Część 4

247 11 0
                                    

Podążaliśmy dalej w stronę liceum UA, by dojść do akademika. Kirishima w dalszym ciągu pochłaniał swoją przekąskę. W międzyczasie usłyszeliśmy muzykę.

- Co to? - spytał Kirishima.

- Mój telefon idioto.

Chłopak wyjął urządzenie z kieszeni i spojrzał kto próbował się dodzwonić.

- To Deku. - oznajmił.

- Jakim kurwa cudem on ma mój numer?! - Kirishima tylko wzruszył ramionami - Nie odbieraj - powiedziałem.

W tym samym czasie telefon przestał dzwonić. Kiedy miał już schować go do kieszeni, zaczął znowu wibrować.

- To znowu on.

- To się rozłącz.

Oczywiście ten debil nie umie korzystać z telefonu i zamiast przesunąć na czerwoną słuchawkę, przesunął na zieloną.

- Kacchan! Wszystko dobrze?!

- Idioto, w drugą stronę się rozłącza! - wyszeptałem. 

Kirishima lekko się zestresował i nerwowo się uśmiechnął.

- Kacchan? Jesteś tam?

- Ee.., tak jestem, znaczy... Czego chcesz? - próbował naśladować mój ton, jednak nie zbyt mu to wychodziło. Ja jedynie miałem bliskie spotkanie mojej ręki z czołem.

- Wszystko dobrze? Martwimy się o ciebie i o Kirishime. Słyszałem, że podobno Kirishima wpadł w szał jak jakiś wariat! Zachowywał się zupełnie jak ty, dajesz głowę?

Nie podobała mi się ta rozmowa. Wziąłem swój telefon i krzyknąłem w słuchawkę.

- Nie dzwoń do mnie więcej nerdzie! - i się rozłączyłem.

- On się tylko o nas martwił!

- Gówno się martwił! Co ich to obchodzi?! Niech zajmą się swoimi sprawami!

Ruszyłem przed siebie, nie oglądając się. 

- Martwią się tch... O mnie się nie ma co martwić! Oni mnie nie obchodzą, więc ja też nie powinienem ich obchodzić! - krzyczałem sam do siebie.

Włożyłem ręce do kieszeni i szedłem przed siebie. Kirishima, który cały czas za mną biegł, w końcu mnie dogonił. Złapał mnie za ramię i razem podążyliśmy w stronę akademika.

Po jakimś dłuższym czasie byliśmy bardzo blisko liceum jak i akademików. Staraliśmy się wejść dyskretnie, by nikt znany nas nie rozpoznał. Gdy udało nam się przejść przez liceum, szliśmy poboczną drogą do akademika, gdzie przesiaduje klasa 1-A. Delikatnie się wychyliłem zza ściany budynku, by dojrzeć przez okno, czy ktoś przypadkiem nie siedzi w pokoju dziennym. Oczywiście nie mogą siedzieć w swoich pokojach tylko w salonie. Na kanapach siedział Deku, IceHot i latająca pyza.

- Kurwa, tędy nie wejdziemy. - ruszyłem na tyły budynku.

- Ale dlaczego nie chcesz wejść normalnie przez drzwi? 

- A może to dlatego debilu, że my aktualnie powinniśmy się znajdować w szpitalu, na dodatek powiadomią gąsienice, który będzie nas dopytywać i będziemy musieli mu się tłumaczyć co się z nami stało!

- I tak prędzej czy później się dowie!

- Stul pysk! Samemu uda mi się to ogarnąć. - próbowałem dojrzeć jakiegokolwiek wejścia od tyłu akademika.

- Bakugou, przestań zachowywać się jak rozpieszczony bachor i tchórz! Dobrze wiesz, że tego nie rozwiążesz samego!

- Zamknij się kretynie! Nie będziesz mną sterował!

- Próbuje nam pomóc, dobrze wiem, że też chcesz wrócić do swojego ciała, tak samo jak ja! Ale kłócąc się tu ze sobą niczego nie zdziałamy!

- Co to za krzyki?! - usłyszałem głos tego cholernego czterookiego.

Szlag! Usłyszeli nas.

- Kacchan, Kirishima! Co wy tutaj robicie? - odezwał się Deku.

- Nie powinniście być w szpitalu? - wypaliła pyza.

Kirishima spuścił głowę i powiedział:

- Uciekliśmy - spojrzał się na mnie przez ramię - nie miałem ochoty przesiadywać w tym cholernym szpitalu.

Odwrócił wzrok, schował ręce w kieszeni, jak to zwykle ja mam w zwyczaju i po prostu poszedł prosto przed siebie.

- Kirishima, chyba nie powinniście jeszcze opuszczać opieki medycznej. - oznajmił czterooki.

- Nic wam się nie stało po wypadku? - zaczęła pyzata.

Nie miałem ochoty wysłuchiwać ich pytań i je wyjaśniać. Odwróciłem głowę i powiedziałem najłagodniej jak tylko było mnie stać.

- Z nami jest wszystko w porządku. Teraz chciałbym udać się do pokoju i się przespać. 

I zrobiłem identycznie jak chłopak wcześniej. Po prostu ruszyłem przed siebie nie oglądając się. Gdybym nie był w ciele Kirishimy i nie próbował tego zataić, zapewne wydarłbym się na nich i zwyczajnie w świecie sobie odszedł. Jednak jeśli ta głupia szczotka nic nie wypali, nasza tajemnica zostanie na razie bezpieczna. 

"Bakugou, przestań zachowywać się jak rozpieszczony bachor i tchórz!" 

Nie jestem tchórzem! Zacisnąłem mocniej zęby i wszedłem do akademika. Nie miałem zamiaru z nikim rozmawiać. Po prostu chciałem udać się do swojego pokoju. Wjechałem windą na czwarte piętro. Widziałem jak chłopak wchodzi do pomieszczenia, który był podpisany jego nazwiskiem. Spojrzał się na mnie oschłym wzrokiem (praktycznie taki jaki ja mam) i zniknął za ścianą. Czyli z tym się przynajmniej rozumiemy. Mimo, iż jesteśmy w innych ciałach, pozostawiamy rzeczy osobiste dla siebie. 

Wypuściłem powietrze i ruszyłem przed siebie. Przechodząc obok pokoju Kirishimy, stanąłem w miejscu, z nadzieją, że  jednak wyjdzie z tego pokoju i spróbować się ze mną dogadać. Jednak.. Nic takiego się nie stało. A sam nie miałem odwagi zapukać. Poszedłem dalej, będąc przy swoim pokoju, otworzyłem drzwi i natychmiast rzuciłem się na łóżko. Mam dosyć dzisiejszego dnia. Nie wiele myśląc, zasnąłem.

"Life is a dream" // KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz