───⊹ 192.

527 28 19
                                    

To, że Wooyoung poczuł się niesprawiedliwie było sporym niedopowiedzeniem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To, że Wooyoung poczuł się niesprawiedliwie było sporym niedopowiedzeniem.

Nie było słów, które jasno określiłyby zbiór uczuć, jaki towarzyszył mu w momencie, w którym analizował całą zaistniałą sytuację.

Nie rozumiał dlaczego San o niczym mu nie powiedział, dlaczego kontaktował się tylko ze swoimi przyjaciółmi. Dlaczego poszedł do Hongjoonga a nie do niego. Nie wiedział co w ogóle się stało — a oczywistym było, że chciał interweniować. Jednak, co można zdziałać będąc kompletnie zdezorientowanym? 

Pluł sobie w twarz, że wiadomości Hongjoonga nie dotarły do niego szybciej, niż miały dotrzeć. Choć to wcale nie była jego wina. Gdyby wiedział wcześniej, że coś się dzieje może oszczędziłby sobie tego okropnego stresu i strachu. Dlatego też trochę opóźniony biegł do mieszkania Kima, w którym przebywał San i cała reszta chłopaków. Czas niemiłosiernie mu się dłużył a w głowie panowało głupie przeświadczenie, że nie może się spóźnić nawet o sekundę. Czerwone światła na przejściach nie były więc dla niego przeszkodą. Nawet krople deszczu spadające z brzydkich, szarych chmur, które spowiły miasto.

Chwila w której stanął przed drzwiami Hongjoonga była dla niego porównywalna do zbawienia. Próbując uspokoić bijące serce i nierównomierny oddech, zapukał kilkukrotnie w czarną powłokę, z zawieszonym na niej srebrnym numerem siedemdziesiąt siedem

—  Wooyoung, już jesteś? — po krótkiej chwili ujrzał przed sobą Seonghwę. Nie usłyszał nawet jak chłopak otworzył drzwi. — Wejdź. 

Brunet ze wszystkich sił starał się powstrzymać płacz, który dusił w sobie właściwie już od kilku długich dni. Był bardzo zdenerwowany — zresztą, nie tylko on. Seonghwa wcale nie wyglądał lepiej. Jego twarz wręcz krzyczała z rozpaczy, niedoboru snu i energii; 

—  San śpi — usłyszał Jung gdy zdejmował swoje buty. — Zasnął niecałe pół godziny temu. 

—  To chyba dobrze.

—  Chodź, musisz usłyszeć wyjaśnienia — Wooyoung poczuł jak starszy łapie go pod rękę ciągnąc w stronę salonu. 

Rozłożeni po całym pomieszczeniu przyjaciele Sana absolutnie nie byli zszokowani widokiem Wooyounga. Sprawiali wrażenie, jakby od dłuższego czasu przygotowywali się na konfrontację z chłopakiem — Wooyoung dostrzegł ten znaczący szczegół. Czuł jednak, jakby ktoś wbił mu sztylet prosto w serce; 

—  Co się dzieje — spytał drżącym głosem obejmując się rękami. Chciał dodać sobie otuchy czy psychicznie nastawić na to, co zaraz usłyszy.

—  Spokojnie — Johnny wstając z bujanego fotela podszedł do chłopaka, łapiąc go za ramię. — Usiądź. 

Suh, który zdecydowanie miał więcej siły niż Wooyoung popchnął go na rozłożoną sofę, na której ten bezceremonialnie usiadł. Miejsce obok zajmował Hyunjin. Chłopcy spojrzeli na siebie nie odzywając się jednak ani słowem — jeden nie wiedział co powiedzieć, drugi nie miał ochoty się odzywać.

ᴜɴʟᴏᴄᴋᴇᴅ ᴅᴏᴏʀ • ᴡᴏᴏsᴀɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz