ma jakieś korzyści z przetrzymywania mnie? Dlaczego ja tak mało wiem o świecie? Może posiadanie anioła w czymś mu pomoże? Za dużo pytań, za dużo.

   Jeszcze chwilę stałam i myślałam o tym wszystkim, a potem zeszłam na dół. Mam dość tego świata, demonów i wszystkiego. Chcę wrócić do domu. Tylko to nie jest takie proste.

Angel and Demon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz