Część 12

184 6 2
                                    

Łzy napływały mi do oczu coraz bardziej. Zacząłem płakać. Ziścił się mój najgorszy koszmar. To on co noc mnie budził, to on sprawiał, że budziłem się cały spocony. Dlaczego na to pozwoliłem?! Miałem wizję i nic z tym kurwa nie zrobiłem! Pozwoliłem umrzeć mojemu najlepszemu przyjacielowi.

- Cóż, chyba teraz pora na ciebie.

- Hihi, patrzcie jak uroczo się boi. - Usłyszałem dziewczęcy głos.

- Co z nim zrobimy? - Zapytał się Dabi. - Wie za dużo, nie możemy go puścić wolno.

- Nie dołączysz do nas, prawda? - Odrzekł Shigaraki.

Podniosłem leniwie wzrok spoglądając na niego z mordem w oczach.

- Zabije was! - Spojrzałem na Todorokiego. - A ciebie, jebany zdrajco, zamorduję, ożywię i znowu zabiję. Jak mogłeś nas zdradzić! Powtórzę to jeszcze raz, jesteś pieprzonym sukinsynem!

- Dobra, kurwa, za dużo gadasz. - Usłyszałem jego chłodny głos i zimny metal na mojej skroni.

Ten sukinsyn przyłożył do mojej głowy pistolet.

- Co, zastrzelisz mnie? Zabijesz mnie, kiedy jestem związany? Jesteś jebanym tchórzem. Nie masz dumy. Masz tak niską wartość swojej własnej osoby, że postanowiłeś przyłączyć się do złoczyńców. Stoczyłeś się Todoroki. Ścierwo z ciebie i tyle.

- Zamknij się! - Krzyknął chłopak i przycisnął mocniej broń do mojego ciała.

Zamknąłem oczy i czekałem na dalszy ciąg wydarzeń. Nic jednak się nie wydarzyło. Dalej czułem pistolet, który zaczął lekko drgać. Otworzyłem oczy i zobaczyłem niepewną twarz Mieszańca.

- Nie mów kurwa, że się boisz. - Zadrwiłem z niego.

- Lepiej skończ, bo dołączysz do swojego kochanka.

Wstrzymałem na chwilę oddech. No tak.. Kirishima..

Opuściłem głowę, byłem bezsilny. Jednak nie mogłem się poddać, Kirishima by tego nie chciał. Nie mogę dać się ponieść emocjom.

- Todoroki, nie zrobisz tego. Nie jesteś aż takim chujem.

Jego oczy, na których zawsze panował zimny, bez uczuciowy wzrok, teraz okazywały strach. Wiedziałem, że nie ma psychy by mnie zabić.

- Dawaj mi to! - Dabi przechwycił pistolet i teraz to on we mnie celował. - Ostatnie słowa dzieciaku?

Czy to się naprawdę dzieje? Czy tak właśnie będzie wyglądać moja nie unikniona śmierć?
Spojrzałem się na wszystkich zebranych i wypowiedziałem dumnie ostatnie słowa:

- Jebał was pies, ścierwa.

Strzał.

Był to ostatni dźwięk, jaki był mi dany usłyszeć tego dnia. Najgorsze było to, że poczułem przenikającą kule przez moją czaszkę. Zapanowała głęboka ciemność, która pochłaniała mnie coraz bardziej. Straciłem jakiekolwiek czucie swojego ciała. Stałem się materią. Mój bezsensowny żywot został przerwany.

Miałem plany, które potrafiły mi przyćmić moje własne szczęście. Przez wiele lat dążyłem do celu, który tak naprawdę był moim zwykłym marzeniem z dzieciństwa. Nie miałem planu na życie. Byłem jak taki zwykły, samotny pierożek na dnie garnuszka, który tylko czeka, aż ktoś go wyjmie i zje. Dążyłem tylko do zostania bohaterem numer jeden i tylko to odtwarzało się w mojej głowie bez przerwy. Wokół mnie panował mrok.
Ale poznałem światło, które rozjaśniło mi drogę. Tym światłem był właśnie Kirishima. Był osobą dla której wstawałem zawsze rano, dla której miałem jakiś powód do życia. Dzięki niemu nie zatraciłem się w tym piekle, który powoli zamykał mnie w swoich sidłach. Cieszę się, że w moim życiu mogłem poznać jego osobowość. Miałem szanse poznać świat jego oczami. Wybudzić się z własnego koszmaru i odnaleźć wewnętrzny spokój.
Jestem wdzięczny, że był ze mną do końca. Żałuje jedynie, że nie potrafię nazwać uczuć, którymi go darzyłem. Które momentami chciały wyjść na zewnątrz, które tliły się w środku mnie i nie pozwalały racjonalnie myśleć. Nie zdążyłem mu niczego wyznać. Niestety, jest już za późno.

"Life is a dream" // KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz