-Zhongli-
Po chwili byliśmy na zewnątrz, zaczęło się powoli ściemniać... A co za tym idzie robiło się chłodno. Niestety przez mój strój nie mogę oczekiwać odrobiny ciepła, jednak nie zwracając na to uwagi podążałem za Childem....
-Childe- Hej... Wybierz coś sobie. Ja zaraz wrócę.
Mówiąc to Childe powoli się odemnie oddalił w przeciwnym kierunku, odwracając się ponownie w stronę straganów z ciuchami wpadła mi w oko pewna szata.
Była ona w kolorze brązu, bardzo zchludnie wyglądała. Wybierając swój rozmiar poszlem przymierzyć ubranie.-Childe-
Odchodząc od Zhongliego skierowałem się w stronę soitsk z jedzeniem. Nie jestem pewny czy Zhongli coś jadł, więc uprzejmie z mojej strony będzie postawienie mu kolacji. Podchodząc do jednego z stoisk wybrałem parę dań. Nie czekałem długo zanim je dostałem, ostrożnie chwytając za trobe z jedzeniem poszedłem z powrotem do nowego.Po przybyciu nie mogłem znaleźć Zhongliego... Podchodząc do sprzedawcy jednego ze straganów uzyskałem odpowieć iż niejaki długowłosy mężczyzna poszedł przymierzyć szatę. Wzdychając podążyłem do niego...
Znajdując się przed "przymierzalnia" zawołałem jego imię, po chwili Zhongli mi odpowiedział ujawniając gdzie jest.
-Childe- Coś sobie wybrałeś?
-Zhongli- Owszem jednak mam pewien mały problem..
-Childe- Jaki problem? Czekaj wejdę i ci pomogę..
-Zhongli- N..NIE TRZEBA!Zanim to powiedział, a raczej wykrzyczał wszedłem do środka zobaczyć w czym tkwi jego problem. Otwierając oczy ujrzałem Zhongliego bez koszuli...
Wpatrując się w jego ciało można stwierdzić że nie jest on w pełni zdrowy.. Jego ciało dobierało sinego koloru, a na klatce piersiowej widać było liczne blizny... Nie mogąc oderwać zwroku od jego ciała poczułem że robi mi się... Lekko.... Ciepło..-Zhongli- A.. AH?! MÓWIŁEM ŻEBYŚ NIE WCHODZIŁ!
-Childe-...Stojąc w ciszy nadal wpatrywałem się w jego ciało, choć wydawał się umięśnionym mężczyzna... W rzeczywistości wcale taki nie był. Oczywiście, trochę mięśni było widać, jednak porównując do mojego ciała, Zhongli był lekkawo wiotki?
Wyciągając rękę położyłem ją na klatce piersiowej gdzie znajdowała się spora rana, dodatkowo nie była jeszcze w pełni oczyszczona.. Było w niej widać pełno piachu oraz minimalnych liści.-Zhongli-... Ch...Childe?
Zdając sobie sprawę co zrobiłem odskoczyłem od niego z ewidentnie czerwoną twarzą. Ciężko oddychając zapytałem w czym tkwi jego problem.
-Childe- eh... Umm... Więc w czym masz problem?
-Zhongli-
Po zadanym pytaniu chciałem odpowiedzieć jak najszybciej jednak... Nadal czułem jakby jego dłoń opierała się o moją klatkę piersiową...-Zhongli- um.... Ta eh koszula.. Nie mogę jej założyć, a jest w moim rozmiarze..
Mówiąc to poczułem przypływ ciepła... Wlepiając oczy w twarz rudowłosego zobaczyłem jak się zaczerwienił.. To było... Urocze.
Lekko się uśmiechając czekałem na pomoc od Childe.Chłopak spojrzał na mnie z niedowierzaniem w oczach
-Childe- To.. Idź po swój rozmiar?
Wpatrywałem się w niego oczekując aż coś doda, jednak to było wszystko co mi powiedział. Stojąc w ciszy spojrzałem na jego włosy. Miały śliczny rudy kolor, przez głowę przeszła mnie myśl ,, Może to nie jest jego naturalny kolor..?"
Położyłem swą dłoń na jego głowie.-Zhongli- To twój naturalny kolor włosów?
-Childe- Ummm.. Tak.Posłałem w jego stronę uśmiech poczym założyłem na siebie poprzednie ubranie i wyszlem po inny rozmiar szaty.