Rozdział 4

1.6K 140 5
                                    

Weronika

Nie do końca wiedziałam, jak się ubrać. Byłam już wcześniej na kilku koncertach, ale nigdy w ramach randki. W końcu pożyczyłam sukienkę w kwiaty od Magdy i wygrzebałam z szafy martensy, których nie nosiłam odkąd skończyłam liceum. Zrobiłam też mocniejszy niż zwykle makijaż.

Z Filipem umówiłam się w metrze. Gdy wysiadłam z pociągu, czekał już na mnie na stacji. Miał na sobie spraną koszulkę The Clash i uśmiechnęłam się pod nosem na ten widok. Jego czarne spodnie z dziurami i skórzane buty za kostkę tylko utwierdziły mnie w tym, że odpowiednio się ubrałam.

– Wyglądasz... wow – skomentował Filip z uznaniem i poczułam, że się rumienię. Wystarczyło tylko tyle.

– Dzięki – odpowiedziałam, uśmiechając się i chwyciłam go pod rękę. – Twój kuzyn wie, że mnie ze sobą zabierasz?

– Tak, był u mnie dzisiaj i nie może się doczekać, aż cię pozna – oznajmił lekkim tonem, ale poczułam jak mój żołądek ściska się z nerwów. Wątpiłam, że Filip stresowałby się tak przed poznaniem Magdy. Miałam wrażenie, że mało co go peszy. Emanował dzisiaj pewnością siebie, której zdecydowanie mu zazdrościłam.

– Czuję teraz presję – przyznałam szczerze.

– Artur już cię lubi, odkąd tylko dowiedział się, że pieczesz – zapewnił mnie ze śmiechem.

– Cholera, mogłam zrobić babeczki w ramach wkupnego – powiedziałam to żartobliwie, ale w rzeczywistości nie byłby to taki głupi pomysł. Jeśli Artur był takim łasuchem jak kuzyn, z miejsca zarobiłabym jakieś ekstra punkty.

– Spokojnie, jeszcze nie raz zdążysz to nadrobić – odparł Filip i znaczenie tych słów dotarło do mnie z opóźnieniem. Planował już kolejne spotkania i musiałam przyznać, że ja też. Znaliśmy się ledwo kilka dni, a już teraz odczuwałam ten dziwny, niewytłumaczalny rodzaj pewności, że to może być to. Że to może być facet, w którym mogłabym się zakochać.

Exodus okazał się być całkiem sporym lokalem, większym niż sobie to wyobrażałam. W środku było też zdecydowanie więcej ludzi, niż się spodziewałam. Większość stolików zostało już zajętych, coraz więcej osób gromadziło się pod sceną, szczególnie dziewczyn. Filip poprowadził mnie za sobą w stronę baru, za którym dwóch chłopaków uwijało się jak w ukropie. Myślałam, że będziemy czekać dłuższą chwilę, jednak jeden z nich od razu do nas podszedł. Moją uwagę od razu przykuły tatuaże na jego rękach, ale w tym świetle nie byłam w stanie ich rozczytać. Filip przedstawił mi go jako Kubę.

– Co dla ciebie? – zapytał Kuba z uśmiechem, który z pewnością zapewniał mu niezłe napiwki ze stroni płci pięknej.

– Coś owocowego i niezbyt mocnego.

– Ok, zrobię ci drinka, którego lubi moja dziewczyna – odpowiedział.

– Będzie Iga? – wtrącił Filip. Domyśliłam się, że Iga musiała być dziewczyną Kuby.

– Już jest, siedzi z Dominiką. – Kiwnął głową w stronę stolika, przy której siedziały dwie dziewczyny. Brunetka i blondynka. Pierwsza jakby wyczuła, że o nich mowa, bo odwróciła się i posłała buziaka w stronę Kuby, na co jej towarzyszka przewróciła oczami.

Dopiero teraz zrozumiałam, w co się wpakowałam. Nastawiłam się na poznanie Artura, ale zupełnie nie pomyślałam, z jaką ilością nowych ludzi będę musiała się zmierzyć. Przez moment poczułam się przytłoczona. Na szczęście Filip zaprowadził nas do pustego stolika dla dwóch osób. Mieliśmy stąd widok na scenę.

Słodki obłęd ZOSTANIE WYDANY 02.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz