Weronika
– Idź już – poleciła Karolina, gdy po raz kolejny zerknęłam na zegarek. Była już czwarta po południu.
– Na pewno dasz sobie radę? – zapytałam, wycierając ręce w fartuch.
Miałyśmy za sobą pracowity dzień i niewiele już zostało do zrobienia, ale nie lubiłam zostawiać Karoliny z niedokończoną robotą. Trzeba było ozdobić jeszcze jeden tort, który był do odbioru jutro z samego rana. Mąż przyjaciółki Karoliny obchodził okrągłe czterdzieste urodziny, więc miała być impreza na wypasie. Na przyjęcie przygotowywałyśmy też babeczki i to w takiej ilości, że ręce mnie bolały od szprycy.
– Na pewno – zapewniła, uśmiechając się szeroko. – Nie możesz iść na randkę prosto po pracy.
– Niby czemu? – zapytałam, poprawiając odruchowo włosy.
– Bo masz mąkę we włosach i przyszłaś dzisiaj do pracy ubrana jak ekskluzywny menel. Weź załóż jakąś sukienkę albo coś... – zasugerowała, machając obrazowo rękami. – Zrób dobre wrażenie.
– Ty to potrafisz pocieszyć człowieka... – mruknęłam, choć pewnie miała trochę racji. Rano się śpieszyłam i ubrałam w pierwsze ciuchy z brzegu. Prawdopodobnie nie zaszkodziłby mi też prysznic po całym dniu spędzonym w pracowni.
Karolina życzyła mi powodzenia i prawie wypchnęła z cukierni, żebym pojechała już do domu. Przy dobrych wiatrach, będę miała nieco jakąś godzinę na wyszykowanie się. Samo dotarcie z Bielan na Targówek o tej porze w piątkowe popołudnie zajmowało wieki, a musiałam też wyjść odpowiednio wcześnie, żeby dotrzeć na czas na Stare Miasto. Gdy teraz o tym myślałam, żałowałam, że nie wyszłam z cukierni godzinę wcześniej, gdy Karola mnie namawiała.
Po drodze jak zwykle utknęłam w korku na S8. Dwa wypadki, stało więc wszystko i zanim udało mi się zjechać z trasy, zdążyłam się już nakląć i swoje odstać, a czas uciekał. Żałowałam, że nie wybrałam innej drogi, ale teraz było już za późno. Zaparkowałam przed domem tuż przed piątą.
Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam przeglądać zawartość szafy. Wieki nie byłam na randce, nie miałam pojęcia, w co się ubrać. Moja garderoba w większości składała się z dżinsów i koszulek, bo to nosiłam na co dzień. Udało mi się jednak wygrzebać z niej błękitną sukienkę, którą kupiłam na zakupach z siostrą w zeszłe wakacje i zdążyłam ją założyć może ze dwa razy. Była dosyć prosta, ale zwiewna i prawdopodobnie najładniejsza ze wszystkiego, co miałam w szafie. Cóż, musiała wystarczyć.
Na co dzień niewiele robiłam z włosami. Specjalnie ich nie zapuszczałam, by mieć z nimi jak najmniej zachodu, ale tym razem pieczołowicie je ułożyłam. Przez to omal się nie spóźniłam na autobus, a potem denerwowałam się całą drogę, czy uda mi się dotrzeć na czas. Ostatecznie jednak wysiadłam z tramwaju chwilę przed umówioną godziną i gdy wspinałam się po schodach, zerknęłam jeszcze na telefon. Czekał na mnie jeszcze jeden śmieszny gif od siostry na rozluźnienie.
Rozejrzałam się po placu Zamkowym, mrużąc oczy w zmierzchającym słońcu. Przy kolumnie Zygmunta kręciła się masa ludzi. Taka pora roku, a do tego było to jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w Warszawie. Ze znajomymi zwykle umawiałam się albo na Patelni, albo właśnie tutaj. W końcu dostrzegłam Filipa i uśmiechnęłam się. Dzisiaj obyło się bez koszulki z nadrukiem z kreskówki, co wywołało mój lekki zawód. Miał na sobie zwykły biały t-shirt, powycierane, sprane dżinsy i czerwone trampki, w garści niósł kurtkę. Wyglądał całkiem smakowicie, jak ujęłaby to Karola. W sumie... Sama bym to tak ujęła.
***
Filip
Tak bardzo nie chciałem się spóźnić, że pod kolumną Zygmunta byłem piętnaście minut przed czasem. Przysiadłem na schodkach i czekałem. Starówka tętniła życiem, jak zawsze o tej porze roku. Chwilę temu Weronika napisała, że jedzie tramwajem, więc mogłem się domyślić, z której strony przyjdzie. Denerwowałem się. Propozycja spotkania była spontaniczna. Nie miałem jakiegoś spektakularnego planu. W zasadzie nie miałem żadnego.
CZYTASZ
Słodki obłęd ZOSTANIE WYDANY 02.2023
RomanceMiłość zaczyna się... w cukierni Powieść z nurtu young adult, romantyczna historia ze stratą w tle Nie jest łatwo wrócić do życia po wielkiej tragedii. Weronika Adamczyk przeżyła coś, czego nie życzy się najgorszemu wrogowi. Straciła ukochanego. I m...