2. Uczucia

743 22 16
                                    

Pov Edgar

Ah jak ja mam dosyć tej budy. Na szczęście mamy odwołany WF i możemy iść wcześniej do domu. Tyle że ta historia się tak dłuży... Mam ochotę wyskoczyć przez okno i jak najszybciej pobiec do tego sierocińca do Colette. Wow, zapamiętałem jej imię od razu, co nie zdarza się często.

po lekcji

Jest! W końcu koniec lekcji. na szczęście mój wujek nie wie, że kończymy wcześniej więc mam całą dodatkową lekcję na pójście do Colette. Świetnie!

Szybko poszedłem do szafki, przebrałem buty i wyszedłem ze szkoły. Ah! Nareszcie. Nie mogłem się doczekać aż w końcu wyjdę z tego budynku. Zacząłem biec najszybciej jak tylko mogłem w stronę tego sierocińca.

Jak tylko byłem na miejscu zajrzałem przez płot czy siedzi na tamtej ławce. Tak, siedziała tam i jak zawsze pisała w swoim zeszycie. Miała na sobie niebieską bluzkę z rękawami które zakrywały jej dłonie. Na jej granatowych spodniach miała dwa różowe paski po ich bokach.

Zaszedłem od drugiej strony podwórka i znowu wszedłem do krzaków.

Pov Colette

Siedziałam na ławce i pisałam w pamiętniku o tamtym chłopaku. Jak wyglądał i jaki był. W sumie nie wiem dlaczego ale czułam że musze o nim coś napisać.

Nagle usłyszałam cichy szelest w krzakach. Zerknęłam kątem oka na krzaki ale niczego ani nikogo tam nie było. Odwróciłam się i pisałam dalej.

-Pssyt, Colette-usłyszałam cichy szept za moimi plecami. Gdy się odwróciłam zobaczyłam tego chłopaka. Mimowolnie się uśmiechnęłam nawet nie wiem dlaczego. Chyba to zauważył bo też się uśmiechną.

- Co tam robisz? - zapytał zaglądając do mojego pamiętnika. Szybko go zamknęłam i objęłam rękami

- Czemu nie chcesz mi pokazać? - zapytał znowu. Ja nie mogę... poznał mnie ledwo a zachowuje się jakbyśmy byli co najmniej parą...

- To mój pamiętnik... - odpowiedziałam cicho

- Aj, sorki... - powiedział przepraszająco i spuścił wzrok. Wyglądał mega słodko. Zaraz co?

- Nic nie szkodzi - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem i rumieńcem na twarzy. Skąd on sie tu wziął?! Nie on nie jest w moim typie, nie... Podniósł wzrok i się uśmiechnął.

- A w ogóle, ile ty masz lat? - zapytał

- A na ile wglądam? - odpowiedziałam pytaniem

- No nie wiem, 17? - strzelił

- 16 - poprawiłam go - A ty?

- 17

O rok starszy. Fajnie.

- Nie chciałabyś wyjść z tego sierocińca?

- Pewnie że bym chciała! - prawie krzyknęłam

- Nie próbowałaś uciec?

- Nie... - powiedziałam szeptem

- hmmm... mogę ci pomóc - powiedział

- Serio?! - prawie krzyknęłam

- No tak

- A kiedy?

- No nie wiem... Jak ci pasuje

- Nie no to się raczej nie uda - powiedziałam zrezygnowana - nie mam jak wziąć swoich rzeczy i wogule... Nie chce robić problemów.

- Dobra rozumiem - powiedzial - ale pamiętaj że zawsze ci pomogę

Potem patrzyliśmy się tylko na siebie przez jakieś 10 minut. Nagle usłyszałam krzyk naszej pani opiekunki:

- Dzieci!!! Czas wracać!!!

- Muszę już iść - powiedziałam wstawając z ławki

- Spoko, pa - powiedział machając mi na pożegnanie

- Pa - odpowiedziałam

***


458 słów

Dajcie znać czy wam się podobało i czy chcecie nexta. Śmiało poprawiajcie mnie w kom jak coś źle napisałam lub coś.

Do następnego

Papa

ℙ𝕖𝕨𝕟𝕖𝕘𝕠 𝕣𝕒𝕫𝕦 𝕨 𝕊𝕥𝕒𝕣𝕣 ℙ𝕒𝕣𝕜𝕦 // Edgar x Colette ✍︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz