Rozdział 7

502 23 1
                                    




Sakura siedziała na łóżku i zapisywała skład trucizny, którą sama wymyśliła. Była ona niezwykle trudna, więc zajmowało jej to sporo czasu. Zaczęła ją wymyślać ponad tydzień temu i dalej nie była nawet w połowie. Miała już jedną, trudną w znalezieniu do niej odtrutki, truciznę. Pierwszą przygotowała dwa miesiące temu i zajęło to Sakurze całe cztery tygodnie – tak samo wyprodukowanie do niej antidotum.

Zarzuciła sobie włosy za ucho, które regularnie podcinała, żeby były krótkie, i zaczęła pisać dalej. Była na najtrudniejszym słowie do zapisania gdy usłyszała, że ktoś biegł w jej stronę. Nim zdążyła odłożyć notatnik do jej pokoju wszedł Deidara.

- Zakładaj płaszcz i ruszaj się. - powiedział stojąc w drzwiach.

- Dlaczego? - zapytała zaciekawiona. Czemu niby miała opuścić swój pokój teraz i to bez Itachiego? Przecież miała to zabronione.

- Nie zadawaj pytań tylko się rusz. - zaczął wychodzić z jej pokoju po czym dodał - Niech nikt cię nie zauważy. - i wyszedł.

Wstała szybko z miejsca, na którym siedziała i podeszła do krzesła by zabrać z niego wcześniej wspomniany płaszcz. Zarzuciła go na ramiona, po czym wzięła jeszcze odłożony na łóżku notatnik i wyszła z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.

Szła szybkim krokiem, ale nie za szybko by przypadkiem nie trafić na nikogo. Nie miała pojęcia kto tu przyszedł i czego chciał.

Weszła po drabinie na górę i powoli podeszła do wyjścia. Spojrzała we wszystkie strony i gdy nie zauważyła nikogo pobiegła przed siebie w stronę lasu. Zaczęła skakać w górę po drzewach, by znaleźć się jak najwyżej i być najmniej widoczną. Wolała słuchać rozkazów i nie zdenerwować znowu Itachiego.

Gdy znalazła, jej zdaniem, dobre miejsce, stanęła i zaczęła przyglądać się wydarzeniom.

Dosłownie chwilę później na polanie obok kryjówki pojawiły się cztery postacie. Trzy z nich bardzo dobrze jej znane. Jedna miała szare włosy i maskę na twarzy, a druga rzucający się w oczy pomarańczowy strój.

Ostatnia posiadała czarne włosy i tak samo ciemne, piękne oczy, które uwielbiała. Dalej miał wokół siebie swoją ciemną i chłodną aurę, ale jak spojrzała na jego twarz mogła zauważyć dalej tego samego chłopca, który ratował jej życie i rumienił się od czasu do czasu.

W kącikach oczu zaczęły zbierać się jej łzy. Nigdy nie sądziła, że jeszcze ich zobaczy, całych i zdrowych. Wydorośleli, ale dalej było w nich coś z poprzednich lat.

Zastanawiała się co by oni pomyśleli lub zrobili, gdyby ją zobaczyli. Byli by zszokowani i nie mogli się ruszyć, popłakaliby się czy może popędzili do niej i zaczęli przytulać? Aż miała ochotę to sprawdzić, ale wtedy Itachi i Deidara wyszli z miejsca, w którym wcześniej się znajdowali i jeden z nich zaczął coś do nich mówić. Niestety była za daleko by to usłyszeć.

Wówczas zauważyła kolejną postać. Przymrużyła oczy, żeby bardziej przyjrzeć się czwartej osobie. Była ona dziewczyną i jak przypuszczała była jej zastępstwem. Twarz miała ładną i wyglądała na silną. Zastanawiała się czy zastąpiła swoją osobą brak jej w życiu Sasuke i Naruto.

Miała nadzieję, że tak. Nawet jeżeli w małym stopniu. Nie chciała, żeby użalali się nad jej brakiem długi czas. Potrzebowali kogoś przy sobie, nawet jeżeli nie mogła to być ona.

Akurat mogła do nich teraz pobiec, pomóc, cokolwiek, ponieważ wiedziała, że nawet jeżeli stali się silniejsi, to na ten czas, nie mieli szans z akatsuki. Nie bez wcześniejszego przygotowania, a po ich minach, a w szczególności Sasuke wątpiła, że wiedzieli wcześniej kogo spotkają, ani jakie umiejętności posiadają.

The Long Way •sasusaku•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz