Po tym całym zdarzeniu poszedłem do pokoju i zacząłem rozmyślać, założyłem ręce na szyję i westchnąłem. Ola wyszła z łazienki i popatrzyła się na mnie zawiedzionym wzrokiem, nie chciała ze mną rozmawiać a ja tylko jej zapytałem -hej, może byś coś powiedziała?- Wtedy odpowiedziała -nie musimy rozmawiać, jak się nawrócisz to pogadamy- Wstałem z kanapy i spytałem poddenerwowany -co ja takiego znowu zrobiłem do cholery?!- westchnąłem i od razu zrzuciłem wzrok na podłogę. -Ty nigdy się nie zmienisz- powiedziała zasmucona Ola i poszła w stronę drzwi wejściowych -gdzie idziesz?- spytałem, -idę po resztę ubrań do domu, niedługo wrócę-, ja tylko przytaknąłem głową i Ola wyszła. W niecierpliwym oczekiwaniu na nią do 22:00 zasnąłem przy oglądaniu telewizora.
Obudziłem się następnego dnia. Słońce przebijało się przez rolety w salonie. Dzień wydawał się być pogodny i ciepły, po tym że ostatnio październikowe dni były deszczowe i zimne. Sprawdziłem czy Ola już wróciła, nie zastałem jej niestety. Sprawdziłem także smsy, oraz dom czy nie zostawiła żadnej kartki. Żadnych połączeń.. żadnych smsów.. nie zastałem nic. Była niedziela, godzina 10:00, większość rodzin spotykało się razem, niektórzy coś świętowali a ja mogłem tylko siedzieć sam w moim mieszkaniu, po tym jak rozmawiałem ostatni raz z Olą, wyszła i nadal jej nie było. Trochę się zmartwiłem. Pomyślałem że może spała w domu u siebie i pogodziła się z rodzicami. Ochłonąłem trochę i stwierdziłem, że może powinienem już ściąć włosy? Ich długość dostawała mi prawie do ramion. Nie chciałem przecież wyglądać jak dziewczyna. Wziąłem więc nożyczki i poszedłem do łazienki. Stanąłem przed lustrem i szybkim ruchem ściąłem włosy do długości końca ucha. Popatrzyłem się na siebie w odbiciu i zobaczyłem w sobie zmarłego przyjaciela po czym zakręciło mi się w głowie, nie mogłem oddychać i widziałem jakby przez mgłę. Usiadłem więc na kafelkach i starałem się uspokoić. Po chwili wszystko wróciło do normy. Wstałem i wyrównałem sobie fryzurę. Po tym poszedłem zjeść śniadanie i nadal rozmyślałem. Następnie stwierdziłem, że może lepiej żebym się przeszedł, więc po zjedzeniu śniadania poszedłem się przebrać. Zabrałem pieniądze, telefon i klucze, po tym wyszedłem.
Mijając przedmieścia ze słuchawkami na uszach zastanawiałem się nad tym kiedy moi rodzice wrócą? po co tam wyjechali? gdzie przebywają moi starzy przyjaciele? no i.. gdzie jest Ola?. Zauważyłem, że zaczęło padać, więc założyłem kaptur i poszedłem dalej, byłem blisko mieszkania Oli, postanowiłem, że może zapukam i ją tam zastanę? Wszedłem do bramy i zapukałem do jej mieszkania. Nikt nie otwierał ale słyszałem kłótnie z jej drzwi. Myślałem że może jej rodzice się kłócą po prostu, jak większość rodziców, więc zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem otwierający się zamek w drzwiach po czym otworzyła mi mama Oli, tylko spytała -kim jesteś?-, ja więc odpowiedziałem -Jestem przyjacielem Aleksandry, mam na imię Adrian, czy zastałem ją tutaj?- jej mama popatrzyła się na mnie wrednie i powiedziała, że Aleksandry nie ma. Tylko się pożegnałem, po czym byłem bardziej zmartwiony, ale gdy tylko zamknęły się drzwi usłyszałem głos Oli zza drzwi jej mieszkania co przyspieszyło moje bicie serca. Wróciłem więc do drzwi i zapukałem do nich jeszcze raz i otworzyła zapłakana Ola, miała na sobie krew i rany na twarzy i ciele, ale tylko wyszeptała -uciekaj jak najszybciej.. proszę..- i zamknęła drzwi. Nie byłem pewien co miałem zrobić. Nie myślałem o tym. Ewidentnie coś było nie tak więc chciałem się dostać do niej jak najszybciej. Zacząłem szarpać za klamkę i krzyczeć -proszę otworzyć te drzwi! Ola słyszysz mnie?!- I wleciałem w drzwi po czym je wyważyłem. W domu zastałem jej rodziców którzy ją bili, a ojciec trzymał nóż. Popatrzyli się na mnie wściekłym wzrokiem i jej matka zaczęła się do mnie zbliżać. Zauważyłem że miałem w kieszeni w bluzie pistolet, więc go wyciągnąłem i zacząłem celować w jej rodziców i stanowczo rzekłem -zostawcie ją- po czym jej ojciec puścił ją a ja pokazałem Oli wzrokiem że ma wstać i wybiec z mieszkania. Wziąłem klucze od jej mieszkania które leżały na szafce w przedpokoju i szybko wybiegłem za drzwi, po czym je za sobą zamknąłem na klucz i pobiegłem przed bramę za Olą. Zastałem ją siedzącą na kolanach. Zobaczyłem też że pluła krwią a z jej brzucha wydalała się krew. Pobiegłem więc do niej szybko zanim straciłaby przytomność. Podniosłem ją na ręce i zaniosłem najszybciej jak mogłem do mojego samochodu po czym odpaliłem i powiedziałem -wytrzymaj jeszcze trochę- ze łzami w oczach. Nie spodziewałem się że to się tak potoczy.. Ona też..
W drodze do szpitala zauważyłem, że straciła przytomność, to sprawiło że moje serce zaczęło bardzo szybko bić i miałem problemy z oddychaniem przez moje problemy z sercem. Pod szpitalem szybko pobiegłem i zacząłem wołać o pomoc, po czym lekarze zabrali ją na sale a ja zostałem w poczekalni i starałem się przestać zanosić z płaczu. Poszedłem do automatu po wodę żeby trochę ochłonąć. Usiadłem znowu i wiedziałem, że gdyby ona wtedy została wszystko byłoby inaczej, i znów się rozpłakałem i uderzałem pięścią o ścianę. To pozwoliło mi trochę pozbyć się złych myśli i uspokoić się.
Przesiedziałem 3 godziny na oddziale w poczekalni i zauważyłem, że lekarz wyszedł z sali gdzie zabrali Aleksandrę. Podbiegłem do niego i spytałem co z nią, ale tylko popatrzył się na mnie i westchnął. Naprawdę chciałem wtedy wiedzieć więcej. Więc spytałem ponownie. Nie mogłem uwierzyć w to co powiedział... Aleks była w śpiączce. Przez utraconą krew wpadła w śpiączkę z której może się nie wybudzić. Wtedy serce mi stanęło. Ona powiedziała że jak odejdzie to mam ruszyć dalej, i to starałem się zrobić. Ruszyłem więc do domu, otarłem łzy i próbowałem oddychać spokojnie. Świadomość, że ona jeszcze wróci dawała mi nadzieję i siłę na lepsze jutro.
Po wyjściu ze szpitala nadal padało, była 14:00, wsiadłem do auta i czułem jakbym dalej nie dał rady. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem do domu. Widziałem znajome twarze starych znajomych ale wątpiłem w to że znów możemy się zaprzyjaźnić. Dotarłem nareszcie do domu. Gdy już wszedłem, poszedłem do swojego pokoju i znalazłem pudełko w którym znalazłem zdjęcia kiedy byłem mały.. -dlaczego musiała odejść?- myślałem patrząc na fotografię z moją siostrą i zadawałem sobie to pytanie coraz częściej. Była taka uśmiechnięta podczas zabawy ze mną..
Dokładnie pamiętam tamten dzień.. ale zacznijmy od początku. Był 2003 rok, byłem w 6 klasie podstawówki, był wrzesień i jak zwykle szykowałem się do szkoły razem z siostrą. Za tamtych czasów chodziłem chętnie do szkoły dlatego, że dawało mi to szczęście, a głównie przyjaciele, którzy byli mi bliscy. Chodziłem do 6 klasy a moja siostra do 4. Odprowadziłem siostrę pod szkołę, ponieważ ona jechała na wycieczkę klasową. Pożegnałem się z nią, pocałowałem ją w głowę i powiedziałem tylko -uważaj na siebie Emily- ona tylko się uśmiechnęła i przytuliła mnie. Emily miała długie, piękne, czarne włosy, zielono-brązowe oczy i skórę podchodzącą pod mulata. Wyglądałem jak jej bliźniak, taki sam kolor włosów, skóry i oczu, byłem tylko starszy o 2 lata. Pomimo że była młodsza to dogadywaliśmy się ze sobą jak żadne rodzeństwo. Po przyjściu na lekcje rozmyślałem tylko o odebraniu Emily po wycieczce.
Po niecierpliwym czekaniu, lekcje dobiegły końca, a to oznaczało powrót do domu i odbiór mojej siostry o godzinie 17:00. Gdy skończyłem lekcje była godzina 14:00, więc miałem czas na odrobienie części lekcji i zjedzenie obiadu. Już w domu, zaniosłem plecak do pokoju, zjadłem obiad, opowiedziałem rodzicom o moim dniu i odrobiłem zadanie domowe. Podczas odpoczywaniu w moim pokoju usłyszałem krzyk mamy. Byłem przerażony i nie wiedziałem co się stało więc wybiegłem z pokoju i spytałem co jest nie tak. Rodzice byli jakby sparaliżowani i nieodwracalnym wzrokiem patrzyli na wiadomości w telewizji -nie..- pomyślałem -TO NIE JEST PRAWDA!!- wykrzyczałem i wybuchłem płaczem. Autobus w którym jechała moja siostra spadł z klifu. Wszyscy zostali ofiarami śmiertelnymi. Nie mogłem oddychać i padłem na ziemię. Jedyne co z wtedy pamiętam to kłótnię rodziców podczas gdy leżałem pół-przytomny na łóżku szpitalnym.. ale dowiedziałem się, że mam astmę i problemy z sercem, a niestety nie leczone, mogą prowadzić do nagłej śmierci.
Od mojego tygodniowego pobytu w szpitalu, gdy wróciłem do domu, rodzice spakowali większość rzeczy i stwierdzili, że wracamy na stałe do Polski, pomimo tego że większość mojego dzieciństwa spędziłem w Hiszpanii. Musiałem porzucić wszystko, od przyjaciół - po rodzinę. Rodzice tak bardzo załamali się po śmierci mojej siostry, że zapomnieli o moim istnieniu. Przy okazji zaczęli pozbywać się problemów pijąc.. Powoli tego nie znosiłem. Już od października chodziłem do nowej szkoły, nowego otoczenia w Polsce. Zmieniłem się. Stałem się bardziej zimny, moje oceny zaczęły być gorsze, większość frekwencji to były wagary. I tak nikogo to nie obchodziło. Może spytacie jakim językiem posługiwałem się w Polsce? Od dziecka uczono mnie polskiego i angielskiego no i tam posługiwałem się hiszpańskim razem z Emily. Moja siostra została pochowana tutaj w Polsce nie daleko naszego miasta które było nie całkiem duże. Do teraz mieszkam w tym samym mieszkaniu od 2003 roku. Co 2 dni jeździłem rowerem do siostry na grób i zawsze jej pytałem "if Im not all what you need, then just set me free, im on my knees" co oznaczało, że chcę żeby moje cierpienie się skończyło i chciałem zaznać spokoju w tej przemocy.
CZYTASZ
-Im sorry for that I'll let you down-
Short StoryAdrian. Zwykły chłopak który napotyka na swojej drodze śmierci najbliższych, stratę honoru i poczucie samotności pomimo przyjaciół obok. Dlaczego mu sie tak źle powodzi skoro jest tylko niewinnym nastolatkiem? Plątająca się za nim przeszłość niszczy...