Rozdział 1

1.3K 37 10
                                    




Nikt nie przypuszczał,  że niby tak łatwa c-rank misja, skończy się tragicznie. Miała być prostsza od poprzedniej i pójść gładko, a jedyne co poszło bez trudu to strata jednego członka zespołu. Kto by pomyślał, że jedyna dziewczyna, która zazwyczaj stała z boku i starała nie wtrącać się innym członkom jej drużyny w pomyślnym wykonaniu misji rzuci się na jednego, odpychając go z pola wybuchu, tracąc przy tym życie.

Sasuke leżał nieruchomo na ziemi, gdzie niedawno stała również Sakura i patrzył się w nicość. Nie dopuszczał do siebie tego co się przed chwilą stało, nie chciał i nie zamierzał. Przecież powinien być zauważyć wybuchową notkę na ziemi i odskoczyć, a nie wejść dosłownie w nią. Sakura miała za to stać po drugiej stronie i pilnować zwoju który niedawno zdobyli, a przede wszystkim nie wtrącać się.

Więc jakim cudem to właśnie pod jego okiem ona zginęła, przecież miał ją bronić, zawsze. Sam powiedział Naruto, że nie chce stracić znowu kogoś cennego i nieważne co mają ją ochraniać. Więc czemu ktoś tak niewinny i delikatny  musiał zginąć. Czemu ona, Sakura, ze wszystkich cholernych ludzi musiała oddać swoje życie za kogoś takiego jak on?

Przez długi czas leżał tam po prostu czekając aż to wszystko okaże się tylko genjutsu, a Sakura zaraz podbiegnie do niego ze łzami w oczach i zacznie pytać czy wszystko w porządku. Boże mogłaby nawet go przytulić a on by jej na to pozwolił, tylko żeby poczuć jej obecność.

Ale tak się nie stanie teraz i nigdy więcej, ponieważ jej tutaj nie było, nie żyła. Jak jego klan, rodzice, dziadkowie – jego kiedyś wszystko.

Sasuke wstał próbując przez chwilę złapać równowagę i powoli zaczął zbliżać się do miejsca gdzie ostatnio była. Próbował myśleć trzeźwo ale w ogóle mu to nie wychodziło. Bał się zobaczyć tam dowód, który potwierdziłby jej śmierć.

Zatrzymując się na chwilę, zerknął jeszcze do tyłu, aby zobaczyć w jakim stanie był Naruto.

Leżał on nieprzytomny pod drzewem z widocznymi siniakami i paroma szramami, ale niczym poważniejszym. Znając go powinien w szybkim czasie dojść do siebie i zacząć cieszyć, że tym razem misja nie była nudna i coś się na niej działo. Chociaż w tym przypadku Sasuke wątpił, że byłby szczęśliwy. Cholera nikt nie byłby zadowolony z takiego obrotu spraw.

Oboje w tym momencie stracili kogoś ważnego, Sakure, która była ich światłem, osobą która potrafiła umilić czas albo pocieszyć. Zawsze się o nich martwiła i chociaż można było się wydawać, że nie zawsze dbała o nich na równi, bardziej skupiając się na Sasuke, to tak naprawdę przejmowała się tak samo. Naruto był dla niej jak brat, którego nigdy nie miała, wspierał ją i chociaż potrafił być irytujący swoimi próbami zwrócenia jej uwagi na niego, Sasuke wiedział, że Sakura i tak kochała go bardzo mocno. Za to Sasuke był dla niej kimś trochę ważniejszym, kogo nie nazwałaby bratem. Ale oboje byli jej rodzinną, tą którą sami stworzyli, a ona była ich.

Sasuke dotarł na sam środek eksplozji i spojrzał w dół. Na rozwalonej ziemi leżał jej hitai-ate a obok niego palec. Jeden, jedyny mały palec z jej małych, delikatnych, troszczących się o innych dłoni. Sasuke trzęsącą się dłonią podniósł powoli dwie rzeczy i wpatrywał się w nie próbując przyswoić fakt, że znalazł to czego szukał a tak bardzo nie chciał.

Usłyszał za sobą szelest i od razu odwrócił się, spodziewając wroga. Wyjął prawą ręką kunaia i przyjął pozę obronną, jednak jedyne co ujrzał to Naruto zmierzającego w jego stronę.

Wyglądał jakby dopiero co wstał i próbował przyswoić co się stało. Przeszedł jeszcze parę kroków i stanął naprzeciw Sasuke, uniósł na niego swój wzrok i zrobił zdziwioną minę widząc wyraz twarzy swojego przyjaciela.

The Long Way •sasusaku•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz