two

1.1K 40 6
                                    

jestem właśnie w drodze do chorwacji i nie wiem jak tam będzie z internetem, także zobaczymy kiedy pojawi się kolejna część,,
miłej zabawy!!
iwan

Harry stał w buntowniczej pozie naprzeciw Snape'a, który z wypisaną na twarzy wściekłością pochylał się nad swoim biurkiem.

— Nie kłam mi tu w żywe oczy — syknął Snape, świdrując go swoimi bezdennymi czarnymi oczami. — Skórka boomslanga. Skrzeloziele. Miałem je w swoim prywatnym magazynku i wiem, kto mi je ukradł.

Harry spojrzał na niego, starając się za wszelką cenę nie mrugnąć i nie wyglądać jak ktoś, kto czuje się winny. To przecież Hermiona i Zgredek popełnili te dwa rabunki, nawet jeżeli Harry był w nie częściowo zamieszany.

— A teraz miałeś jeszcze czelność ukraść mój korzeń oleandra! — Mężczyznę niewiele dzieliło od wpadnięcia w prawdziwą furię. — Czy masz jakiekolwiek pojęcie o jego właściwościach, Potter? Zdajesz sobie sprawę, jaką szkodę by wyrządził, gdyby chociaż jedna czwarta tego, co ukradłeś, wpadła w niepowołane ręce? — Snape oddychał ciężko przez zęby, a Harry, kompletnie przerażony, obserwował, jak niespodziewanie otrząsa się gwałtownie i milknie. Jego reakcja na popełnione przez Harry'ego przestępstwo była tak niezwykła, że chłopak został zmuszony do ponownego przemyślenia całej sytuacji.

Trzeba przyznać, że nie wiedział, jakie może to wywołać szkody, poza rozpuszczeniem wszystkiego, jeżeli coś podczas warzenia mikstury pójdzie nie tak, ale po czterech latach zajęć z eliksirów potrafił sobie wyobrazić, jak katastrofalne w skutkach mogłoby się to okazać. Spuścił wzrok, czując skręcające jego żołądek mdłości.

— Chaos, Potter — kontynuował Snape obniżonym głosem i z bladą twarzą, która mogła sugerować, że żołądkiem mężczyzny targają nudności. — Całkowity zamęt! — Wstał i szybko okrążył biurko, zatrzymując się tuż przed Harrym, który wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami. Wydawało mu się, że stojący przed nim w całej okazałości mężczyzna zaczął nagle wyglądać wyjątkowo groźnie. — Zostaniesz ukarany, Potter. — Snape chyba w końcu zdołał się opanować, a w jego oczach pojawił się tajemniczy błysk. — Możesz sobie być pupilkiem Dumbledore'a, ale tym razem nie unikniesz konsekwencji.

— Nie jestem jego pupilkiem! — krzyknął Harry, patrząc na Snape'a ze złością. Jednak pomimo chwilowej utraty kontroli nad sobą zorientował się, że jego ukryte w głębi rękawów dłonie zaciskają się w pięści. Tym razem chyba otrzyma o wiele dłuższy szlaban, niż sądził. Nagle naszła go nieprzyjemna myśl, że być może jego wykroczenie jest nawet poważniejsze, tak poważne, iż mogą go za nie wydalić ze szkoły! Jego oczy rozszerzyły się z przerażenia.

— Uważaj, Potter. — Snape uśmiechnął się złowieszczo. Wyglądał tak, jakby doskonale wiedział, o czym Harry myśli. — Jeżeli ministerstwo dowie się, co zrobiłeś, będzie zmuszone zadziałać — kontynuował mężczyzna. — Wydalenie to jeszcze nic! — Znowu prawie krzyczał. — Jeżeli kiedykolwiek się dowiedzą, spędzisz resztę swojego życia w Azkabanie! — Uśmiechnął się ponownie, wbijając w Harry'ego zamyślone spojrzenie. Stał tak przez kilka minut, nie mówiąc nic ani nie poruszając się, lecz po chwili odezwał się, dramatycznie obniżając ton głosu: — Co powinienem z tobą zrobić?

Harry złapał się za brzuch, czując nagłe mdłości.

Snape nie powiedział od razu, jakie ma w stosunku do niego zamiary. Stał nieruchomo przez całą minutę, górując nad nim, na przemian zaciskając i rozprostowując palce. I nagle jego oczy rozbłysły i ruszył w stronę szczupłej sylwetki Harry'ego jak ktoś dręczony straszliwym głodem. Chłopak poczuł się nieswojo pod wpływem gorączkowego spojrzenia, którym pożerał go mężczyzna. Odskoczył do tyłu, ale tuż za nim znajdował się pierwszy rząd ławek, co uniemożliwiło mu dalszą ucieczkę.

niezapomniana lekcja | snarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz