W oddali rozległ się grzmot.
Spojrzałam na zachmurzone niebo i poprawiając plecak na ramieniu, przyspieszyłam kroku.
W dłoni trzymałam głęboki garnek, do którego chciałam nalać wody z jeziora, żeby mieć co pić razem ze zwierzętami.
Nie minęło wiele czasu, a między liśćmi zaczęły spływać grube krople deszczu.
- Świetnie... - westchnęłam zrezygnowana.
Przeczesałam krótkie białe włosy dłonią, licząc, że w ten sposób uda mi się jakkolwiek pozbyć grubych kołtunów.
Kilka minut później stanęłam przy niespokojnej tafli jeziora, co chwila będącej poruszanej przez silny wiatr i deszcz.
Podeszłam do brzegu i zanurzyłam garnek po same brzegi, czekając aż ten się napełni.
Kiedy wody było wystarczająco dużo, doliczyłam w myślach do trzech i zaczęłam podnosić ciężki garnek.
Głośno stęknęłam, a po chwili postawiłam ociekający wodą gar na brzegu.
Schyliłam się do szarej tafli i zamoczyłam włosy, podejmując marną próbę umycia ich.
Westchnęłam cicho i podeszłam do garnka, który podniosłam z ziemi po chwili wysiłku.
- No to w drogę... - przeszło mi przez myśl, a ja skierowałam swoje kroki w stronę domu, idąc po śliskiej zielonej trawie.
Szłam sprawnym marszem, a każdy krok stawiałam bardzo ostrożnie.
Liczyłam, że nie przewrócę się na ziemię, bo było by to równoznaczne ze stratą wody i pobrudzony od błota ubraniem.
W końcu dotarłam do niewielkiej, ogrodzonej polanki przed chatą.
Westchnęłam ciężko i postawiłam garnek przy schodach, po czym otwarłam drzwi.
Pierwszą reakcją Mordy było szczekanie, ale kiedy tylko zobaczył mnie w drzwiach, podbiegł wesoły i zaczął skakać wokół mnie.
Kucnęłam na ziemi i pogłaskałam jego pocieszną mordkę.
Orzeł zatrzepotał skrzydłami w gnieździe i popatrzył na mnie bystrym okiem.
- Wróciłam. - uśmiechnęłam się do moich podopiecznych.
Wstałam z ziemi i zablokowałam drzwi patykiem, w taki sposób, że nie zamknąłby ich żaden przeciąg.
Zeszłam po schodach, a następnie podniosłam z ziemi ciężki gar, który stopień po stopniu stawiałam coraz wyżej, aż w końcu postawiłam go na drewnianej podłodze chaty.
Otworzyłam drewnianą skrzynię i po zrobieniu w niej miejsca, odłożyłam gar do środka.
Zamknęłam kufer i odblokował drzwi, a po chwili usłyszałam potężny grzmot, a jasna błyskawica rozświetliła ciemne niebo.
- Chyba szykuje się burza... - mruknęłam, uspokajając wilka.
Spojrzałam na suszarnię.
- Za mało... - westchnęłam i chwyciłam za łuk i kołczan.
Przypięłam siekierę i nóż do paska spodni, po czym stanęłam przy drzwiach.
- Wrócę później... - mruknęłam do zwierząt.
Wyszłam z chaty i zablokowałam za sobą drzwi.
Biała błyskawica przecięła ciemne niebo, a zaraz potem grzmot zatrząsł ziemią.
CZYTASZ
Wędrowiec | Countryhumans |
FanficOpis: Polska chce się uwolnić od swojego dotychczasowego życia i potrzebuje znaleźć w sobie spokój. Pewnego brzasku wychodzi z domu i znika na trzy lata. ⚠️ UWAGA⚠️ W książce występują: - przemoc - broń - śmierć - krew - wspomnienia o torturach - ws...