Ból to kolejna próba samobójcza Louisa…
Nadszedł ten dzień, nie chciałem, żeby nadchodził, chciałem żeby Amelka miała rację, ale patrząc na to co robi Louis w łazience Harrego oboje zwątpiliśmy w szczęśliwe zakończenie. Załamani trzymając się za ręce krzyczeliśmy do niego, lecz nie słyszał. Małe dłonie brały kolejne tabletki popijając alkoholem, aż jego ciało opadło chwilę potem na zimne kafelki. Płakaliśmy razem kurczowo trzymając się swoich ciał, niczym przy jakimś tragicznym filmie, lecz to nie był film tylko życie. Życie mojego przyjaciela, które wydawałoby się właśnie się wtedy zakończyło. Sytuacja znikła wraz z ostatnim jego oddechem. Miałem lekkie deja vu wspominając o tej wizji Ameli, podczas pierwszego pobytu na ziemi, o której zapomniałem wspomnieć. Załamani i zapłakani zasnęliśmy na błękitnych chmurkach wtuleni w siebie niczym dwa aniołki strapione nieszczęściem ziemskich istot.
Ból to też Harry płaczący nad trumną Louisa…
To jak byliśmy zdezorientowani, że nie ma Louisa jeszcze z nami wprowadzało nerwową atmosferę, a ja ciągle wyczekiwałem czy przypadkiem nie trafił do piekła. Nie było go tam.
- Może czyściec? - zapytała Am mróżąc oczy, bojąc się nawet na mnie spojrzeć przez moje ostatnie humorki
- Może, sam już nie wiem. Chciałbym już go mieć tu już przy sobie i mu tak nakopać. - sapnąłem poirytowany skubiąc skórki przy paznokciach
- Zostaw te dłonie Niall! To nie pomoże przecież, a będzie Cię boleć. - trzepnęła mnie po dłoniach dziewczyna łapiąc za nie
- Bo ja nie wiem co się tam dzieje, nie widzieliśmy już tyle czasu żadnej sytuacji odnośnie Lou i Harrego. A ja umieram o ile się da jeszcze raz od środka będąc w takiej niepewności… - ścisnąłem jej dłonie wiedząc, że ma rację
Jak na zawołanie jakiś czas potem byliśmy świadkiem sytuacji, której nie chciałem wcale wyczekiwać. To nie taki rodzaj sytuacji chciałem widzieć przez swoimi oczami. Płaczący Harry, jakiś chłopak koło niego i trochę ludzi ubranych na czarno płaczących fizycznie jak i sercem zebrani tuż nad trumną.
- Tam jest Louis! To musi być on! Nie wierzę… - sapnąłem wpadając w spazmy z płaczu nie mogąc normalnie oddychać
- Ni spokojnie, oddychaj, wdech i wydech, ja się nie znam na resuscytacji. O kaczuszka! Ja się nie znam na resuscytacji! Niall słyszysz?! - zaczęła płakać wraz ze mną, a ja szybko z spazmów wpadłem w gromki śmiech
- Co z Tobą Am jest nie tak?! Nie umrę przecież drugi raz. - powiedziałem już nieco spokojniej gładząc jej zaróżowione policzki
- Też racja, wystraszyłam się. Ten cały strach od Ciebie przechodzi też na mnie Ni… - zaśmiała się wycierając łzy
- Na dniach się dowiemy gdzie trafił Louis. Wiesz, sama mu nakopie za to co zrobił, chodź bym musiała czekać wieki to to zrobię, mam czas. - puściła oczko do mnie przez co pokręciłem z uśmiechem głową
Było mi tak smutno, a jednocześnie tak bardzo się cieszyłem, że mam ze sobą pewną ciemnooką istotę wspierająca mnie w moich rozterkach, która nawet przejmowała mój stres. Lepszej przyjaciółki nie mogłem sobie wymarzyć.
Być w niebie i mieć przy sobie anioła, to dopiero cud.
Ból to pozostawiony sam sobie Louis…
Nie trafił do żadnych z trzech miejsc. Coś było zdecydowanie nie tak, a ja bardzo pragnąłem odkryć co. Może on przeżył, ale nie zgadzało mi się nic kompletnie. Nie potrafiłem skleić tego w całość… do czasu… Gdy w kolejnych wizjach zobaczyłem go w jakimś mieszkaniu żywego i myślałem, że go uduszę. Za to co zrobił Harremu! Gdy ten go opłakiwał przez dłuższy czas, on upozorował swoją śmierć i kontynuował leczenie. Było nam niestety dane zobaczyć jak Lou każdego dnia cierpiał i tęsknił za nim, gdy już zaczął odzyskiwać świadomość przez efektowne leczenie. Mimo wszystko było nam go szkoda, bo choroba go wtedy pokonała doszczętnie skoro odważył się na aż tak tragiczny krok.
A czy ból to życie?
Czy ktoś kiedykolwiek powiedział nam, że życie będzie łatwe?
Czy ktoś kiedykolwiek powiedział nam, że ból nie będzie nam towarzyszył?
Nie.
Czy ktoś kiedykolwiek powiedział nam, że się ułoży?
Czy ktoś kiedykolwiek powiedział nam, że będzie dobrze?
Tak.
Reasumując, mamy takie same szanse na szczęście jak i na pecha, takie same szanse na miłość jak i na chwilowy jej brak, takie same szanse na upadek, jak i na podniesienie się z tego. Czasem będziemy musieli wykonać jakiś krok, podjąć jakąś decyzję, żeby coś zmienić, zrobić coś bardziej pod nas ale nadal będziemy mieć jednakowe szanse na wszystko.
Dajmy szansę
miłości,
przyjaźni,
a przede wszystkim życiu.Przestańmy nienawidzić,
a zacznijmy kochać,
bo któż wie ile zostało nam czasu?Wykorzystajmy go dobrze!
CZYTASZ
I'll remember you || NH
FanficTRZECIA CZĘŚĆ - BY MY SIDE - POV NIALL Przekraczając granice życia trafiasz do nieba. Mogłoby się wydawać, że wiesz wszystko, bo sporo o nim słyszałeś. Ale czy na pewno? Czy wszystkie troski jakie miałeś odejdą wraz z przekroczeniem tej granicy? Wal...