1. Zaszczyt

4.3K 529 217
                                    

1979

Lało już kolejny dzień z rzędu; rynsztok na Śmiertelnym Nokturnie nie nadążał z odprowadzaniem wody i, przepełniony, wylewał na brukowaną ulicę. W powietrzu unosił się już nie przyjemny zapach deszczu, a ohydna woń wilgoci i stęchlizny, którą przesiąknęło całe tamto miejsce pełne Śmierciożerców oraz innych typów spod ciemnej gwiazdy.

To nie było dobre miejsce dla osiemnastoletnich dziewcząt, zwłaszcza w nocy, lecz dumnie krocząca przed siebie czarnowłosa czarownica zupełnie na to nie zważała. Szła ze starszym od siebie chłopcem, takim, z którym raczej nie pokazałaby się swojej matce, czując, jak buty nasiąkają jej wodą z każdym krokiem. Dotarli wspólnie do ślepego zaułku, ukrytego przy wąskiej drodze i ledwo oświetlonego zielonkawą poświatą dostającą się zza najbliższej witryny. Tam czekał na nich inny chłopak.

- Masz go? - zapytał ten, który przyszedł z dziewczyną.

Drugi pokiwał głową, a następnie przeciągnął kogoś związanego przed siebie. To był jakiś chłopak na kolanach, ze spuszczoną głową i zapłakaną twarzą.

- Oszalałeś?! Przyprowadziłeś mugola tutaj? Przytomnego?! - krzyknęła oburzona dziewczyna. Choć była znacznie mniejsza od swojego rozmówcy, wyglądała, jakby była gotowa z nim walczyć.

- A co miałem zrobić?!

- Co za kretyn! - wrzasnęła, a następnie wyjęła różdżkę. - Petrificus Totalus!

Zaułek wypełniło jasne światło, a związany chłopak padł na ziemię nieruchomo.

- Co ty robisz?! - krzyknął do dziewczyny.

- A co ty robisz? - syknęła. - Mugole nie mają prawa chodzić po tej samej ziemi, co my, a ty...

- No, proszę, proszę, jak miło to słyszeć. Ze świecą takich ludzi szukać. - Dziewczynie przerwał inny głos, niższy, ale damski, a w zaułku nagle pojawiła się kolejna osoba. Kobieta była wysoka, miała czarne buty na obcasie i ogromny płaszcz z kapturem, który przysłaniał prawie całą jej twarz.

Na jej widok chłopcy skulili się nieco, a w przejściu zapanowała cisza. Kobieta oparła się o kamienne przejście, ujawniając bladą, smukłą dłoń.

- Jak ci na imię? - zapytała dziewczynę, na co ta prychnęła.

- W tych okolicach lepiej nie podawać swojego imienia.

Nieznajoma zaśmiała się szyderczo.

- Ostrożna jesteś, słusznie - powiedziała z nieukrywanym podziwem w głosie. - Lecz może zmienisz zdanie, gdy twoi towarzysze powiedzą ci, kim ja jestem.

- Możemy? - zapytał chłopak, który przyszedł z dziewiętnastolatką.

- Mam się powtarzać, Parkinson? - burknęła kobieta, prędko zmieniając ton.

- Co się tu dzieje? - zapytała zdezorientowana dziewczyna, patrząc na chłopców w poszukiwaniu odpowiedzi. Ten za nią przełknął ślinę, a następnie powiedział:

- To jest... To jest Czarna Pani.

Dziewczynę zmroziło lepiej, niż jej Zaklęcie Oszałamiające zmroziło tamtego związanego mugola. Spojrzała na Parkinsona wielkimi oczami, jakby szukając potwierdzenia, a ten kiwnął głową. Gdy odwróciła się z powrotem przodem do kobiety, ta zdjęła kaptur,  ukazując im burzę czarnych włosów i przeraźliwie bladą, lecz piękną twarz, dziwnie... Młodą?

- Na Merlina... Ja... To zaszczyt... - Dziewczyna zaczęła chylić głowę, a jej również czarne włosy powoli zasłaniały jej twarz. Czarna Pani uśmiechnęła się, unosząc brodę.

Czarna Lilia • Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz