— Apeluję o przerwę! Mój mózg jest przeciążony — wyjęczała Char i przełożyła poduszkę, na której siedziała, pod głowę i rozprostowała zastałe kości.
— Jestem na tak — mruknęłam niewyraźnie, opadając na obszerne łóżko przyjaciółki. Przetarłam twarz dłońmi, chcąc pozbyć się nieznośnego pieczenia pod powiekami.
— Chcecie coś do picia? Albo jedzenia? — Amber sprawnym ruchem podniosła się z podłogi i przeciągnęła się, z cichym westchnieniem przyjmując chrupanie w kościach.
— Królestwo oddam za cokolwiek. — Charlotte wyciągnęła ręce w jej stronę, po czym bezwładnie je opuściła.
— Pomogę ci, bo widać mamy tu głodomorów. — Li dołączyła do Ami przy drzwiach.
— A później zdziwienie, że czyjaś dupa rośnie — zaśmiała się Ami, puszczając leżącej na podłodze oczko.
— Ja nie podjadam po nocach, tak jak ty!
Parsknęłam śmiechem, wpatrując się w biały sufit, na którym było kilka brunatnych plamek po zgniecionych komarach.
„Chciałem ciebie zapytać, czy nie miałabyś chęci wystąpić w takich zawodach."
Cały czas, odkąd po treningu wróciłam do domu i jeszcze później, kiedy siedziałam z przyjaciółkami i pracowałyśmy nad cholernym projektem na historię, nie dawały mi spokoju słowa Dakoty. Zamierzałam odmówić. Przecież nie nadawałam się do czegoś takiego. Trenowanie dla samej siebie, nawalanie w worek, owszem, ale oficjalne zawody? Co z tego, że boks był moją największą pasją, zawody nie były dla mnie. Ale im dłużej myślałam nad jego propozycją, tym bardziej jakby coś rosło mi w piersi i mówiło, że powinnam skorzystać.
„No, dalej Mich! Ja wiem i ty wiesz, że chcesz z tego skorzystać. To jest dla ciebie jak jedna szansa na milion..."
— Coś cię dręczy, Mich? — Spojrzałam na nieco zmartwioną Charlotte, która podnosiła się z podłogi, po czym usiadła obok mnie.
— Wydaje ci się — odparłam wymijająco.
— Jesteś dziś wyjątkowo rozkojarzona i małomówna... — Położyła ciepłą dłoń na moim udzie. — Jeśli myślisz, że zbędziesz mnie czymś takim, to się grubo mylisz. Chodzi o Lysandra?
— Nie... Po prostu... — I co ja miałam jej powiedzieć? Która opcja byłaby najlepsza? Propozycja Dakoty, rozmowa z Kastielem, czy po prostu zrzucić wszystko na Lysandra? — Jestem ostatnio trochę zmęczona tym wszystkim...
Ponownie przetarłam oczy, starając się jakoś uporządkować „to wszystko". Nie dość, że i tak nie mogłam sobie poradzić z ignorowaniem Przeklętego Duetu, to jeszcze Kastiel musiał wtrącić swoje. Wciąż nie mogłam go zrozumieć. Po co przyszedł i zaczął opowiadać takie bzdury?
Przyglądała mi się przez chwilę, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie było jej to dane, ponieważ do pokoju wparowała Ami z talerzem pełnym orzechowych ciasteczek i napojem gazowanym, a za nią Li miała porcję kanapek i jeszcze kilka innych słodkich przekąsek.
— Dość myślenia, czas zabrać się za jedzenie!
Ami sprawnie zamknęła drzwi stopą, po czym odstawiła jedzenie na biurko, nalała do każdej szklanki napoju i jak prawdziwa gospodyni rozdała po jednej dla każdej z nas.
Przez chwilę milczałyśmy skupione na zaspokojeniu głodu, a kiedy najadłyśmy się i cisza zaczęła się przedłużać, wyciągnęłam się ponownie na łóżku.
— Zawsze mnie zastanawiało, po co ludziom podwójne łóżko, skoro są sami... — mruknęłam w eter, czując jak przyjemnie otula mnie ogrom pościeli. — Teraz rozumiem, to jest obłędnie wygodne!
CZYTASZ
Lysandrowe fantazje
RomantikMichelle nie należy do szarych myszek, ani do popularnych dziewczyn, do których chłopacy ustawiają się w kolejce. Jej pasja to nie żadne wyszywanki, czy moda - to sztuki walki i sport. Wyniki w nauce Michelle są ponadprzeciętne, czego nie udaje jej...