𝘬𝘭𝘦𝘫𝘯𝘰𝘵𝘺

415 38 10
                                    

Nigdy nie sądził, że samotność ma nad nim jeszcze jakąkolwiek władzę. Lata życia w cieniu przyzwyczaiły go do niej.  Po śmierci brata nauczył się, że jedyną osobą, na której może polegać, jest on sam. Nigdy na to nie narzekał, nigdy nie czuł się z tym źle. Aż do teraz. Do chwili, gdy samotność była jedyną opcją w jego życiu, gdy nie pozostał mu już żaden wybór. W lewej dłoni ściskał zmięty list królowej Ravki. W prawej trzymał czarne rękawiczki. 

Kaz Brekker nie jest zdolny do uczuć. Kaz Brekker nie potrzebuje powodu. Tak powiadano na ulicach Ketterdamu. Chłopak słyszał to tak wiele razy, że sam przestał temu zaprzeczać. Odpowiadało mu to. W tej chwili jednak, gdy jedna jedyna łza spłynęła po jego nieporuszonej twarzy, zastanowił się, czy jednak się nie mylili. 

Noc kamuflowała jego postać. Nikt nie mógł zobaczyć jak legenda Kaza Brekkera traci swoją prawdziwą wartość.

Nieznane uczucia przeplatały się między sobą, tworząc jeden wielki chaos. Lata apatii odzwyczaiły go od tego. Czuł jak wymioty zbierają się w jego gardle z każdym nowym uciskiem jego piersi. Chciał, żeby się to wreszcie skończyło.

Oczy utkwione miał w falach morza. Księżyc odbijał od nich swój blask, rozświetlając je niczym królewskie klejnoty. Były one jednak bogactwem, po które nigdy nie odważyłby się sięgnąć. Rozszalałe wody zawsze przywodziły mu na myśl brata, teraz dołączyła do tego jeszcze jedna osoba. Nie sądził, że morze wywoła w nim jeszcze większą nienawiść, a jednak tym razem się pomylił. Tego uczucia nigdy nie było wystarczająco w jego życiu.

Znów czuł się jak mały chłopiec, który dopiero co stracił ostatniego człowieka na ziemi, dla którego naprawdę się liczył. 

Wysunął prawą dłoń do przodu i wypuścił rękawiczki ze swojego chwytu. Czarny materiał wylądował na powierzchni wody z cichym pluskiem i został szybko porwany przez fale. 

Kaz został na brzegu przystani nagi, bez swojej tarczy, za którą był ukryty przez tak wiele lat. Żałował, że odważył się na to dopiero teraz, gdy list, który otrzymał, wyrył już w jego głowie trzy, niszczące go słowa.

Jej statek zatonął.


------------------------------------------------

hej, to ja, lubię pisać smutne one-shoty z grishaverse, pozdrawiam serdecznie

tym razem taki króciutki, ale mam nadzieję, że dobitny ;DDDDD

Ostatni list ||KanejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz