Bestia uniosła moje ciało, świat wirował przede mną, ale nic nie miało już znaczenia. Zacząłem zatapiać się w oczodołach potwora. Czułem jak moje ciało płynie. Na początku powoli sunęło, ale po chwili wszystko przyspieszyło, aż zacząłem spadać. Co się działo? Tak wygląda smierć?
Obudziłem się i wszystko do mnie wróciło. Wspomnienia poprzedniego dnia, Izzy i Natalie, mój ojciec i te potwory... Co z moją matką? Czy ojciec dał radę zbudować barykadę? Czy Izzy przeżyła? I gdzie jestem? Te wszystkie pytania zalały mnie tak bardzo, że nawet nie zauważyłam, że nie jestem sam.
Leżałem w ogromnym łożu pod szkarłatną pościelą, otaczały mnie marmurowe ściany ozdobione pięknymi pozłacanymi freskami. Wyglądały jakby nić złota prześlizgnęła się przez każdy kontur i każdą krawędź dzieła. Po lewej stronie znajdowało się wyjście na balkon, częściowo przysłonięte białą zasłoną, ale wpuszczało wystarczająco dużo światła, żebym zauważył parę fioletowych ślepi, intensywnie wpatrujących się we mnie. Należały do niewielkiej elfki. Przynajmniej tak mi się zdawało przez jej spiczaste uczy oraz nos. Jej twarz okalały brązowe, proste włosy do ramion. Odziana w kremową albę trzymała złożone ręce.-Bonum mane. Jak się nazywasz? - zapytała spokojnym, dziewczęcym głosem.
- Yyy Leo. - lekko się zawahałem, nawet jej nie znałem, czy powinien zdradzać jej swoje imię?
- Posil się, to będzie ciężki dzień. Za kwadrans zabiorę cię do Sali Przemian i tam dowiesz się, co dalej.
W tym momencie nieznajoma wyszła, a ja ujrzałem przed sobą na łóżku, tacę pełną jedzenia: dziwnych owoców o kolorach i kształtach, których nigdy nie widziałem, pachnące sosy w słoiczkach, jajecznicę oraz pieczywo, sery i wędlinę. Do tego karafki z wodą, mlekiem oraz dziwnym pudroworóżowym napojem o ostrym, nieprzyjemnym zapachu.
Niestety nie miałem apetytu, byłem zbyt wstrząśnięty wydarzeniami minionego dnia, a także nie ufałem temu jedzeniu oraz miejscu.
Za to wstałem i podszedłem do balkonu. Poczułem powiew ciepłego wiatru na całym ciele. Zbliżyłem się do balustrady i delikatnie wyjrzałem zza zasłony. Przed moimi oczami wznosiło się osobne skrzydło budynku, w którym się znajdowałem. Elewacja w kolorze kości słoniowej ozdobiona była licznymi rzeźbami oraz ostrołukowatymi oknami. Spora ilość wieżyczek dodawała lekkości budowli, która zdecydowanie budziła podziw.
Spojrzałem w dół, spory plac ze sceną i targiem, zapełniony elfami, krzątającymi się od jednego stanowiska do drugiego. Panowało tam spore poruszenie. Nie miałem czasu się dokładniej przyjrzeć, gdyż fioletooka dziewczyna wróciła i kazała za sobą podążać.
Kroczyłem za nią w ciszy mijając marmurowe korytarze, istny labirynt drzwi i zakrętów. W końcu dotarliśmy do owalnego łuku przy suficie, za którym rozciągała się ogromna sala, Sala Przemian, także cała pokryta marmurem, z 3 siedzeniami na środku, a dokładniej tronami pokrytymi szkarłatnym obiciem. W tej chwili zauważyłem, że cała ściana, z której strony wkroczyliśmy do pomieszczenia jest pokryta takimi samymi owalnymi wejściami i wychodzą z niej ludzie. Byli w różnym wieku, niektórzy brudni i przemęczeni, inni ubrani przyzwoicie. Każdy miał przy sobie elfka lub elfkę, tak jak ja. Lustrowałem ich kolejno wzrokiem, aż rozpoznałem Sarah, moją przyjaciółkę z dzieciństwa. Czarne, długie włosy opadały jej w nieładzie na plecy, rozglądała się nerwowo po sali. Ubrana była w obdartą koszule, grube spodnie ubrudzone w farbie i masywne buty. Jej rodzinie nie powodziło się najlepiej, więc prawdopodobnie musiała być w pracy gdy... gdy demony schwytały i ją. Przecież to byli ludzie z mojego dystryktu. Byliśmy wybraną setką.Gdy zrobiło się nieco tłoczniej i sala się zapełniła, usłyszeliśmy melodię graną na trąbce, która dochodziła z nieznanego źródła. A wtem na tronach rozbłysło światło i pojawiła się tam kobieta z mężczyzną i chłopcem, mniej więcej w moim wieku. Cała trójka wyglądała całkiem normalnie. Wszyscy mieli blond loki, niebieskie oczy i jasną cerę. Aryjska uroda, dokładnie jak u Natalie i Izzy, dziewczynek z wczoraj. Ubrani w białe szaty i ze złotymi tiarami budzili respekt wśród wszystkich elfów, które stały w milczeniu ze schylonymi głowami. Część ludzi zaczęła naśladować ten gest, a część, tak jak ja i Sarah stało wyczekująco wpatrując się w nowoprzybyłych.
CZYTASZ
Erastus
Teen FictionLeo jest człowiekiem - należy do najniżej osadzonej rasy, która żyje w odosobnieniu pod władzą reszty mieszkańców Erastusa, krainy zamieszkanej przez nadprzyrodzone istoty. Raz do roku, sto losowych ludzi jest wpuszczanych na magiczne terytorium, mu...