Ten dzień na początku zapowiadał się całkiem normalnie. Jednak to właśnie tego dnia wydarzyło się coś co zmieniło moje życie.
Obudziłam się dosyć wcześnie rano. Przeciągnęłam się i z niechęcią wstałam ze swojego łóżka. Postanowiłam, że może pójdę do kuchni żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Wychodząc z pokoju sięgnęłam jeszcze po miskę która stała na moim biurku.
- Dzień dobry - Skierowała się do mnie moja matka kiedy tylko przekroczyłam próg dzielący korytarz i kuchnię. W pierwszej chwili nie zauważyłam, że ktoś był w tym pomieszczeniu dlatego nieco się przestraszyłam. Jednak szybko się otrząsnęłam.
- Dzień dobry - odpowiedziałam, po czym włożyłam miskę do zmywarki i skierowałam się w stronę lodówki.
-Jak się spało?- Zapytał mój ojciec. Jakby go to w ogóle interesowało.
- Tak jak zwykle - wzruszyłam ramionami.
- Za 1h będziemy jechać, więc bądź gotowa - dodał, po czym wzięłam z lodówki jakiś jogurt i szybko pomknęłam do swej groty.
Kiedy tylko zjadłam, wzięłam się za ogarnięcie wszystkiego. Na początku podeszłam do mojej szafy, żeby wyciągnąć jakieś czyste ubrania, które mogłabym na siebie włożyć. Był to najzwyklejszy biały top, I jeansowe spodnie w odcieniu jasnego błękitu. Później poszłam do łazienki aby jeszcze przed podróżą się wykąpać i zająć się moimi włosami, które wyglądały jakby nigdy szczotki nie widziały. Zrobiłam też sobie lekki makijaż, po czym wróciłam do pokoju I usiadłam na łóżku. Z tylniej kieszeni spodni wyciągnęłam mój telefon, żeby skontrolować ile jeszcze czasu mi zostało. *9:39* - Jeszcze ok. 21 minut - Pomyślałam po czym ostatni raz sprawdziłam czy na pewno wszystko ze sobą mam. O mały włos, a nie wzięłabym ze sobą swojej kosmetyczki, z oczywiście kosmetykami jak i szczotką do włosów bez której byłabym zgubiona.
Z mojej toaletki zabrałam jeszcze jakiś naszyjnik z srebrną zawieszką wieży Eiffla i kilka pierścionków, po czym wzięłam swoje rzeczy i wraz z nimi skierowałam się z powrotem do kuchni gdzie ku mojemu zdziwieniu czekał już mój tata.
- O już gotowa? W takim razie jedziemy - powiedział z dosyć entuzjastycznym nastawieniem. Chyba moi rodzice bardzo cieszyli się, że mieli kogoś takiego jak nasz dobry wuj Philip. Zawsze kiedy chcieli się mnie pozbyć, zostawili mnie u niego. Chociaż powiem szczerze, że czasami wolałabym zamieszkać tam już na stałe.
Ubrałam moje czarne i rozpadające się już Vansy i zabrałam swój bagaż kierując się w stronę samochodu. Kiedy wrzuciłam już wszystko do bagażnika, pożegnałam się jeszcze z mamą i wsiadłam do auta. Oczywiście dlatego, że chciałam w spokoju posłuchać muzyki usiadłam na tylnych siedzeniach. Wyciągnęłam telefon i słuchawki które podpiełam, i puściłam moją ulubioną playlistę, która rozpoczęła się od jednej z moich ulubionych piosenek na niej, a mianowicie "Blue" od Derivakat. Kiedyś przez przypadek natrafiłam gdzieś na tą piosenkę i wtedy zaczęły mnie interesować również inne utwory tego wykonawcy. Nagle usłyszałam turkot silnika, który oznaczał, że ruszamy w drogę. Podgłośniłam trochę telefon i oddałam się muzyce...
*Time skip*
Nagle samochód się zatrzymał. Popatrzyłam przez okno przy którym siedziałam, a moim oczom ukazał się dość dużej wielkości biały dom. Wyglądał on jakby był zaprojektowany w nowoczesnym stylu. Miał o też duuużo okien, co zawsze wyglądało dosyć zabawnie.
-Nareszcie - pomyślałam po czym szybko opuściłam pojazd i otworzyłam bagażnik, gdzie wcześniej zapakowłam swoje rzeczy. Zauważyłam, że mój tata uchylił tylko lekko okno. Podeszłam odrobinę bliżej słysząc jedynie ciche "Widzimy się niedługo" z jego strony jak i ten znany mi odgłos odpalającego się silnika samochodu. Odjechał razem z piskiem opon ocierających się o asfalt.
-Tylko na tyle go stać? Ale czego od niego oczekiwiać, że w końcu się mną zainteresuje? - znów się zamyśliłam, jednak po chwili przypomniałam sobie, że dalej stoję na parkingu. Podeszłam do drzwi wejściowych, i zadzwoniłam dzwonkiem. Nie czekałam długo, bo po zaledwie kilku sekundach w drzwiach stanął nie dość niski jak i nie dość wysoki blond włosy mężczyzna.
- Hej - Powiedział radośnie po czym ręką zaprosił mnie do wejścia do środka. Po tych słowach chwyciłam swoją walizkę i przekroczyłam próg domu.
Wystrój wnętrza był nieco inny niż można było dostrzec na zewnątrz. Od mojego dzieciństwa tutaj nic się nie zmieniło. W salonie te same białe ściany i staromodne szafki i kredęsy. Ta sama zielona kanapa, po której za dziecka skakałam i w której zawsze kiedy dobrze się trafiło, można było znaleźć drobniaki. I ten ohydny czerwony dywan. Myślę, że mój wujek trzyma go tylko dlatego, że dostał go od mojej babci która odeszła kilka lat temu. Sentymenty i te sprawy. W kuchni te same stare meble i kafelkowa podłoga w jakieś wzory kwiatowe. Kiedy jednak weszłam do jednego z pokoi znajdujących się na parterze mocno się zdziwiłam. Ten pokój był zupełnie inny niż wszystkie pozostałe w tym domu. Białe ściany, dębowa podłoga, biurko i jakiś nowoczesny sprzęt komputerowy.
-Ciekawe - pomyślałam. Kiedy wyszłam zastałam Phila w salonie.
-Będziesz spała tam gdzie zawsze, czyli w pokoju gościnnym - Odparł, na co ja przytaknęłam. Pomógł mi zaciągnąć moją walizkę na piętro, a później wróciliśmy razem do salonu.
-Pov. PHIL -
Razem z Y/N wróciliśmy do salonu. Pomyślałem, że może po podróży jest głodna więc zaproponowałem jej coś do jedzenia.
- Nie jesteś może głodna? Możemy zamówić Pizzę - dziewczyna uśmiechnęła się na co odpowiedziała - Możemy zamówić pizzę - więc poszedłem do kuchni gdzie wcześniej na blacie zostawiłem swój telefon. Wykręciłem numer i złożyłem zamówienie. Ten wieczór jednak nie skończył się na jedzeniu Pizzy...
-----------------------------------------------------------------------------
1 rozdział po przerwie tym razem poprawiała Wolfy_Cloud
Nwm co tu napisać (884 słowa+dopisek)