5

87 5 2
                                    

   Śniadanie jak zwykle jadłam w swoim pokoju. Eddesa przyniosła mi to coś z jakiegoś tam owocu i postawiła na stół. Ja jadłam, a ona siedziała obok i pytała co chcę dziś robić i czy chcę wyjść na zewnątrz. Ona chyba nie wie, że ja wczoraj byłam poza zamkiem. Widocznie Uriel porwał mnie stąd i nikt o tym nie wiedział, może lepiej, żeby tak zostało. Tylko jak on to zrobił, że nikt nie wiedział?

- Czy mogę się widzieć z królem? - przerwałam jej.

- Dziś? - spytała zaskoczona. Tak, mnie też to dziwi, że o to pytam.

- Tak.

- Spytam o to, choć król jest ostatnio zajęty i nie ma zbyt wiele czasu.

   Eddesa wyszła z pokoju. Mogłam w spokoju dokończyć moje śniadanie. Jej obecność ogólnie mi nie przeszkadza, ale gdy jem, a ona cały czas coś mówi... to irytujące. Ona jest miła, ale czasem zbyt dużo gada.

   Nie minęło nawet 10 min, a Eddesa była z powrotem. Mam tylko nadzieję, że nie będzie tyle gadała, i że przyniosła dobre wieści. Inaczej znów będę sama. Nie wiem dlaczego, ale miałam straszną ochotę poznać w końcu tego króla.

- Jak już mówiłam król jest bardzo zajęty. - oznajmiła - Niestety nie ma czasu, żeby się z tobą spotkać i przez najbliższe kilka dni też nie będzie mógł.

   No i fajnie. Będę tu siedzieć zamknięta, a jedyną osobą, z którą mogę rozmawiać jest ta gaduła. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. Umrę tu z nudów. Ej demony, weźcie mnie zabijcie od razu i nie czekajcie.

   Ten dzień był udręką. Nie miałam co robić. Eddesa siedziała ze mną przez większość czasu i mówiła o wielu rzeczach, na przykład o tym, co dzieje się z duszami, które tu trafią. Dowiedziałam się, że takie dusze po prostu pałętają się po tym świecie, nie zaznając nigdy spokoju.

   Wieczorem znów odwiedził mnie znany mi demon. Eddesa musiała iść coś zrobić, jak zwykle o tej porze. Uriel wszedł do pokoju i stanął przy łóżku, na którym akurat leżałam z braku lepszego zajęcia. On chyba dokładnie wiedział kiedy Eddesy tu nie ma i właśnie wtedy przychodził. Zaczęłam się trochę obawiać. On po prostu mnie pilnuje czy szpieguje i obserwuje z ukrycia?

- Idziesz? - spytał. Jego ton nadal był taki obojętny, ale gdyby teraz go zmienił byłoby dziwnie.

- Gdzie? - podniosłam się.

- Do miasta.

- Przecież wczoraj...

- Przeszliśmy tylko przez małą jego część. - wtrącił - Takim sposobem zwiedzenie całego miasta zajmie ci kilka dni, ale mamy czas.

- Oczywiście, że idę. Mogę nawet zwiedzać całe to miasto kilkanaście razy. Byleby tylko wyjść stąd.

- Aż tak ci tu źle? - zmarszczył brwi.

- Nie, ale nudzi mi się. - wyjęłam swój płaszcz i założyłam go.

   Dziś zwiedzaliśmy kolejną część miasta. Z wieży wydawało się być mniejsze, ale naprawdę było duże. Miał rację, zwiedzenie całego miasta zajmie kilka dni.

~●~


   I tak przez tych kilka dni Uriel przychodził wieczorem, gdy Eddesy nie było ze mną i razem wychodziliśmy z zamku. Zwiedzaliśmy miasto, chociaż... bardziej ja zwiedzałam, a on dotrzymywał mi towarzystwa i chronił mnie. Nie wiem jaki ma w tym interes i chyba wolę nie wiedzieć.

   Po czterech dniach skończyliśmy zwiedzanie miasta. Zastanawiałam się czy kolejnego dnia do mnie przyjdzie. Jego towarzystwo było przyjemne, więc równie dobrze mogliśmy po prostu siedzieć w pokoju i rozmawiać. Naprawdę polubiłam towarzystwo tego demona, cóż za ironia! Byłam ciekawa kim on jest, czy jest kimś ważnym i dlaczego spędza ze mną czas, ale nie pytałam o to. Czasem niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć.

   Następnego dnia znów przyszedł. Ciekawe dokąd teraz mnie zabierze? Już wiedziałam, że wychodzimy, więc od razu założyłam płaszcz.

   Wyszliśmy z pokoju, ale tym razem poprowadził mnie inną drogą. To było coraz bardziej interesujące z każdą chwilą. Nie pytałam go o to. Zaczęłam się trochę niepokoić, ale dałam się prowadzić. W końcu znaleźliśmy się w jakimś ogrodzie. Rośliny były poszarzałe i wyglądały na obumarłe, ale z pewnością takie nie były. W centrum znajdowało się duże drzewo, którego liście były w kolorze jasnej zieleni i rosły na nim jasne fioletowe owoce. Czy to to drzewo? Pewnie tak.

   Ogród był cudowny, pomimo, że nie przypominał tych z mojego świata. Te rośliny były zadziwiające. Odebrało mi mowę, jak to zobaczyłam. Usłyszałam śmiech, więc odwróciłam się w stronę Uriela. On się śmiał. Po raz pierwszy się śmiał. Jeszcze bardziej mnie zatkało. A może mi się śni? To on w ogóle ma uczucia?

- Jesteś jeszcze piękniejsza, gdy jesteś zaskoczona. - stwierdził idąc dalej.

  Że co?! Czy on właśnie...? Najpierw się śmiał, a teraz mówił coś takiego? Co jest nie tak z tym demonem? Czy on właśnie zaczął okazywać jakiekolwiek uczucia w mojej obecności?

  Spacer po ogrodzie był przyjemny, bo spędziłam go z kimś, kto na przyjaznego nie wygląda, ale w rzeczywistości jest dość miły. Jeszcze jakiś czas temu nie pomyślałabym, że będę twierdzić, iż jest on dobrym towarzyszem, a teraz dodatkowo chciałam spędzać z nim czas. Ze mną też jest coś nie tak? Może po prostu go lubię i tyle?

Angel and Demon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz