Tak jak mówił Cliff. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. James zaparkował na miejscu blisko wejścia, przed którym chwilę później stanęliśmy.
''Spokojnie (T.I), będzie dobrze..'' - powtarzałam to sobie cały czas w myślach, chociaż dalej nie byłam do tego spotkania przekonana. Nagle zobaczyłam Jamesa stojącego tuż przede mną. Położył ręce na moje ramiona i patrząc mi w oczy mówił:
-(T.I), nie stresuj się. Jeśli coś zacznie się dziać będziemy siedzieć obok. - szczerze, uspokoiłam się. Jego głos był tak bardzo kojący, że mogłabym go słuchać cały czas.
Wzięłam głęboki wdech i weszłam do restauracji. Chłopaki czekali chwilę przed drzwiami, żeby nie wyglądało to zbyt podejrzanie.
Usiadłam przy stoliku obok okna i wypatrywałam osób podobnych do Adama. Chociaż nawet nie wiem jak wygląda, nie widzieliśmy się naprawdę długi czas. Potem spojrzałam w drugą stronę i zobaczyłam, że przy stoliku obok usiedli Lars i James. Było to strasznie miłe z ich strony.
Była 16:01. Nagle nad sobą usłyszałam ten sam głos co przez słuchawkę. Spojrzałam w górę. Tak, to był Adam. z kwiatami w rękach. Nie zmienił się aż tak bardzo oprócz tego, że był bardziej przystojny. Zarumieniłam się, jednak starałam się to jakoś zakryć, ale wydaje mi się, że Adam tego nie zauważył. Wstałam i się z nim przywitałam przytulasem. Przyjęłam kwiaty i odłożyłam je obok. Spojrzałam na stolik Jamesa i Larsa. Stała przy nich kelnerka, Lars coś zamawiał, a James się na nas patrzył. Nawet nie patrzył - gapił się. Widać było w jego oczach zazdrość. Ale czemu? To mój kuzyn!
Razem z Adamem usiedliśmy, zamówiliśmy jedzenie i rozpoczęliśmy rozmowę.
-Na początku chciałbym ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz. - powiedział brunet i się uśmiechnął. Znowu się zarumieniłam i powiedziałam ciche ''dziękuje''.
-No więc.. (T.I).. jak teraz żyjesz? Co takiego robisz? - nie był to dobry początek rozmowy, ale w sumie co miałby innego powiedzieć. Dużo rzeczy mogło się zmienić.
-No wszystko jest okej, jak widzisz żyje i mam się dobrze. - podczas ''rozmowy'' nie spojrzałam na niego. Cały czas patrzyłam się na stół, kwiaty czy inne pierdoły. Nawet nie miałam ochoty zaczynać tematu z rodziną i jego wyjazdem.
-No widzę, że do Ameryki cię wywiało - zaśmiał się Adam - co tutaj robisz? Mieszkasz z kimś czy jak?
-No pracuje w sklepie.. chociaż teraz mam wolne, a jeśli chodzi o mieszkanie no to mieszkam z kolegami. - w tym samym czasie przyszła kelnerka z napojami, na jedzenie musimy jeszcze czekać.
-Jakimi kolegami? Może uda mi się ich poznać? - kuzyn znowu się zaśmiał. Nie wiem o co mu chodziło i z czego tak się śmieje.
-Um.. raczej nie..? Są na... wyjeździe! Tak tak, na wyjeździe. - Adam się trochę skrzywił i wziął łyka swojej coli. Ja spojrzałam na Jamesa, który już jadł jakieś zamówione jedzenie. Było widać, że coś mu nie pasuje.
Rozmowa z Adamem powoli dobiegała końca. Chłopak praktycznie nic się nie zmienił, dalej mnie wkurwia. Jest jebanym kobieciarzem. Zmienia dziewczyny jak skarpetki tylko na swój koszt. Nie chciałam nic mówić, ale naprawdę chciałam stamtąd iść.
Po około 10 minutach kuzyn oznajmił, że będzie już lecieć. Na szczęście. Jak wstawałam ze swojego miejsca zobaczyłam, że James i Lars też się zbierają.
Wyszliśmy z budynku i stanęliśmy przed drzwiami. Chłopaki nas wyminęli i wsiedli do auta.
-Miło było cię znów widzieć - po tych słowach Adam objął moją talię i przytulił jednak nie normalnie. Zrobił to zbyt czule. Szczerze było to nawet przyjemne.. wtuliłam się w niego i chwilę tak staliśmy.
CZYTASZ
~we fell in love in spożywczy~ |James Hetfield| Metallica Fanfiction
Fanfiction~Rok 1983. Pracowałaś w podmiejskim sklepie spożywczym, jednak nienawidziłaś tej pracy. Codziennie odprawiałaś tą samą rutynę, aż do pewnego dnia, który zmienił twoje życie...~ może tytuł nie jest zbytnio przyciągający, ale staram sie ok XD nudzi mi...